Dziś, gdy zawód aptekarza jest bardzo sfeminizowany, współczesnym trudno sobie wyobrazić, że jeszcze w XIX wieku kobiety praktycznie nie miały do niego dostępu. A jedną z pierwszych farmaceutek została Polka, Antonina Leśniewska i założyła w Petersburgu pierwszą w świecie aptekę, gdzie pracowały same kobiety.
Przez wieki farmacja wyglądała inaczej niż dziś, i to nie tylko dlatego, że był to zawód męski. – Apteka zawsze była miejscem, gdzie wytwarzano, rozprowadzano i informowano o działaniu leków. Te trzy funkcje apteka przez całą swoją historię posiada. Natomiast zmieniały się naciski na te funkcje. W tej chwili funkcja informacyjna apteki jest olbrzymia, kiedyś tak nie było – mówi prof. Iwona Arabas z Instytutu Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk, kierowniczka Muzeum Farmacji, oddziału Muzeum Warszawy. – Ten zawód dawniej nie cieszył się estymą. Od kiedy w XIII wieku wyraźnie oddzieliła się farmacja od medycyny, nie mieliśmy wyraźnie opisanych reguł kształcenia. Pierwszy wydział farmaceutyczny w Polsce został otwarty dopiero w 1926 roku. Do tego momentu byliśmy kształceni w sposób rzemieślniczo-akademicki.
„Babski lek”
Jak tłumaczy prof. Arabas, farmaceuta to był jedyny zawód, gdzie wymagane było wyższe wykształcenie, a jednocześnie, żeby zacząć studia, trzeba było odbyć najpierw kilkuletnią praktykę apteczną.
– I ta praktyka najpierw była praktyką ucznia, czyli zupełnie rzemieślniczą. Za” wikt i opierunek” uczeń musiał przebywać w aptece i wykonywać wszelkie czynności zlecone przez aptekarza. Dopiero po trzech latach spędzonych w ten sposób mógł zdawać egzamin przed radą lekarską, stawał się wówczas pomocnikiem aptekarskim. Po kolejnych 2-3 latach praktyki, jako pomocnik aptekarski, mógł rozpocząć studia. Te studia, a właściwie kursy farmaceutyczne, dawały najpierw stopień prowizora. Trwały średnio 2 lata. Dopiero po nich można było przystąpić do kolejnego egzaminu i uzyskać tytuł magistra. To był system kształcenia, który odbijał się na jakości i prestiżu zawodu. – tłumaczy prof. Arabas. – Wstąpić do apteki można było już po czterech klasach gimnazjum. Istniały opinie, że „do apteki szli albo biedni, albo nieucy”. Oczywiście, nierzadko aptekarze mieli wysoką pozycję, i dużą wiedzę, ale to wynikało z indywidualnych sukcesów i autorytetu. Wiedzę i szacunek nabywali w praktyce aptecznej. System kształcenia i tradycja wykluczały kobiety z pracy w aptece. Przełom nastąpił dopiero na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to kobiety uzyskały możliwość dostępu do wyższego wykształcenia. Szczególnie trudna była sytuacja kobiet marzących o pracy w aptece. Rzemieślniczo-akademicki system kształcenia praktycznie je wykluczał.
– Jak pisała mgr Antonina Leśniewska, ludzie się bali, że kobieta pracująca w aptece coś poplącze, pokręci, a „babski lek” to słaby lek – powiedziała prof. Arabas. – To ona wywalczyła sobie samej, i potem innym kobietom pozycję w farmacji, a także przyczyniła się do wzrostu prestiżu tego zawodu. Przełamała więc wszystkie możliwe stereotypy – uważa kierowniczka Muzeum Farmacji
Leśniewska urodziła się w 1866 roku w Warszawie, jej ojciec, Bolesław Leśniewski, był lekarzem. – Mgr Antonina Leśniewska w swoich wspomnieniach pisała, że od zawsze chciała pracować w aptece, bo marzyła. że ojciec będzie badał pacjentów, wypisywał recepty, a ona według recept ojca będzie przygotowywała leki – mówi prof. Arabas. – Marzenia zrealizowała, ale początki wiązały się z wieloma wyrzeczeniami i upokorzeniami.
Niewiele wiadomo w sumie o życiu prywatnym Leśniewskiej. Na przykład w swoich pamiętnikach nie zapisywała nawet nazw miejscowości, do której przeniosła się jej rodzina. Wiadomo jedynie, że miejscowość, w której mieszkała po przeprowadzce rodziny z Warszawy zaczynała się na literę N. i znajdowała się najprawdopodobniej na terenie dzisiejszej Ukrainy lub Białorusi. Nie podawała też nazwisk, może dlatego, że była dyskretna, a sprawy, o których pisała, a więc zdrowotne, były sprawami dość intymnymi. Niewiele informowała o swoim życiu prywatnym.
Ojciec lekarz, dzięki znajomości z miejscowym aptekarzem, wyprosił u niego umożliwienie praktyk Leśniewskiej. Jak mówi prof. Arabas, Antonina Leśniewska, aby móc praktykować w aptece, musiała zgodzić się być dodatkowo guwernantką.
Dla wielu kobiet nie do przejścia był też wymóg formalny ukończenia czterech klas gimnazjum klasycznego wraz z egzaminem z łaciny, gimnazja męski i żeńskie różniły się bowiem programem. Leśniewska jednak dzięki swojemu uporowi ukończyła kurs łaciny na poziomie gimnazjalnym, co już było niecodziennym wydarzeniem.
Sensacja na skalę światową
Bolesław Leśniewski przedwcześnie zmarł, a ona sama zaczęła się tułac po świecie. Starała się o przyjęcie do Akademii Wojenno-Medycznej w Sankt Petersburgu. Pierwsza odpowiedź, jaką otrzymała z kancelarii, brzmiała: „takiego przypadku jeszcze nie było i nie może na razie być”. Ale po kilku miesiącach rada naukowa zgodziła się jednak na przyjęcie kobiety, jednakże pod pewnymi warunkami. Prawo do studiowania przyznano jej i jeszcze jednej młodej kobiecie, ale miały coś w rodzaju indywidualnego toku nauczania. Brały udział w eksperymentach, ćwiczeniach, słuchały wykładów innym czasie i w innych pomieszczeniach, niż inni studenci.
Ale ostatecznie w 1900 roku, w wieku 35 lat, Antonina Leśniewska uzyskała upragniony tytuł. – Była pierwszą kobietą na terytorium całego imperium rosyjskiego, która zdobyła tytuł magistra farmacji. Wiedziała, ile wysiłku kosztuje kobietę zostanie farmaceutką. – dodała Arabas.
I dlatego właśnie zaraz po studiach w Petesburgu otworzyła pierwszą na świecie „żeńską aptekę”, to znaczy taką, gdzie pracowały same kobiety. Apteka mieściła się w gmachu Polskiego Towarzystwa Dobroczynności przy kościele św. Katarzyny, przy Newskim Prospekcie. Początki pracy „na swoim” były jednak bardzo trudne. Ale krok po kroku szła do przodu. Z czasem stała się nie tylko lokalną sensacją.
– Dziennikarze z całego świata przyjeżdżali do Petereburga, by ją spotkać, i obejrzeć aptekę, w której pracowały kobiety, i ani jeden mężczyzna – dodaje Iwona Arabas.
Miejsce to było innowacyjne także z tego powodu, że pracownice cieszyły się siedmiogodzinnym dniem pracy. Już w 1903 roku Leśniewska uzyskała zgodę i otworzyła pierwszą w Rosji żeńską farmaceutyczną szkołę dla kobiet, przygotowującą do egzaminu prowizora. Przy szkole był Dom Studentek Farmacji. Leśniewska utworzyła także pierwsze Stowarzyszenie Farmaceutek w Petersburgu.
Czy Antonina Leśniewska była feministką, albo, jak to się wówczas mówiło, emancypantką? – W czasach Leśniewskiej świadomość emancypacji kobiet była bardzo silna. Nie mogłabym powiedzieć, że ona była zaangażowana ideologicznie. Jednak z całą pewnością, z naszego punktu widzenia, poprzez to, co robiła, była stuprocentową emancypantką – przyznaje kierowniczka Muzeum Farmacji.
Jednocześnie, Leśniewska była też polską patriotką. W 1910 roku z jej inicjatywy powstał petersburski oddział Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich. Gdy potem wybuchła I wojna światowa, Leśniewska wstąpiła do Polskiego Zrzeszenia Niepodległościowego, zaangażowała się także w pomoc polskim jeńcom i uchodźcom.
Uzdrowicielki świata i obyczajów
Ale Leśniewska, choć zaszła najdalej, nie była jedyna. Od XIX wieku na ziemiach polskich już rosło zainteresowanie kobiet studiami farmaceutycznymi. Mimo wielu przeszkód, na Uniwersytecie Jagiellońskim studiowało kilka kobiet. Natomiast Polka, Stanisława Dowgiałło, uzyskała na Uniwersytecie Moskiewskim stopień „prowizora z odznaczeniem” i otworzyła w 1897 roku własną aptekę w Inflantach.
– Medycyna i farmacja to dwa wydziały, na których najchętniej studiowały kobiety już od końca XIX wieku. Z jednej strony uczelnie najchętniej dopuszczały kobiety do studiów medycznych, z drugiej same kobiety wysoko ceniły ten zawód. – mówi dr Magdalena Gawin z Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. – Istnieje feministyczna teoria, że medycyna kojarzyła się z opieką, do której z racji esencjalistycznej definicji płci była przypisana do kobiet. Nie do końca mogę się z tym zgodzić.
Jak przypomina dr Gawin, II połowa XIX wieku to okres szybkiego rozwoju medycyny, Zaczynają się kształtować różne specjalizacje, w tym lekarza specjalisty od schorzeń kobiecych, ginekologa. Istniało realne zapotrzebowanie na rynku.
– Poza tym w zawodzie tym upatrywano symbol odnowy etycznej. Kobieta-lekarz w sztuce Pauliny Kuczlaskiej Reinshmit, przywódczyni Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich, to nie tylko opiekunka, ale uzdrowicielka chorych, złych, opartych na podwójnej moralności relacji damsko-męskich. Słowem na głębszym poziomie kobieta lekarz to symbol reformy – dodaje Magdalena Gawin.
Jej zdaniem, w tamtym okresie kobiety w Polsce miały w społeczeństwie pozycję wyższą niż kobiety na zachodzie Europy. Nawet na Sorbonie i innych uczelniach francuskich studiowało i pracowało znacznie więcej Polek niż Francuzek. – Polskie kobiety były osadzone w republikańskiej tradycji I Rzeczpospolitej. Orzeszkowa mówiła o nich, że były obywatelkami na długo zanim ten termin zaczął oznaczać prawa polityczne. Chodziło jej o to, że kobiety w systemie republikańskiej, rozproszonej władzy i słabej instytucji dworu królewskiego, były zainteresowane sprawami publicznymi. Dlatego potem w warunkach zaborów szły do powstań zbrojnych, a od 1863 r. na równi z mężczyznami ponosiły tego wszelkie konsekwencje takie jak areszt, śledztwo, więzienie i zsyłka – wymienia dr Gawin. – Piłsudski wcale nie przesadzał kiedy mówił, że pierwsze za nami poszły kobiety. Tych kobiet przy Legionach było tak wiele, że Piłsudski trochę obawiał się ośmieszenia młodych instytucji. Bo co to za wojsko, do którego idą kobiety? To się słabo mieściło w realiach wczesno-XX wiecznej Europy. Ale nie zapomniał o ich udziale w odzyskaniu niepodległości.
Antonina Leśniewska nigdy głośno, publicznie nie deklarowała wprost swoich poglądów politycznych, ale prawdopodobnie nie przez przypadek, gdy wróciła już do Polski, miała dobre relacje z żoną Marszałka, Aleksandrą Piłsudską, szanowaną za działalność społeczną.
Ksiądz i kobieta – najwięksi wrogowie imperium
– Józef Piłsudski przeforsował w wolnej Polsce prawa polityczne dla kobiet, trochę wbrew interesowi swojego obozu. Bo kobiety aktywne były postępowe, ale reszta wolała umiarkowane prawicowe partie, takie które podkreślają wagę religii, rodziny, Kościoła. To, że Polki wsparły polską niepodległość odczytywane jest czasem jako zarzut. Powtarza sie przy tym nonsensy, że nacjonalizm wygrał z feminizmem. Po pierwsze, feminizm był wartością dodaną do tożsamości narodowej. po drugiej w haśle niepodległości zawarte było hasło wolności – komentuje Magdalena Gawin.
Jak mówi, zjawisko emancypacji Polek dotyczyło głównie ziemiaństwa i inteligencji, bo to były to najaktywniejsze politycznie warstwy. – Stowarzyszenia sufrażystwskie były niemal w stu procentach postszlacheckie, ale Zjednoczone Koło Ziemianek, jedna z organizacji sufrażystowskich, współpracowało z chłopkami, jak wtedy mawiano, z włościankami, a zakonne zgromadzenia ukryte założone przez Honorata Koźmińskiego zakładały po miastach związki zawodowe służących, rękodzielniczek. I te związki zawodowe też wspierały postulaty równych praw z mężczyznami. – dodaje dr Gawin.
Jak mówi Magdalena Gawin, nie były to raczej feministki w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Owszem, były na ogół socjalistkami, ale niekoniecznie marksistkami. – Natomiast Zjednoczone Koło Ziemianek było środowiskiem chrześcijańsko-demokratycznym, to znaczy odwołującym się do encykliki „Rerum Novarum”, społecznej nauki Kościoła i zasad solidaryzmu społecznego. Miały afirmatywny stosunek do wspólnot i religii. Feministki były fenomenem wielkomiejskim, natomiast chrześcijańskie demokratki docierały z emancypacyjnymi hasłami na prowincję. To zapewniało sukces w kampanii na rzecz powszechnego prawa wyborczych kobiet w latach I wojny światowej. – wyjaśnia dr Gawin. – Tak zwana pierwsza fala feminizmu bardzo rózniła się od ruchu kontrkultury z lat 60. XX w. Wszystkie panie z przełomu wieku XIX/XX, te progresywne i tradycyjne, propagowały czystość przedmałżeńską, wierność w małżeństwie, podkreślały pozytywna rolę rodziny.
Nie jest jednak oczywiście tak, że w Polsce emancypantki miały idealne warunki. O tym, na jakie problemy napotykały ambitne kobiety, świadczą zmagania Leśniewskiej.
– To była jednak nowość, która oznaczała przebudowę zarówno życia publicznego, jak i prywatnego. Ludzie powszechnie bali sie, że kobiety się zmaskulinizują, czyli upodobnią do mężczyzny, że nastąpi erozja rodziny i małżeństwa. W Polsce obawiano się podwójnie, bo rodzina stanowiła naturalną barierę przed wynarodowieniem. Choć w raportach generał-gubernatorów z końca XIX wieku wymienia się dwie najbardziej wrogie Rosji postaci: księdza i kobiety. Ale największe opory wynikały ze strachu przed radykalizmem. Feministki kojarzone były z lewicą, marksizmem, socjalizmem. Potem dziewczyny z Organizacji Bojowej PPS poszły do roboty terrorystycznej i Kościołowi nie bardzo się to podobało. Ale kobiety w latach I wojny światowej rozbroiły obawy Kościoła argumentem, że używają radykalnych środków do osiągania umiarkowanych celów. Ola Szczerbińska w 1905 r. wozi dynamit pod gorsetem, 9 lat później idzie do wywiadu i POW. Ale potem jest działaczką społeczna, ale tez matką dwóch córek i żoną. Zasadniczym motywem działań tych pań była wolność. Bardzo ładnie pisała o tym Iza Moszczeńska. Nie tylko Piłsudski, ale i wiele kobiet miało wrażenie, że pod rosyjskimi rządami żyje się w wychodku. System policyjny w szkole,miejscu pracy, w życiu publicznym był nie do zniesienia. – opowiada dr Gawin.
Osiągnęła wszystko, co zamierzyła
Leśniewska przeżyła w Rosji I wojnę światową, widziała też początek rewolucji bolszewickiej i wojny domowej w Rosji. Wiadomo, że uciekła do Polski w ostatniej chwili, w jednym z ostatnich transportów z repatriantami polskimi. Miała już sygnały, że zostanie aresztowana za swoją patriotyczną i społeczną działalność oraz za to, że była członkiem „niesłusznej” klasy społecznej.
– Gdy po odzyskaniu niepodległości powróciła do Polski, organizowała różne akcje społeczne, dokarmiania dzieci, pomocy repatriantom, zorganizowała ochronkę dla dzieci w Starej Miłosnej, czy sanatorium w Ciechocinku – opowiada prof. Iwona Arabas.
Miała jednak też dość trudny charakter. Nie dawała się podporządkować nikomu, chętnie brała wszystkie zadania w swoje ręce i pod swoją kontrolę. Dlatego wielu ludziom trudno było z nią współpracować.
W 1933 roku Leśniewska przekazała swoje dzieła społeczne Marszałkowej Aleksandrze Piłsudskiej. Pragnęła też powrócić do zawodu , wystarała się więc o koncesję na aptekę, i znów, to była pierwsza samodzielna koncesja tego rodzaju dla kobiety, wydana w Warszawie. Prowadziła aptekę przy Marszałkowskiej 72. Zorganizowała kursy farmaceutyczne w swojej aptece w Warszawie, żeby kobiety w wolnej Polsce nie musiały przechodzić takich rzeczy jak ona.
Antonina Leśniewska zmarła 12 marca 1937 roku. Nie miała ani męża, ani dzieci.
Warszawskie Muzeum Farmacji przy ulicy Piwnej nosi imię właśnie Antoniny Leśniewskiej. Jest częścią Muzeum Warszawy. – W Muzeum Farmacji posiadamy tylko jeden eksponat związany z Antoniną Leśniewską – pudełko na lek zpieczątką i sygnatura z jej apteki. – mówi kierowniczka muzeum.
Marcin Herman
Artykuł pierwotnie został opublikowany w „Gazecie Bankowej” nr 8/2015
fot. Muzeum Farmacji im. mgr A. Leśniewskiej, oddział Muzeum Miasta Warszawy
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!