Aleksander Łukaszenka uważa, że obecne perturbacje Mińska i Moskwy wynikające z braku porozumienia ws. dostaw ropy na Białoruś mają też dobre strony.
„Nadszedł czas, aby wreszcie zaakceptować fakt, że w kwestiach energetycznych należy polegać wyłącznie na sobie, bo w krytycznym momencie nawet najbliższy partner będzie kierował się logiką własnych interesów” – oświadczył we wtorek Aleksander Łukaszenka podczas specjalnej narady z rządem ws. surowców, informuje agencja BelTA.
Głowa państwa przyznał, że Białoruś miała dotąd nieuzasadnioną obsesję na punkcie kilku dostawców (w Rosji), dlatego nie udało się zagwarantować długoterminowych kontraktów na surowce z alternatywnych źródeł.
Zauważył, że ropa naftowa nie jest produktem monopolistycznym, a podmiotów chętnych do współpracy z Mińskiem jest mnóstwo – nawet w samej Rosji.
„Dostawców należy szukać, negocjować z nimi. To jest zadanie numer jeden. Zwłaszcza w obecnej trudnej sytuacji, która rozwija się na świecie, w tym z naszym monopolistycznym partnerem (Rosją)” – powiedział głowa państwa.
Łukaszenka zauważył, że obecna sytuacja na świecie sprzyja Białorusi w negocjacjach ws. surowców. Tym bardziej, że sama Rosja przyznaje, że dostawy ropy do Chin skurczyły się o jedną trzecią.
„I nie tylko do Chin. Ropa dziś błyskawicznie tanieje, co działa na naszą korzyść i zachęca do porozumienia się z innymi dostawcami. Nie tylko w Rosji, ale także z alternatywnymi” – powiedział Aleksander Łukaszenka.
Podkreślił przy tym, że nie mowy o rezygnacji z rosyjskiego surowca;
„Będziemy kupowali. Ponieważ ta ropa, jej produkcja i transport zostały stworzone między innymi rękami Białorusinów (…). No i logistyka jest najwygodniejsza. Ale my oczywiście nie będziemy się już czołgać na kolanach 31 grudnia, prosząc o ten olej. A kiedy zniknie monopol, łatwiej będzie negocjować ceny” – oświadczył białoruski prezydent.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!