Niszczyli wrak samolotu, pozorowali sekcje zwłok, zostawiali w nich śmieci, zamieniali w trumnach. Teraz sugerują, że drastyczne zdjęcia ciał ofiar katastrofy smoleńskiej zrobili ich bliscy.
W dzisiejszym (18 października 2012) artykule zatytułowanym „Снимки мог сделать кто угодно”, opatrzonym wizerunkiem Jarosława Kaczyńskiego (!), przemawiająca głosem swoich kremlowskich mocodawców „Rossijskaja Gazieta” spekuluje, że drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej mogli zrobić członkowie ich rodzin i sugeruje, że to w interesie Polaków było zamieszczenie zdjęć w rosyjskim internecie, żeby „znów podgrzać smoleńskie emocje”.
„W tym kraju [czyli w Polsce – red.] między głównymi siłami politycznymi już od dawna trwa tzw. polsko-polska wojna. I jeśli ktoś był zainteresowany pojawieniem się zdjęć, to nie byli to Rosjanie, a raczej uczestnicy warszawskich batalii politycznych” – pisze rosyjska rządówka, zgadzając się ze stanowiskiem… szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego: „szef resortu spraw zagranicznych prawdopodobnie ma rację – ponownie podgrzać emocje wokół smoleńskiej tragedii, to jedyne, co można osiągnąć przez publikację fotografii”.
Zdjęcia były w sieci prawie miesiąc. Dlaczego bomba wybuchła teraz?
Jednym z celów rosyjskiej publikacji jest coś, co widać gołym okiem: skompromitowanie coraz mocniej udokumentowanej przez naukowców, badających przyczyny katastrofy, tezy, że samolot wiozący polską delegację na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej spadł na ziemię w wyniku wybuchu.
O drastycznych zdjęciach z miejsca katastrofy, z sekcji zwłok i trumien z ciałami zmarłych, które funkcjonowały w rosyjskim internecie już od kilku tygodni, dopiero teraz rozpisują się polskie i rosyjskie media, dopiero teraz polskie MSZ przekazało ambasadorowi Rosji, że Polska oczekuje ukarania winnych ich wycieku (skąd?), a interwencję wobec strony rosyjskiej podjęli – również dopiero teraz – prokurator generalny i minister sprawiedliwości.
„News” został w Polsce odpalony we wtorek, w przededniu ważnej publikacji „Gazety Polskiej” o wynikach z analiz chemicznych prowadzonych przez dr hab. inż. Wojciecha Fabianowskiego z Wydziału Chemii Politechniki Warszawskiej i prof. dr hab. Jana S. Jaworskiego z Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego, którzy zbadali części tupolewa: duralowy fragment poszycia samolotu, szyby ze szkła organicznego – boczną i przednią, pleciony pasek z wyposażenia Tu-154 oraz próbki gruntu.
Naukowcy z UW i PW wykryli w badanych próbkach ze Smoleńska obecność m.in. cyrkonu – w części metalowej Tu-154M 101 oraz w glebie. Jak mówi dr inż. Wojciech Fabianowski, nie wiadomo na razie, skąd pochodzi cyrkon, który wykryto w próbkach gleby z miejsca katastrofy i z jakich powodów tam się znalazł. Na obecnym etapie nie należy wyciągać daleko idących wniosków, jednak warto odnotować, że cyrkon jest wykorzystywany w bombach zapalających i termo barycznych – pisze „Gazeta Polska”.
Dzisiejszy medialny szum o zdjęciach sprzed miesiąca w przededniu tej publikacji nie jest zapewne przypadkowy. Co ma ukryć? To pytanie wraca jak bumenrang od 10 kwietnia 2010 roku. Odpowiedź jest coraz bliżej. Podobnie, jak odpowiedź na pytanie, kto powinien zacząć się już naprawdę poważnie bać prawdy o Smoleńsku.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!