Jak światowe media zareagowały na informację o wprowadzeniu bezwizowego wjazdu via lotnisko „Mińsk-2” i 5-dniowego przebywania na Białorusi? To była republika radziecka, gdzie KGB nadal nazywa się KGB, gdzie ludzie nadal pracują w kołchozach, a w państwowych zakładach produkuje się tanią wódkę.
The Reuters przypomina mińskie rozmowy ws. Donbasu
Jako jedna z pierwszych informację podała agencja Reuters. Decyzję białoruskich władz tłumaczą faktem, że ta „była republika radziecka chce poprawić swój wizerunek w krajach zachodnich i stara się być coraz mniej zależna od swojej „sojuszniczki” Rosji. Łukaszenka, – pisała agencja, – który swego czasu sam siebie określił mianem ostatniego dyktatora Europy, rzekomo „uczynił pewien krok już wcześniej”. Białoruski dyktator wystąpił jako mediator w konflikcie na Ukrainie: przywódcy Rosji, Ukrainy, Francji i Niemiec podpisali w Mińsku porozumienie pokojowe w sprawie zawieszenia broni w Donbasu”.
Opublikowaną przez Reuters informację przedrukowały Euronews, Daily Mail, i New York Times.
The Washington Post: „Republika, gdzie KGB do tej pory nazywa się KGB”
W przeciwieństwie do Reutersa, który wykpił się krótką notatką, amerykańskie wydanie pochyliło się nad tematem bardziej szczegółowo, publikując cały artykuł pod tytułem „Ostatnia dyktatura w Europie ma nowy plan: to turystyka».
Artykuł zaczyna się od wprowadzenia – czym jest Białoruś: „Jest to równinny kraj bez dostępu do morza, który słynie z chłodnych zim. To była republika radziecka, gdzie KGB nadal nazywa się KGB, gdzie ludzie nadal pracują w kołchozach, a w państwowych zakładach produkuje się tanią wódkę”.
Następnie przechodzi do analityki. Dziennikarz porównuje liczbę turystów przybywających do dwóch „byłych republik radzieckich” – Białorusi i Łotwy. O ile do tej ostatniej przybyło w 2014 roku 2,4 mln turystów, na Białoruś przyjechało łącznie 137 400 (i to w większości z krajów WNP i Rosji, gdyż ci nie potrzebują wiz).
The Telegraph stawia znak równości między Białorusią i Koreą Północną
Brytyjski artykuł pt: „Wizyta w ostatniej dyktaturze Europy „będzie o wiele łatwiejsza”.
„Istnieje wiele powodów, dla których racjonalnie myślący podróżnicy nie wyjeżdżają na Białoruś. Nazywany „ostatnią dyktaturą w Europie”, ten autorytarny kraj jest jednym z niewielu, w których nadal utrzymana jest kara śmierci, regularnie krytykowany jest za łamanie praw człowieka, a tajne służby nadal noszą nazwę „KGB”.
Ale to nie wszystko, podkreśla dziennikarz: wspomina ranking WHO dotyczący niechlubnego pierwszego miejsca, jakie zajęła Białoruś w ilości spożywanego alkoholu na jednego mieszkańca oraz fakt, że Białoruś jest często uznawana za jeden z tych krajów, w którym żyje się najgorzej w Europie.
„Jeśli to nie wystarczy aby powstrzymać się przed podróżą, być może wpłynie na to czasochłonny proces, umożliwiający wjazd do tego kraju. Mimo, że żelazna kurtyna „runęła” dziesiątki lat temu, wyrobienie wizy przypomina czasy Związku Radzieckiego. Żeby odwiedzić ten kraj musicie być naprawdę bardzo zdeterminowani. ”
Autor publikacji porównuje białoruską dyktaturę z północnokoreańską: „Białoruś – to nie tylko autorytarne państwo, które chce teraz rozwijać turystykę. Korea Północna, mimo iż jest to najbardziej tajemnicze państwo, niedawno ambitnie zadeklarowała, że do 2020 roku chce mieć dwa miliony turystów rocznie.
Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że w 2016 roku Ministerstwo Turystyki Syrii wypuściło filmik promujący ideę wypoczynku w kraju ogarniętym wojną. Białoruś i Korea Północna kieruje się tymi samymi powodami, żeby rozwijać turystykę. Obydwa kraje wiele lat opierały swoje gospodarki na handlu z Rosją, ale gdy gospodarka rosyjska zamarła, jej „utrzymanki” zmuszone są do szukania innych sposobów na przyciągnięcie inwestycji zagranicznych. A turystyka, to jedna z największych gałęzi gospodarczych na świecie – wydaje się być oczywistym obszarem, na którą należy postawić”.
Kresy24.pl/kyky.org
7 komentarzy
Aztek_Anonim
18 stycznia 2017 o 15:45Debilna propaganda. Białoruś może i nie jest najbogatszym krajem świata ale da się tam żyć. Ba w porównaniu z wielbioną tutaj na wszelkie sposoby Ukrainą, Białoruś to ostoja normalności i dobrobytu. Poza tym Białorusini nie wyprzedali jeszcze całego swego majątku narodowego jak nie przymierzając Polska a niektóre białoruskie wyroby np wielkie koparki używane w górnictwie są kupowane nawet w Australii. Autor wypocin ma zapewne pretensję że Białorusini nie zrobili z siebie kolonii jak Polską bo w Polsce nic już praktycznie nie należy do Polaków no może poza lasami i ziemią uprawną którą Bigos i jego ryży kompan też by sprzedali gdyby Polacy zwariowali do tego stopnia żeby Ryżego i spółę jeszcze raz Polacy wybrali. Cytowanie ludzi którzy mają o Białorusi i o Polsce dość nikłe pojęcie albo ewentualnie kłamią bo prowadzący tak nakazał to absurd. Przypominam że wedle tych samych mediów Jarosław Kaczyński to faszysta a PIS to partia faszystowska.
Kamil
13 lutego 2017 o 17:28Mieszkam na Białorusi i powiem tobie, że twoje wywody o naszym życiu są fałszywe. Życie zwykłych ludzi jest tutaj zupełnie marne, zarobki i emerytury bardzo niskie, emerytury — średnio 150 dol., a zarobki, przynajmniej w moim obwodowym miescie — 200 dol. natomiast ceny na żywność często większe niż w Polsc. Pracę, z której da się utrzymac siebie i rodzinę zneleźć prawie niemożliwie. Setki tysiace ludzi w poszukiwaniu pracy opuściło kraj. W kołchozach wogóle tragedia, kołchoźnicy niekiedy i 50 dol nie otrztmują. Można pisać więcej, lecz mnie, w odróżnieniu od ciebie, za komentarze nie płacą.
Polak z Białorusi
18 stycznia 2017 o 18:04Troche masz racji, lecz” Białoruś to ostoja normalności i dobrobytu.” Co to jest? Napewno nie mieszkałeś na Białorusi.”Poza tym Białorusini nie wyprzedali jeszcze całego swego majątku narodowego” Jesteś pewien? Powiem ci po kryjomu- niewiele się zostało do sprzedania…Nie znasz się na Białorusi tak świetnie jak wygadujesz, chociaż reszta wypowiedzi sugeruje na prawde. Cześć.
lew
19 stycznia 2017 o 08:27The Washington Post , The Telegraph zatrudnia wyjątkowo prymitywnych dziennikarzy, wzory nawiązujące do propagandy w czasach stalinowskich.
Polak z Białorusi
20 stycznia 2017 o 09:21Porównywanie amerykanskiej propagandy z propagandą czasów stalinowskich niedorzeczne i nieuczciwe…co bierzesz?
SyøTroll
23 stycznia 2017 o 12:11Normalniej by zapewne było gdyby rządziło Państwo (zza oceanu), a wódkę produkowało KGB.
Piotr
14 lutego 2017 o 12:26Po całym styczniu 2017 i październiku 2016 spędzonych w Mińsku przedstawię kilka wybranych faktów:
1. W McDonald’s i Burger King kolejki niezależnie od pory.
2. Ceny lokalnej żywności niższe niż w Polsce.
3. Droższe niż u nas towary importowane z UE (nie ma granicy celnej m.in. z Rosją).
4. Benzyna 2 razy tańsza niż w Polsce.
5. Samochody nieco tańsze.
6. Zarobki oficjalne faktycznie maleńkie, ale w kopertach dostaje się setki euro.
7. Mieszkanie na obrzeżach miasta (np. osiedle Kamienna Górka) nie kosztowałoby 1200 USD za metr kwadratowy, gdyby nie było chętnych, których stać. I często płacą gotówką, bo kredyty są horrendalnie drogie.
8. Pracownicy państwowi dostają dopłatę do mieszkania w wysokości 50% jego wartości.
8. Czysto i bezpiecznie jak mało gdzie.
Na deser dodam, że grubych praktycznie brak, dziewczyny eksponują nogi nawet w mrozy, w klubach, barach, kawiarniach proporcja kobiet do mężczyzn 2:1 albo lepiej. Szkoda, że po angielsku nie mówi nikt.
Niemniej jednak tajna policja może cię zapakować do ciężarówki i wywieźć na kilkanaście dni za choćby pozory protestu, a banki słusznie mają znikome zaufanie społeczne. Nie tylko „KGB” się ostało, ale i „milicja” – tak, tak, nie ma policji.