Amerykańsko-brytyjski serial stacji HBO i SKY „Czarnobyl” spotkał się z dużym zainteresowaniem także w Rosji. W zasadzie w każdej liczącej się gazecie, telewizji czy portalu ukazują się różnego rodzaju materiały dotyczące tego dzieła. Dziennikarz niezależnej telewizji Dożd Ilia Szepielin ocenił, że serial wzbudził wręcz narodową sensację w Rosji, a media prokremlowskie wszczęły przeciwko niemu „mini-krucjatę”.
I tak, „Komsomolskaja Prawda”, która jest od czasów sowieckich najpopularniejszą gazetą w Rosji, wyraziła podejrzenia, że zagraniczni konkurenci rosyjskiej agencji atomowej zarządzającej i budującej elektrownie atomowe (Rosatomu) używają serialu do zniszczenia wizerunku Rosji jako atomowej potęgi. Inna popularna, zwłaszcza wśród emerytów, oficjalna gazeta „Argumienty i Fakty” napisała, że serial to „karykatura, a nie prawda”.
„Brakuje tylko niedźwiedzi i akordeonów” – kpi z kolei Stanisław Natanson, prezenter państwowej stacji telewizyjnej Rossija 24 nawiązując do najbardziej wyświechtanych zachodnich stereotypów na temat Rosji. Skupia się też na tym, że w blokach mieszkalnych pokazanych w serialu (miasto Prypeć koło Czarnobyla „gra” osiedle na przedmieściach Wilna – red.) widać w powiększeniu współczesne plastikowe okna. To jego zdaniem jeden z dowodów, że serial nie realistyczny.
Po emisji „Czarnobyla”: Chcemy więcej takich seriali i filmów!
„Naukowiec Walerij Legasow nie tylko odpowiedzialny był za działania rządu wobec katastrofy czarnobylskiej, ale też otwarcie krytykował zarządzanie przemysłem atomowym przez rząd” – powiedział prezenter podkreślając, że to przeczy oskarżeniom, że rząd sowiecki ukrywał prawdę o katastrofie czarnobylskiej. Dodał, że to nieprawda, co widać w serialu, że władze sowieckie bały się przyznać do błędów przed katastrofą, i doprowadziło to do strasznych konsekwencji. Na obronę władz sowieckich Natanson przywołuje to, że artykuł Legasowa ukazał się w czołowej gazecie w ZSRS.
„Niestety jednak, kontrolowane przez państwo media starają się zdemaskować jeden zestaw kłamstw z pomocą innego. To prawda, że Legasow napisał taki artykuł dla „Komsomolskiej Prawdy” w 1987 roku, ale wydawcom się nie podobał i odmówili jego publikacji” – komentuje Szepielin.
„Legasow był wtedy skończony: Akademia Nauk odrzuciła jego pomysły, a przywódca sowiecki Michaił Gorbaczow odmówił odznaczenia go tytułem Bohatera Pracy Socjalistycznej (choć obdarzył nim innych, którzy pracowali z Legasowem w Czarnobylu” – podkreśla dziennikarz TV Dożd, ostatniej niezależnej od Kremla liczącej się stacji telewizyjnej w Rosji. Artykuł swój zamieścił na portalu anglojęzycznej gazety „The Moscow Times” (MT czyta również wielu Rosjan poszukujących rzetelnych informacji i opinii).
„Po spotkaniu w Akademii Nauk Legasow powiesił się. Dwa tygodnie po jego śmierci, „Komsomolskaja Prawda” zmieniła decyzję i opublikowała artykuł w 1988 roku. „Czarnobyl” jest stosunkowo wierny faktom historycznym i filmowcy poświęcili dużo uwagi detalom. Jednakże, spodziewałem się, że emisja finałowego odcinka wzbudzi kolejną falę nieuzasadnionej krytyki. Ultra prosowiecki publicysta Anatolij Wasserman zaoferował prawdopodobnie najbardziej szczerą ze wszystkich recenzji przeciwko serialowi: „Jeśli Anglosasi kręcą coś o Rosji” – powiedział – „z całą pewnością nie będzie to korespondowało z prawdą”. Mówiąc tak, oszczędził sobie potrzeby poszukiwania ukrytych plastikowych okien albo innych historycznych nieścisłości. (…) W rzeczywistości, minęło już sporo od czasu, gdy nawet Rosjanie robili niekontrowersyjne historyczne filmy o Rosji. Na tym tle, „Czarnobyl” nie wygląda źle. Dlaczego więc prokremlowskie media są przeciwko niemu od samego początku?” – pisze dalej Sziepielin.
Jego zdaniem chodzi o „zazdrosny resentyment” i przekonanie, że „tylko my mamy prawo mówić o naszej historii”. Dziennikarz TV Dożd dodaje, że odbiór „Czarnobyla” mówi więcej o oceniających niż o samym serialu
„Dzięki serialowi HBO wielu moich rówieśników ma inne zdanie o katastrofie w Czarnobylu. Podczas gdy większość filmów katastroficznych ma kulminację w samej katastrofie, tylko pierwszy odcinek w serialu poświęcony jest wybuchowi reaktora. Wszystkie następne skupiają się na wstrząsającej i pełnej ofiarności walki podjętej przez ludzi radzieckich przeciwko następstwom eksplozji. I to ci ludzie ocalili Europę – kosztem swojego życia i zdrowia. (…) Rosja jednakże, nie traktuje jak bohaterów tych ludzi, którzy ocalili Europę. Wystarczy zajrzeć na oficjalną stronę Kremla, by przekonać się jak często Władimir Putin wspomina oceleńców z Czarnobyla, spośród których wielu wciąż cierpi na różne choroby spowodowane promieniowaniem. Jedyne odniesienia Putina do nich pojawiają się podczas głównych rocznic katastrofy czarnobylskiej. Ostatni raz wspomniał ich w 2016 roku, na 30. rocznicę katastrofy, wcześniej w 2011 roku, na 25. rocznicę” – pisze Szepielin. A przecież, jak przekonuje, wysiłek likwidatorów Czarnobyla był tak samo ważny dla Europy jak zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej.
Białoruscy likwidatorzy oglądają serial „Czarnobyl”. „Jest potrzebny”
Dalej pisze, że Rosja zamieniła Dzień Zwycięstwa, który był dniem powagi i smutku, w „głośne święto z paradami wojskowymi”. A wydarzeń w Czarnobylu nie da się w taki rodzaj święta zamienić, więc „lepiej zapomnieć, że to się w ogóle kiedyś wydarzyło”.
„Z drugiej strony, będą podejmowane wysiłki, by wprowadzić zupełnie inną narrację o tych wydarzeniach. Rosyjska stacja NTW już podała, że kręci swój własny serial „Czarnobyl” oparty na założeniu, że CIA wysłała agenta do strefy Czarnobyla, by przeprowadzał akty sabotażu. Jako uzasadnienie całej historii reżyser Aleksiej Muradow cytuje teorie spiskowe (…) Zamiast poruszającego hołdu dla bohaterskich mężczyzn i kobiet, którzy poświęcili wszystko, by stawić czoło konsekwencjom katastrofy w Czarnobylu, Moskwa daje nam dreszczowiec kryminalny oparty na teorii spiskowej, w której oficer KGB próbuje przeszkodzić amerykańskim szpiegom” – pisze rosyjski dziennikarz.
I kończy stwierdzeniem, że tak naprawdę to wstyd, że to amerykańska, a nie rosyjska telewizja mówi Rosjanom o ich własnych bohaterach. I tego nie może znieść Kreml. „I z tego powodu znajdują nieścisłości w serialu HBO „Czarnobyl”” – przekonuje autor.
Oprac. MaH, themoscowtimes.com
fot. kadr z serialu „Czarnobyl”, reż. Johan Renck, USA-Wielka Brytania (HBO/SKY), 2019
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!