Aleksander Łukaszenka zażądał zdecydowanej reakcji na „destrukcyjny wpływ zagranicznych mediów” na sytuację na Białorusi.
Białoruski dyktator nie rozumie bierności struktur rządowych, które jego zdaniem są zbyt tolerancyjne, i w sposób niewystarczający kontrolują niezależne media.
Dziś, podczas spotkania z kierownictwem resortów gospodarczych Aleksander Łukaszenka oświadczył, że mimo trwającej kampanii wyborczej, reakcja władz na działania zagranicznych mediów powinna być natychmiastowa i zdecydowana; „bez jego dodatkowych instrukcji”.
Na celowniku prezydenta znalazły się BBC i Radio Svaboda, a nawet Komsomolskaja Prawda „z siedzibą w Moskwie”, które jego zdanie „nawołują do majdanów”.
Prezydent nie krył oburzenia, jak można było udzielić tym redakcjom akredytacji. Winę za brak zdecydowanej reakcji ponosi jego zdaniem kierownictwo MSZ, Administracji Prezydenta i przewodnicząca Rady Republiki;
„Wykonujcie swoje obowiązki. Jak nie możecie, to powiedzcie, że nie możecie. Inni się tym zajmą” – powiedział Łukaszenka.
„Co to za podejście do kraju? I w rządzie i w MSZ, czekają aż polecenie wyda prezydent. Co to jest? To BBC, „Svaboda”, Wolna Europa” itd. streemy prowadzą… Ja już nie mówię o tym, że są tendencyjne, ale one wzywają do zamieszek. Dlaczego wy to znosicie? Przecież jesteśmy gospodarzami w tym kraju. Akredytowaliście ich tutaj” – krzyczał Łukaszenka.
„Nie ma co czekać na koniec kampanii wyborczej. Wywalić ich stąd, jeśli nie przestrzegają naszych praw i wzywają ludzi na Majdany” – cytuje słowa prezydenta agencja belTA.
A my przypominamy, że od rozpoczęcia kampanii wyborczej zatrzymano w czasie wykonywania obowiązków służbowych 43 dziennikarzy. Niektórzy z nich zostali pobici.
oprac. ba na post. nn.by/belta.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!