Dominikanin Jerzy Dorogin przez siedem lat pełnił posługę kapłańską w Jałcie jako proboszcz tamtejszej parafii Niepokalanego Poczęcia NMP. Później wrócił do rodzinnego Petersburga. Obecnie znów udał się na Krym, gdzie przez trzy tygodnie wspierał duchowo miejscowych katolików.
Przez trzy tygodnie wspierał ojciec duchowo katolików na Krymie. Jaka jest ich sytuacja? Czy spotykają się z prześladowaniem?
O. Jerzy Dorogin: Teraz na Krymie jest dość spokojnie, nie odczuwa się napięcia. Ale w związku z okresem przejściowym bardziej zauważalne są problemy zwykłych ludzi, nie tylko katolików czy prawosławnych. Jeżeli chodzi o parafię jałtańską i Ałusztę, którą także odwiedzałem, sytuacja jest dość spokojna. W większości ludzie są w miarę zadowoleni i mówią, że jakkolwiek by było, są w domu. Pojawiają się kwestie prawne związane z przerejestrowaniem parafii katolickich według rosyjskiego ustawodawstwa. Istnieje również problem z księżmi, którzy są obywatelami polskimi. Na terenie Ukrainy mogli przebywać wyłącznie na podstawie ważnej wizy. W nowych okolicznościach musieli rzecz jasna wyjechać, by wyrobić nową wizę, natomiast innym pobytu nie przedłużono. Jeżeli chodzi o Ukraińców, niektórzy po przyłączeniu Krymu do Rosji rzeczywiście wyjechali, ale zdecydowana większość została. Mam na myśli parafie w Jałcie i Ałuszcie, gdzie prawie wszyscy zostali. Żadnych prześladowań wobec katolików nie obserwujemy.
Mówi się, że parafia jałtańska została bez księży, czego potwierdzeniem jest przyjazd ojca do niej.
O. Jerzy Dorogin: Rzeczywiście, jeden ksiądz musiał wyjechać, bo jest Polakiem. Drugi zaś opuścił parafię z powodu bardzo nieprzyjemnej sytuacji związanej podobno z funkcjonariuszem FSB. Pojawił się tam pewien człowiek, który próbował szantażować księdza. Dlatego ksiądz wyjechał. Jednak jest to subiektywna obawa owego duchownego, a nie obiektywna sytuacja. Osobiście spędziłem tam tydzień i nie zauważyłem żadnego agenta służb specjalnych, który okazywałby jakąś agresję, brak tolerancji lub pretensje wobec katolików. Grekokatolicy nadal się modlą w naszym kościele, jak dotychczas. Mają kapłana i siostrę zakonną z Ukrainy. Nikt nie przeszkadza modlić się w spokoju. Pod tym względem na Krymie wszystko jest spokojnie, dlatego nie trzeba wzbudzać paniki.
Proszę powiedzieć trochę więcej o rejestracji nowych i przerejestrowaniu istniejących już parafii katolickich obrządku wschodniego i łacińskiego.
O. Jerzy Dorogin: Wspólnoty greckokatolickie i rzymskokatolickie w Jałcie i innych miejscowościach zostały zarejestrowane. Problem pojawił się z budową kościoła greckokatolickiego. Rada Miejska to przeznaczała na ten cel działkę, to odwoływała swoją decyzję. Sprawa nie została rozwiązana. W Sewastopolu istnieje problem z oddaniem kościoła katolikom. Obecnie mieści się tam kino. Za czasów władzy ukraińskiej nie rozwiązano tego problemu i nie przejmowano się nim. Mam nadzieję, że teraz sprawa ruszy, bo rosyjskie prawo mówi o zwróceniu budowli kultu ich właścicielom bądź przekazaniu do użytkowania. Dlatego myślę, że jest to tylko kwestia czasu i dobrej woli wszystkich. Bez paniki i w spokoju, zabiegając o prawa, można rozwiązać wszystko.
Co można powiedzieć o parafiach rzymskokatolickich: Niepokalanego Poczęcia NMP w Jałcie i Trójcy Przenajświętszej w Ałuszcie? Ludzie jakich narodowości przychodzą do kościoła i w jakim języku odprawiane są msze św.?
O. Jerzy Dorogin: Jałta nadal należy do diecezji odesko-symferopolskiej, ordynariuszem jest tam bp Bronisław Biernacki. Pod względem narodowościowym parafia jest dość różnorodna – należą do niej Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini. Msze św. są odprawiane w języku rosyjskim, polskim i ukraińskim. W Ałuszcie są przeważnie Ukraińcy. Do kościoła przychodzą ludzie w średnim i starszym wieku, ponieważ młodzież − było tak również za czasów ukraińskich − stara się wyjechać z Jałty, jak to się mówi, na wielką ziemię albo za granicę. Powodem jest to, że cała infrastruktura związana jest z turystyką, czyli w lecie praca jest, a od jesieni do wiosny człowiek żyje z tego, co zarobił latem. I nie jest to rzeczywistość dnia dzisiejszego, tak było już przedtem. Zostaje tylko ufać i modlić się, aby skomplikowana sytuacja na Krymie i relacje rosyjsko- -ukraińskie zmieniły się na lepsze. O to modlą się katolicy zarówno na Ukrainie, jak i w Rosji.
Na podstawie informacji ru.radiovaticana.va, opracowanie Irena Rudnicka
Słowo Polskie, październik 2014 Nr 10 (27)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!