Aleksander Łukaszenka pokazał uczniom „pierwszy komputer”, wyprodukowany rzekomo w rodzimej firmie Horizont (Mińsk). Wprawdzie do tej pory z jej taśmy schodziły słabej jakości lodówki i wybuchowe telewiory, ale czego się nie robi, jeśli dyktator zażąda.
1 września, podczas zorganizowanej przez administrację prezydenta inauguracji roku szkolnego, jeden egzemplarz laptopa rzekomo Made in Belarus firmy Horizont, Łukaszenka przyniósł ze sobą i z dumą go prezentował, zachęcając młodzież, żeby podchodziła i oglądała to dzieło białoruskiej myśli technicznej.
„Specjalnie poprosiłem o przyniesienie tego produktu na nasze dzisiejsze spotkanie. To jest pierwszy komputer, numer jeden, który dostałem od naszych mądrych ludzi. Dostali zadanie poruszać się po świecie, znaleźć to, co najlepsze, to, czego nie potrafimy sami stworzyć: jakieś tam procesory, jakie oprogramowanie, to, co najlepsze i stworzyć ten komputer. Szczerze mówiąc, jest w nich dzisiaj mniej niż 20%, około 12% białoruskiego. Ale do końca roku będzie to już 30%. Ale sam fakt jest ważny – powiedział pokazując szary laptop z literą „H”.
Łukaszenka zaproponował, aby uczniowie i studenci nawet dotknęli komputera, aby upewnili się, że istnieje.
„Możecie go potem poszczupać, jeśli nie zostanie wam powiedziane, że został wykonany w naszej fabryce telewizorów Horyzont, jeśli go nie dotkniecie, to nie uwieycie, że został wykonany na Białorusi” – dodał Łukaszenka.
ba
2 komentarzy
Tomi
2 września 2022 o 06:54A jak tam polski laptop? Ten to wymiata co?
Grzegorz
2 września 2022 o 11:08Trolu. Sprawdź sobie laptopy Kiano albo jak rubelków wystarczy laptopy Hyperbook. Robione w Polsce kanapie.