Wiadomo już dokładnie, na ile starczy jeszcze Rosji sprzętu pancernego.
Do 2026 roku Rosji ostatecznie skończą się zasoby zakonserwowanych sowieckich czołgów na składach. Chodzi przede wszystkim o stare T-55 i T-62, które po remoncie wysłano na wojnę na Ukrainie i które w większości zostały tam już zniszczone lub przechwycone przez armię ukraińską z powodu ich słabych zdolności bojowych – ocenia wojskowy ekspert Aleksander Musijenko.
Według niego, czołgów T-62 nie ma już praktycznie wcale. Należy jednak pamiętać, że Ukraina także traci te stare typy sowieckich czołgów. „Ten sprzęt traci już w tej wojnie znaczenie, bardzo łatwo go zniszczyć. Dotyczy to zarówno Rosji, jak Ukrainy. Przyszłość należy do czołgów szybkich i wyposażonych w nowoczesne systemy” – podkreśla ukraiński ekspert.
Co będzie dalej? Bez czołgów prowadzenie jakiejkolwiek większej ofensywy jest raczej niemożliwe. Obie strony będą więc wykorzystywać te możliwości, które jeszcze mają: Ukraina będzie dostawać Leopardy i inne czołgi zachodnie, a Rosja – kontynuować produkcję swoich T-90, chociaż z powodu sankcji jest to ich bardzo okrojona wersja, którą trudno nazwać „nowoczesną”.
Te czołgi nie są wyposażone we wszystkie rozwiązania technologiczne, które miała wcześniej ich wersja T-90 Proryw, brak im m. in. noktowizorów, nowoczesnej ochrony i zaawansowanych systemów walki radio-elektronicznej chroniących przed dronami. Jednak mimo wszystko stanowią one wyzwanie dla armii ukraińskiej – zastrzega ekspert.
Obecnie Rosjanie produkują ich 149 rocznie i raczej nie są w stanie więcej – oceniają analitycy wywiadu. „To nie jest dużo, ale mimo wszystko to nadal jest zagrożenie. Natomiast, co do czołgów na składach, to Rosji starczy ich tylko na 2025 rok. W 2026 nie będzie już czego rozkonserwowywać. Czołgów już nie będzie” – ocenia ekspert.
KAS
2 komentarzy
Jagoda
21 września 2024 o 18:28CIężko tu mówić o „zakonserwowanych” czołgach moSSkowii. Właściwym byłoby pisać, że w składnicach są rozkradzione ich skorupy bez nieprodukowanych już zasadniczych podzespołów.
Marcin
23 września 2024 o 18:16I tojest piękne.