Po tym, jak w ubiegłym tygodniu rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow dał do zrozumienia, że Władimir Putin nie znajdzie czasu na rozmowę z Aleksandrem Łukaszenką, ten odwinął się na pięcie, i ostentacyjnie zbojkotował udział w szczycie przywódców państw członkowskich Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej oraz Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym w Petersburgu.
26 grudnia do Petersburga przybyli na spotkanie Najwyższej Euroazjatyckiej Rady Gospodarczej prezydenci Rosji Władimir Putin, Kirgistanu – Ałmazbek Atambajew, Kazachstanu – Nursułtan Nazarbajew i Armenii – Serż Sarkisjan, żeby podpisać nowy Kodeks Celny. Zabrakło na nim Aleksandra Łukaszenki. Oficjalny Mińsk do tej pory nie wytłumaczył, dlaczego prezydent Aleksander Łukaszenka w ostatniej chwili podjął decyzję, żeby do Rosji nie pojechać.
Poproszony o komentarz sekretarz prasowy Putina Dmitrij Pieskow zbagatelizował nieobecność Łukaszenki twierdząc, że dokumenty do ratyfikowania zostaną mu przesłane do Mińska pocztą.
Ale tegoż 26 grudnia, tylko Białoruś i separatystyczna „DNR” w ślad za Rosją ogłosiły żałobę państwową po katastrofie Tu-154. W poniedziałek wszystkie flagi państwowe zostały opuszczone do połowy masztu, odwołano koncerty i wszystkie imprezy rozrywkowe, a białoruski prezydent wyjaśnił to następującymi słowami:
„Wczoraj, w naszej Rosji wydarzyła się straszna tragedia. Niestety, ta seria tragedii stała się udziałem naszego bratniego narodu: ogromna liczba ludzi zmarła w Irkucku w związku z zatruciem (alkoholowym – red.), zabity został rosyjski ambasador w Turcji, a wiele osób zginęło w katastrofie samolotu wojskowego, w którym podróżowało 92 osoby (…). Naturalnie, w takim dniu nie możemy stać z boku tych tragicznych wydarzeń „- powiedział Łukaszenka na specjalnym wystąpieniu telewizyjnym..
Nieobecności Łukaszenki na szczycie w Petersburgu trudno jednak nie postrzegać w kategorii desperackiej próby zwrócenia raz jeszcze uwagi, że na linii Mińsk – Moskwa źle, bardzo źle się dzieje.
Mówił dziś o tym przebywający w Moskwie przewodniczący Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Białorusi Władimir Andrejczenko. Podczas sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Białorusi i Rosji wyraził opinię, że Euroazjatycka Unia Gospodarcza przekształca się powoli w projekt polityczny.
„Odpowiedzmy sobie tak z ręką na sercu, szczerze; czy wszystko jest tak dobrze w naszym związku – cytuje słowa białoruskiego polityka agencja Belta. – Czy można odczuwać zadowolenie z obecnego stanu rzeczy? Absolutnie nie. Przy wszystkich naszych bardzo konkretnych osiągnięciach, istnieje szereg zagadnień i problemów, które wymagają szczególnej uwagi, jako organizatorów procesu integracji oraz unijnych parlamentarzystów”.
Andrejczenko mówiąc o współpracy handlowej i gospodarczej podkreślał, że „niemal regularne” przyjmowane są „protekcjonistyczne rozwiązania, które są sprzeczne z prawodawstwem Państwa Związkowego i Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej”. Stanowczo podkreślił, że Mińsk zaniepokojony jest wciąż nabrzmiewającym konfliktem w związku z ograniczeniami na rynku rosyjskim dla białoruskich produktów. Wysłannik Łukaszenki przypomniał też, że pomimo obwiązujących wciąż przepisów dotyczących cen (jednakowych) za gaz dla białoruskich i rosyjskich podmiotów gospodarczych, nie są one przestrzegane.
Skrytykował również „prawdziwy spadek zainteresowania pracami w ramach Państwa Związkowego”, naruszenie dokumentów statutowych. Andrejczenko zauważył, że Euroazjatycka Unia Gospodarcza nie podejmuje ważnych decyzji, a to powinno się zmienić, Białoruś i Rosja powinny zacieśnić współpracę we wszystkich dziedzinach.
Przewodniczący Izby Reprezentantów przypomniał również, że w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej, próbuje się przeformatować obraz Białorusi i Białorusinów.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!