Swietłana Tichanowska, zwyciężczyni ubiegłorocznych wyborów prezydenckich na Białorusi, po których została zmuszona do wyjazdu z kraju i przebywa obecnie na uchodźstwie w Wilnie, nie zamierza ubiegać się o prezydenturę w następnych wyborach.
O swoich planach Tichanowska powiedziała 9 kwietnia, odpowiadając na pytania użytkowników na antenie.
Jak mówi polityk, nie planuje ani startu w wyborach ani nawet utworzenia partii politycznej, jednak z zadowoleniem przyjmuje inicjatywy Pawła Łatuszki (na uchodźstwie w Polsce) i Wiktora Babaryki (uwięziony w sierpniu 2020 roku kandydat na prezydenta RB).
— Taka myśl nawet nie powstała, przede wszystkim dlatego, że obiecałem ludziom, że dadzą mi mandat do przeprowadzenia nowych uczciwych wyborów. Ale mając całe to doświadczenie, jestem przekonana, że mogę być przydatnq dla Białorusinów i będę obok Białorusinów. Ale nie musisz być prezydentem, żeby być użytecznym, powiedziała opozycjonistka.
Przypomnijmy, że Swietłana Tichanowska została politykiem „z przypadku”. To jej mąż, Siergiej zdobył popularność wśród Białorusinów prowadząc popularnego vloga „Strana dlia żyzni” (Kraj do życia). Gdy ogłosił zamiar udziału w wyborach, na skutek prowokacji, 29 maja został aresztowany w Grodnie.
Ale Tichanowski spodziewał się problemów. Obawiając się uwięzienia, przekazał pełnomocnictwa swojej żonie, która w jego zastępstwie z powodzeniem wystartowała w wyborach i stała się symbolem białoruskiego przebudzenia. Według niezależnych obserwatorów, gdyby wybory na Białorusi przeprowadzono uczciwie, to ona rządziłaby dziś krajem zamiast Łukaszenki.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!