„Po dziewięciu miesiącach stawiania oporu (reżmowi) Białoruś już nigdy nie będzie tą samą „wyspą stagnacji”, którą łatwo manipulować i terroryzować” – taką opinię wyraził na Twitterze b. minister spraw zagranicznych Litwy (grudzień 2012 – grudzień 2020) Linas Linkevičius.
„Agonia odchodzącego reżimu trwa długo, jednak jego koniec jest nieunikniony. Białorusini stali się przykładem męstwa i determinacji dla całego świata” – pisze litewski polityk, który wcześnij nazwał białoruski protest „pomnikiem godności narodu”.
9 maja minęło dziewięć miesięcy od startu kampanii wyborczej przed ostatnimi wyborami prezydenckimi na Białorusi, których oficjalne wyniki (80% głosów na Aleksandra Łukaszenkę), a także przemoc ze strony aparatu bezpieczeństwa wywołały masowe protesty.
Linkevičius powołując się na raporty białorskich obrońców praw człowieka przypomina, że od maja 2020, czyli od rozpoczęcia kampanii wyborczej, władze pociągnęły do odpowiedzialności ponad 34 tys. osób.
„Obrońcy praw człowieka uznali 370 uwięzionych obywateli za więźniów politycznych. Cztery osoby straciły życie. Nie wszczęto ani jednej sprawy karnej przeciwko funkcjonariuszom organów ścigania, którzy przekroczyli swoje uprawnienia. Trwa bezprecedensowa presja na niezależne środki masowego przekazu i organizacje pozarządowe.
Władze odmawiają podjęcia dialogu z siłami demokratycznymi. Stosunki (Mińska – red.) z Zachodem są praktycznie zamrożone. Unia Europejska i USA nałożyły sankcje na władze białoruskie, które liczą na bezwarunkowe poparcie Rosji.
7 maja minister spraw zagranicznych Uładzimir Makiej powiedział, że władze białoruskie przygotowały odpowiedź na zachodnie sankcje. Uważa on, że istota sankcji polega na tym, by „zdławić gospodarkę i zniszczyć państwowość Białorusi”.
oprac. ba za naviny.online
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!