
Aleksander Łukaszenka. Zdjęcie: BelTA
Aleksander Łukaszenka znowu zaskoczył – tym razem nie polityką, a… kozami! Podczas wizyty w zakładzie hodowli kóz pod Mohylewem białoruski samozwańczy przywódca ogłosił, że koza to przyszłość białoruskiej gospodarki.
„Tu są żywe pieniądze!” – zadeklarował z entuzjazmem, popijając świeżo udojone kozie mleko i wcinając sery z mieszanki mleka koziego i krowiego. Zdaniem Łukaszenki, jeśli jest popyt, trzeba działać „na maksa”, a produkcję podwoić już do połowy 2026 roku i zająć rynek – zażądał Łukaszenka.. „Sprawa tak dalej nie pójdzie, bo my tak sobie pracujemy” – zganił lekko swoich urzędników, patrząc groźnie zza kieliszka kefiru.
Prezydent podkreślił też psychologiczny aspekt mleczarstwa:
„Trzeba człowiekowi wejść do głowy z tym serem i udowodnić mu, że to bardzo pożyteczne” – powiedział z pełną powagą.
Kto by pomyślał, że promocja kozich produktów może brzmieć jak wojskowa strategia?
Białoruś już eksportuje swoje „kozie skarby” do Uzbekistanu i Rosji. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, możliwe, że już niedługo Putin poprosi o drugi kawałek białoruskiego camemberta z kozy.
Czyżby nowy slogan „Silna koza – silna Białoruś” był już blisko?
ba na podst. belta.by
1 komentarz
S.A.
8 lipca 2025 o 18:46Niech wezmą kozy jako niszczarki papierów do biur . Będą pionierami w tej dziedzinie techniki.