W doktrynie Kościoła katolickiego Dzień Zaduszny jest wyrazem przekonania o obcowaniu świętych, zmartwychwstaniu ciał, życiu wiecznym oraz skuteczności modlitwy wstawienniczej. W Kościołach wschodnich podobne obchody odbywają się kilkukrotnie w ciągu roku, przede wszystkim w okresie Wielkanocy.
Dzień Zaduszny wywodzi się z praktyk pobożnościowych wczesnośredniowiecznych mnichów – nabożeństw odprawianych corocznie w różnych klasztorach za zmarłych współbraci. Już w początkach VII wieku Izydor z Sewilli zalecał odprawianie w klasztorach Mszy za dusze zmarłych zakonników. Od IX wieku, podczas specjalnych nabożeństw w niektórych opactwach, zaczęto obejmować intencjami modlitewnymi wszystkich zmarłych chrześcijan, nie tylko zakonników.
W roku 998 Odylon, opat klasztoru benedyktyńskiego w Cluny, wyznaczył na 2 listopada dzień obowiązkowych modlitw za wszystkich wiernych zmarłych – we własnym opactwie oraz wszystkich klasztorach należących do kongregacji kluniackiej. Od benedyktynów kluniackich zwyczaj ten przejęły inne zakony, zwłaszcza cystersi oraz kartuzi. W XII wieku wprowadzili go w swoich klasztorach polscy cystersi.
W roku 1311, decyzją Stolicy Apostolskiej, wprowadzono Dzień Zaduszny do kalendarza oraz liturgii rzymskiej i stopniowo upowszechniono w całym Kościele katolickim. W Polsce najstarsza informacja o obchodzeniu Zaduszek poza klasztorami pochodzi z początków XIV wieku, z diecezji wrocławskiej pod rządami biskupa Henryka z Wierzbna.
Uważa się, że obrzędowość Zaduszek ma genezę przedchrześcijańską. Germanie, Celtowie oraz Słowianie zachodni organizowali jesienią uroczystości ku czci zmarłych. Niektórzy uczeni wiążą dzień 2 listopada z obrzędowością celtycką, ponieważ rok kalendarzowy i obrzędowy Celtów rozpoczynał się w listopadzie. Na całym świecie zwyczaje zaduszkowe nawiązują do żałobnych uroczystości pogańskich, niekiedy z elementami obrzędowości przedchrześcijańskiej. Dlatego niekiedy w nauce używa się pojęcia „zaduszki” dla świąt, uroczystości, obrzędów, ofiar czy modłów poświęconych zmarłym, obchodzonych na całym świecie i we wszystkich epokach.
Obrzędowość przedchrześcijańskich uroczystości ku czci zmarłych, w różnych społecznościach i kulturach, była świadectwem przekonania, że śmierć nie unicestwia człowieka całkowicie, a tylko zmienia jego sposób istnienia. Przybierało to najprzeróżniejsze formy wiary w życie pozagrobowe, aktywność pośmiertną dusz a także możliwość powrotu zmarłych na ziemię. Obrzędy te były również przejawem kultu przodków, którzy mieli z zaświatów wpływać na ludzi żyjących – sprowadzać pomyślność lub nieszczęścia. Przez odpowiedni obrzęd można było zaspokoić potrzeby zmarłych, okazać im pamięć i szacunek oraz pozyskać ich przychylność.
Romantyzm to kulturowy prąd, który dał początek nowym nurtom w sztuce i literaturze. Trwał od lat 90. XVIII wieku do lat 40. XIX wieku. Narodowi wieszcze, w tym Adam Mickiewicz, w swojej twórczości odnosili się do narodowej historii oraz duchowości, o której pozornie zapomniano. Tak jak w przypadku obrzędu „dziadów”.
Tak naprawdę „dziady” był to zbiór szczególnych rytuałów związanych z obcowaniem żywych ze zmarłymi. Co ciekawe, nazwa „dziady” używana była w gwarach ludowych na terenie Białorusi, Polesia, Rosji, Ukrainy wymiennie z takimi określeniami jak „pominki”, „przewody”, „radecznica” czy „zaduszki”. W jaki sposób dawni Słowianie obchodzili Święto Przodków? I co zostało nam dzisiaj z przedchrześcijańskich tradycji?
Bo trzeba zaznaczyć, że obrzęd znany ze słynnego utworu Mickiewicza różni się jednak w szczegółach z faktycznym rytuałem wywoływania duchów. Akcja drugiej części „Dziadów” rozgrywa się w przeddzień Dnia Zaduszonego – nocą, w kaplicy, gdzie zgromadziła się grupa ludzi z pobliskiej wioski. Przewodniczy im Guślarz. Zebrani wzywają kolejno dusze czyśćcowe, chcąc ulżyć im w cierpieniu. Na ich wezwanie przybywają trzy rodzaje duchów.
Lekkie – jak pamiętamy z lektury – symbolizowane przez dzieci, Józia i Rózię, które nie doświadczyły żadnego cierpienia za życia, pośrednie – duch Zosieńki, pasterki, która grała na uczuciach innych śmiertelników, oraz ciężkie, a więc upiór pana, który bezwzględnie krzywdził swoich poddanych.
W rzeczywistości jednak najważniejszą częścią „dziadów” była możliwość spotkania się z duchami przodków, które w wyjątkowym czasie chwilowo powracały w swoje rodzinne strony. Połączenie ze światem zmarłych wymagało jednak odpowiedniego przygotowania, swoistego ugoszczenia.
Kinga Adamczyk na podst.: Piotr Grochowski, Dziady. Rzecz o wędrownych żebrakach i ich pieśniach, Toruń 2009; Barbara Ogrodowska, Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce. Warszawa 2001; Encyklopedia katolicka, T. 4, Lublin 1995; Encyklopedia katolicka, T. 20, Lublin 2014; Czesław Witkowski, Doroczne polskie obrzędy i zwyczaje ludowe, Kraków 1965
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!