Tym razem, wyjątkowo, zacznijmy od wpisu naszego komentatora. „Co znaczą silne Niemcy i silna RoSSja, dwa bandyckie i zaborcze państwa, Polacy i obywatele państw Europy Środkowo-Wschodniej wiedzą od stuleci. Całe szczęście, że Kanzlerakte z 1949 r. obowiązuje do 2099 r. i do tego czasu USA mają ostatnie słowo w sprawie Niemiec”– napisał observer48 w komentarzu do art. My, Niemcy, potrzebujemy silnej Rosji. Powinniśmy się cieszyć, że mamy Putina. Komentarz nawiązuje do tzw. „kanclerskiej lojalki”.
Czym jest „Kanzlerkarte” , wyjaśniał niedawno dr Rafał Brzeski – specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej, służb specjalnych i terroryzmu, dziennikarz BBC, ABC News, Baltimore Sun, Polskiego Radia, b. szef informacji Polskiego Radia, Informacyjnej Agencji Radiowej, tłumacz, pisarz, publicysta, były szkoleniowiec oficerów brytyjskiej policji, działacz niepodległościowy. Zapraszamy do lektury. Polecamy również rozmowę z dr. Brzeskim w TV Republika (wideo załączone pod tekstem):
Dr Rafał Brzeski, „Kanclerska lojalka”: Wśród demaskatorów teorii spiskowych koronne miejsce na liście tematów zajmuje Der Kanzlerakte, tajny dokument, który według nich nie istnieje i jest fasmantagorią służącą kwestionowaniu pełnej suwerenności Republiki Federalnej Niemiec. Zwolennicy istnienia Der Kanzlerakte utrzymują, że 21 maja 1949 roku podpisany został tajny traktat (der Geheime Staatsvertrag) ograniczający suwerenność przyszłej Bundesrepublik. Jego sygnatariuszami była tworząca się administracja niemiecka oraz trzy mocarstwa okupacyjne: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja.
Rzecznicy traktatu powołują się na emerytowanego szefa niemieckiego kontrwywiadu wojskowego MAD (Amt für den Militärischen Abschirmdienst) w latach 1977-1980, generała majora Gerda-Helmuta Komossa. W książce poświęconej różnym sekretom służb wywiadowczych i stosunków między Berlinem a Waszyngtonem podał on nie tylko datę podpisania tajnego traktatu, ale również ujawnił, że do roku 2099, czyli przez 150 lat od jego zawarcia, każdy kolejny kanclerz Republiki Federalnej Niemiec musi podpisać mocarstwom okupacyjnym lojalkę zwaną potocznie der Kanzlerakte. Ogranicza ona suwerenność Niemiec w kluczowych obszarach związanych z szeroko rozumianym bezpieczeństwa państwa.
Nie było łatwo wrzucić rewelacje Komossy do śmietnika teorii spiskowych. Nie tylko dlatego, że rzeczywiście każdy kanclerz Niemiec, z Angelą Merkel włącznie, rozpoczynał rządy od wizyty w Waszyngtonie. (Budestag zatwierdził Merkel na stanowisku kanclerza 22 listopada 2005 roku a 4 stycznia 2006 roku konferowała już z prezydentem Georgiem Bushem w Białym Domu.) Również kariera generała Komossy świadczyła o jego wiarygodności. Dał się poznać jako doświadczony oficer i świetny analityk. Zaczynał karierę w Wehrmachcie w czasie II wojny światowej, już na samym początku istnienia Budeswehry znalazł się w jej szeregach, przez wiele lat miał dostęp do tajnych materiałów i opracowań, był niechętny angażowaniu wojsk niemieckich poza granicami kraju, na co nieodmiennie zgadzano się w Berlinie pod presją Waszyngtonu.
Dla zdyskredytowania Komossy, demaskatorzy zwrócili się do kanclerskiego biura i 19 listopada 2007 roku otrzymali odpowiedź rządowego biura prasowego BPA stwierdzającą, że der Kanzlerakte należy „do świata mitów”, bo „taki dokument nie istnieje”. Ponadto „nie jest też prawdą, aby przed zaprzysiężeniem kanclerz Merkel zmuszona była przez Sojuszników do podpisania tak zwanego Kanzlerakte”.
Dobitne oświadczenie powinno zakończyć sprawę, tyle tylko, że dwa lata później Egon Bahr, architekt polityki wschodniej Bonn, opisał w swoich reminiscencjach politycznych opublikowanych w Die Zeit, jak to jego przyjaciel kanclerz Willi Brandt nie mógł otrząsnąć się z szoku, kiedy krótko po zaprzysiężeniu w jego gabinecie w pałacu Schaumburg w Bonn pojawił się wysoki urzędnik i dał mu do podpisu trzy listy do ambasadorów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji tytułowanych w tych pismach jako Wysocy Komisarze. Były to, jak irytował się Brandt, „wiernopoddańcze listy”, w których miał potwierdzić porozumienie zawarte w 1949 roku z ówczesnymi gubernatorami wojskowymi trzech mocarstw okupacyjnych ograniczające wydatnie prawa zapisane w niemieckiej Ustawie Zasadniczej (Grundgesetz). W oparciu o „nie ulegające wypowiedzeniu prawa zwycięzców do całości Niemiec i Berlina” – wspominał Egon Bahr, gubernatorzy wojskowi zawieszali te artykuły Ustawy Zasadniczej, które uznali za ograniczające ich suwerenne uprawnienia. Dotyczyło to również artykułu 146, który stanowi, że Grundgesetz działa jak konstytucja Niemiec do momentu, kiedy po zjednoczeniu naród niemiecki w wolnej elekcji sam wybierze dla siebie konstytucję. Do dzisiaj w Niemczech obowiązuje Ustawa Zasadnicza w miejsce konstytucji.
Brandt opowiadał, że chciał się zbuntować i nie podpisać, ale wytłumaczono mu, że Konrad Adenauer podpisał takie listy, a później Ludwig Erhard, a po nim Kurt Georg Kiesinger. „Tak więc i ja podpisałem” – zwierzył się Bahrowi i nigdy już więcej nie wrócił do sprawy.[3]
Pozornie wspomnienia Egona Bahra zaprzeczają solennemu oświadczeniu rządowego biura prasowego (Presse- und Informationsamtes der Bundesregierung), ale tylko pozornie. Prawdą jest bowiem, że jeden dokument der Kanzlerakte nie istnieje. Istnieją bowiem trzy listy. Prawdziwe może być także zapewnienie, że Angela Merkel nie podpisała lojalki przed zaprzysiężeniem. Willi Brandt podpisał ją przecież po zaprzysiężeniu.
Daty wymienione przez generała Komossa i Egona Bahra korespondują z innymi dokumentami z 1949 roku. W dniach 6-8 kwietnia konferowali w Waszyngtonie ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Francji i USA. Dyskusja koncentrowała się wokół trzech punktów: „1. zachodni Alianci zachowują dla siebie prawo cofnięcia wszelkich uprawnień przyznanych Niemcom, 2. władze niemieckie mogą rządzić i zarządzać, o ile nie postanowimy wstrzymać ich działań, 3. wskażemy określone obszary, w których mocarstwa zachodnie mogą podejmować działania bezpośrednie.”
Omawiano również tekst projektowanej Ustawy Zasadniczej oraz uzgadniano kwestie niemieckiej gospodarki wewnętrznej w myśl wytycznej: „niech sami zarządzają własną gospodarką, a jeśli będą rozrzutni, to nie dostaną więcej pieniędzy”.
Opublikowany 8 kwietnia 1949 roku komunikat po ministerialnej konferencji stwierdza, że gubernatorzy wojskowi zostaną zastąpieni przez wysokich komisarzy, ale Alianci zatrzymają „do czasu” swoje uprawnienia w „najważniejszych politycznie obszarach”, a jeśli uznają to za konieczne przejmą napowrót pełnię władzy politycznej. Zapowiedziano też ustanowienie „pewnych ograniczonych obszarów”, w których mocarstwa zachodnie będą miały prawo „samodzielnie podejmować bezpośrednie działania lub zlecać władzom niemieckim podjęcie takich działań”.
Miesiąc później, 12 maja, uzgodniono ze stroną niemiecką tekst Ustawy Zasadniczej, którą obwieszczono 23 maja 1949 roku. Data 21 maja 1949 roku wymieniona przez generała Komossa, jako dzień podpisania tajnego trakatu wydaje się więc logiczna. Najpierw lojalka, potem, ersatz-konstytucja.
Generał Gerd-Helmut Komossa zwracał uwagę, że tekst dokumentu podsuwanego kanclerzom do podpisu jest ściśle tajny. Być może dlatego w jego książce znalazła się informacja, że do 2099 roku trzy mocarstwa zachodnie mają prawo prowadzić nadzór nad niemieckimi mediami elektronicznymi i drukowanymi oraz całkowitą kontrolę korespondencji. W Waszyngtonie ma też działać specjalna grupa kontrolna nadzorująca pełne spektrum niemieckiego życia politycznego.
Jak się wydaje rewelacje te dotyczą jednak innych dokumentów o statusie traktatowym ograniczających suwerenność Republiki Federalnej Niemiec. Jest to cały pakiet umów negocjowanych na początku lat 1950-tych w trakcie rokowań poprzedzających Ogólny Układ z Niemcami (Deutschlandvertrag) oraz porozumienie o stacjonowaniu wojsk (Status of Forces Agreement – SOFA). Josef Foschepoth, niemiecki historyk, profesor uniwersytetu we Freiburgu , uważa, że to właśnie wówczas zawarte zostały dodatkowe umowy i tajne aneksy. Wydaje się, że jest ich wiele skoro służby informacyjne Kongresu USA ich objętość szacują na „ponad 200 stron, które obejmują szczegóły bieżących operacji sił zbrojnych i personelu amerykańskiego w Niemczech”.
Mówiąc o tych aneksach Foschepoth wspomina zwłaszcza o różnych uprawnieniach kontrolnych mocarstw zachodnich oraz tajnych ustaleniach dotyczących współpracy wywiadowczej. Te ostatnie dawały przykładowo służbom amerykańskiem uprawnienia do kontrolowania całej łączności na terenie Republiki Federalnej Niemiec. Od telekomunikacji, po korespondencję pocztową. Foschepoth ustalił, że porozumienia te przenosiły uprawnienia mocarstw okupacyjnych na świeżo powstałą Bundesrepublik i obowiązują do dzisiaj.
Dobitnym przykładem jest art. 38 aneksu do porozumienia w sprawie statusu sił NATO stacjonujących w Niemczech (NATO SOFA). Artykuł ten, którego tekst nie jest w internecie dostępny, chociaż sam aneks jest dostępny, zobowiązuje stronę niemiecką do ścisłego przestrzegania tajemnic państwowych Stanów Zjednoczonych i traktowania ich na równi z tajemnicami państwowymi Niemiec. Ponadto, jeśli przed niemieckim sądem toczyć się będzie sprawa, której przebieg może zagrażać ujawnieniem amerykańskiej tajemnicy państwowej, to amerykańskie służby wywiadowcze mają prawo interweniować bezpośrednio w przebieg postępowania sądowego. Artykuł 38 stanowi również, że niemieckie sądy oraz inne instytucje państwowe obowiązane są „podjąć wszelkie możliwe kroki w swojej mocy…aby nie dopuścić do ujawnienia” amerykańskiej tajemnicy.
Foschepoth tłumaczy, że w pośpiechu i gorączce rozmów zjednoczeniowych ówczesny kanclerz Helmut Kohl polecił nie ruszać pakietu przyznającego specjalny status i specjalne prawa Amerykanom obawiając się, że dyskusja nad delikatnymi, kontrowersyjnymi i trudnymi przywilejami może opóźnić, a kto wie, czy nie udaremnić, kardynalną sprawę – podpisanie układu zjednoczeniowego. Dlatego żadne z tajnych porozumień nie zostało wypowiedziane ani przed, ani po zjednoczeniu.
Wszystko więc wskazuje, że uprawnienia USA, Wielkiej Brytanii i Francji do prowadzenia podsłuchów i innych form elektronicznej inwigilacji, a także do kontroli korespondencji we wszelkich jej formach trwać będą tak długo, jak długo na terenie Niemieckiej Republiki Federalnej istnieć będą amerykańskie bazy wojskowe lub stacjonować wojska pozostałych dwóch byłych mocarstw okupacyjnych.
Kanclerz Konrad Adenauer narzekał, że mu stale trzeszczy w słuchawce. Współczesnym przykładem działania porozumień telekomunikacyjnych jest awantura o podsłuchiwanie przez Amerykanów telefonu komórkowego Angeli Merkel. W Niemczech podniósł się krzyk oburzenia. Dotknięty Berlin odroczył wówczas zapowiedzianą już wizytę Angeli Merkel w Waszyngtonie domagając się podpisania wcześniej formalnego porozumienia zakazującego wzajemne szpiegowanie. Kiedy wreszcie Merkel spotkała się z prezydentem Barackiem Obamą na przełomie kwietnia i maja 2014 roku, poprosiła o udostępnienie do wglądu jej osobistej teczki przechowywanej w archiwach NSA. W obu przypadkach, zakazu wzajemnego szpiegowania oraz ujawnienia zawartości teczki, odpowiedź Białego Domu była negatywna. Na wspólnej konferencji prasowej w Ogrodzie Różanym pani kanclerz zakamuflowała odmowę słowami o „trudnościach, które trzeba jeszcze przezwyciężyć”..
https://www.youtube.com/watch?v=0a9przRxzxw
Czytaj również:
Kresy24.pl/ Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/rafal-brzeski/kanclerska-lojalka (HHG)
8 komentarzy
SLU-ZL
18 listopada 2017 o 19:53Wszystko sie zgadza, kapitulacje podpisal tylko Wermacht.
Google Przekret stulecia czy panstwo niemieckie istnieje.
Historie trzeba by pisac od nowa bo te wypociny sasko-brytyjskie som nic we wercie.
Google Wielka Lechia to chyba jest przekret tysiaclecia.
ktos
21 listopada 2017 o 08:11Kapitulacje podpisali trzej generalowie reprezentujacy trzy rodzaje sil zbrojnych. Dzialali z polecenia Donitza bedacego spadkobierca Hitlera (tym samym piastujacego urzad Kanclerza). Wystarczy na Wiki poczytac.
pol
18 listopada 2017 o 20:48I bardzo dobrze ! ani Niemiaszkom ani Kacapom nie można ufac w zadnym przypadku ! Historia pokazała ich prawdziwą nature , a odszkodowania nam sie słusznie należą ! .Ico by nie powiedzieli to tylko oślizłe kłamliwe żygowiny dla usprawiedliwienia własnych zbrodni dokonanych na innych narodach !.
Bussu
18 listopada 2017 o 21:35Trafna uwaga. Niemcy i Rosja – dwa bandyckie państwa. Niemcami wkrótce zajmą się muzułmanie, a Rosją (mam nadzieję) wcześniej, czy później Chińczycy. 🙂
polak a nie riusski troll
19 listopada 2017 o 02:11Warto obejrzeć…wojna informacyjna,spalenie polskiej flagi na 1 sierpnia…., bezkarność kacapskich i lewackich hejterów, grupa fejsowo-internetowa ,,bękarty putina” organizowanie hejtu prawicy za pomocą kacapskiej strategii ,,fake news” polecam….
https://youtu.be/MOKYq10Vrws Bloger Krzysztof „Ator”Woźniak opowiada o swojej walce z trollami”
observer48
19 listopada 2017 o 11:54Wygląda na to, że szkopstwo, kacapstwo i banderowska kleptokracja w Kijowie stawiają na złego konia. Polecam to polskie tłumaczenie raportu Międzynarodowej Agencji Energii: Międzynarodowa Agencja Energii: http://www.energetyka24.com/696979,mae-bezprecedensowy-wzrost-produkcji-ropy-w-usa
ktos
20 listopada 2017 o 07:50Nawet jezeli jest taki do kument to co z tego? Mamy zalowacc Niemcow czy co? Wojne rozpoczeli… i przegrali. Trzeba bylo nie zaczynac.
observer48
20 listopada 2017 o 10:45@ktos
Dokładnie!