Aleksander Łukaszenka to ludzki pan i wie jak zadbać o komfort pracy najbliższych urzędników. Doskonale zdaje sobie sprawę, jaka odpowiedzialność na nich spoczywa i na jakie pokusy (korupcji) są narażeni w związku z pełnionymi funkcjami.
Generalnie Łukaszenka woli zapobiegać niż ścigać, toteż wspiera swoich podwładnych i chroni ich przed konsekwencjami niemądrych decyzji.
Komentując aresztowanie wysokiej rangi oficera, b. już zastępcy sekretarza Rady Bezpieczeństwa Andrieja Wtiurina, Aleksander Łukaszenka przyznał, że kiedy powierza kierownicze czy ministerialne stanowisko, uprzedza człowieka o odpowiedzialności karnej za złamanie reguł gry. Wyjaśnia, że w przypadku popełnienia przez niego przestępstwa, zostanie ukarany znacznie srożej niż statystyczny Iwanow (najpopularniejsze nazwisko na Białorusi red.).
Prezydent Białorusi jest wyczulony na przypadki korupcji. Łapówkarstwem wysokiej rangi urzędników się brzydzi, dlatego woli ujarzmiać demony w zarodku.
No i znalazł antidotum na pokusy korupcji. Jak przyznał z rozbrajającą szczerością w rozmowie z dziennikarzami, rozdaje działki bądź mieszkania w elitarnej dzielnicy na obrzeżach Mińska, w Drozdach, tam gdzie i sam mieszka na co dzień. Dlaczego by nie, przecież „wnoszą tak wielki wkład w rozwój kraju” – mówi „baćka” – którego cytuje rządowa agencja BelTA.
„Zależą od ich decyzji miliardy rubli. Daję urzędnikom kawałek ziemi, żeby zbudowali sobie dom lub mieszkanie, żeby nie kradli tych miliardów, żeby pozostały w budżecie państwa. Ale jeśli złamiesz te zasady, odpowiesz ty …” – podsumował Łukaszenka.
oprac.ba na podst. tut.by. fot: nn.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!