Białoruski portal 1863x.com próbuje wykreślać Polaków z historii Grodzieńszczyzny i Wileńszczyzny. Według opublikowanego na stronie artykułu, generał Lucjan Żeligowski był Białorusinem, który walczył o przyłączenie Wilna do państwa białoruskiego.
We wstępie artykułu autor przyznaje, że „Wileńszczyzna stała się jabłkiem niezgody” między odrodzoną Polską a powstającą Republiką Litewską. I to w samej istocie ostatnia prawda historyczna jaka pojawia się w artykule. Reszta to popisy fantazji białoruskiego nacjonalisty.
Autor artykułu pisze, że „7 października 1920 r. w Suwałkach zostało podpisane porozumienie, zgodnie z którym cały Kraj Wileński odchodził do Litwy”. To pierwsze kłamstwo albo dowód braku wiedzy historycznej autora. Prawdziwa nazwa tej umowy to Umowa między Rzeczpospolitą Polską i Rzeczpospolitą Litewską w sprawie ustanowienia tymczasowego modus vivendi, aż do ostatecznego uregulowania stosunków między oboma państwami… – i tak w samej nazwie zaznaczono, że jest ona tymczasowym rozejmem, a nie umową pokojową. Był to rozejm faktycznie zawarty pod politycznym naciskiem Ententy i militarnym naciskiem bolszewików. Jednak umowa ta nie zatwierdzała przynależności państwowej Wileńszczyzny.
Żeligowski Białorusinem?
To dopiero początek. Artykuł poświęcony jest wyzwoleniu Wilna przez żołnierzy Wojska Polskiego, którzy pod dowodzeniem generała Lucjana Żeligowskiego przeprowadzili pozorowany bunt, a tak naprawdę w ramach planu Józefa Piłsudskiego zabezpieczyli Wilno dla Polski, wkraczając do niego 9 października 1920 r.
Tymczasem autor artykułu opisuje działania polskich żołnierzy jako „bunt Białorusinów” i „rozegranie białoruskiej karty”. Przy czym tu Białorusini? – pyta każdy kto zna historię walki Polaków o Wilno. Otóż według artykułu 1 Dywizja Litewsko-Białoruska generała Jana Rządkowskiego a także oddziały majora Mariana Zyndram-Kościałkowskiego to „oddziały sformowane wyłącznie z Białorusinów-katolików Zachodniej Białorusi, którzy nie chcieli służyć w polskich formacjach i woleli tworzyć formację <<tutejszych>>”. Sam Żeligowski określany jest jako „Białorusin-katolik”, a jego oddziały to „białoruska armia”.
To oczywiste kłamstwa. Dywizja Litewsko-Białoruska była typową dywizją Wojska Polskiego, która została sformowana rozkazem Józefa Piłsudskiego 26 listopada 1918 r. Tak jak każda inna dywizja podległa polskiemu sztabowi nosiła polskie mundury, rozmawiano w niej po polsku i po polsku wydawano w niej rozkazy. Wchodzili w jej skład kresowi Polacy. Autor z portalu 1863x.com albo nie wie, albo celowo przemilcza fakt, że stworzenie tej dywizji było prosto formalnym usankcjonowaniem w ramach Wojska Polskiego stworzonych spontanicznie przez Polaków Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny oddziałów Samoobrony.
Już październiku i listopadzie 1918 r. Samoobrony kresowe formowane przez kresowych Polaków powstały w Wilnie, Ejszyszkach, Lidzie i Szczuczynie. Walczyły one o przynależność Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny do Polski. Zwalczali oni bolszewików ale zwalczali też białoruskich nacjonalistów marzących o Białoruskiej Republice Ludowej. W Lidzie powstała Rada Narodowa Ziemi Lidzkiej w skład której wchodzili Polacy.
Samoobrony i Rada były związane z warszawskim Komitetem Obrony Kresów Wschodnich. W grudniu nastąpiła centralizacja wszystkich oddziałów Samoobrony, na jej czele stanął Polak, były oficer armii rosyjskiej, generał Władysław Wejtko, który natychmiast wyjechał do Warszawy by podporządkować się polskim władzom i wprowadzić Samoobrony do Wojska Polskiego. To właśnie ci ludzie – ludzie którzy samodzielnie powstali z bronią w ręku aby przynależeć do państwa polskiego – utworzyli Dywizję Litewsko-Białoruską.
Sam Żeligowski od 1912 r. był bojownikiem polskiej organizacji militarnej Związek Walki Czynnej założonej we Lwowie, która z czasem objęła wszystkie polskie ziemie pod władzą trzech mocarstw – Niemiec, Austrii i Rosji. Związek stawiał sobie na cel odbudowanie Polski na tych ziemiach. Do 1927 r. Żeligowski był oficerem Wojska Polskiego, a potem był deputowanym polskiego Sejmu, polskim politykiem. Brak jakiegokolwiek faktu, cytatu, który by potwierdzał, że Żeligowski uważał się za Białorusina czy chciał budować Białoruś.
Autor strony 1863x.com albo nie zna historii, albo kłamie. 9 października do Wilna wkroczyły oddziały Wojska Polskiego – bo bunt, co przyznaje sam autor artykułu – był tylko pozorem. Składały się one z świadomych Polaków, którzy jeszcze w listopadzie sami chwycili za broń w swoich miastach i wsiach Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny, by walczyć o ich przyłączenie do Polski. Tymczasem publicysta białoruskiego portalu pisze o akcji Żeligowskiego – „faktycznie to była wojna Zachodniej Białorusi z Litwą o Wileńszczyznę”.
Litwa Środkowa państwem białoruskim?
Dalej białoruski nacjonalista pisze o powstaniu tymczasowego państwa Litwy Środkowej. Pisząc o ludności tego terenu autor ucieka się do szczególnie śmiesznej manipulacji jakoby: „90 procent z nich Białorusini i Polacy”.
Napiszmy całą prawdę – według spisu ludności przeprowadzonego przez niemieckich okupantów 9 marca 1916 r. Polacy stanowili na Wileńszczyźnie 58 proc. mieszkańców, Litwini 18,5 proc., Żydzi 14,7 prc., Białorusini 6,4 i Rosjanie 1,2 proc. W samym Wilnie Białorusinów prawie w ogóle nie było – w Wilnie mieszkało: 50,2 proc. Polaków, 43,5 proc. Żydów, 2,6 Litwinów, 1,5 proc. Rosjan. Zaznaczmy przy tym, że Niemcy byli wrogami ludności polskiej i popierali przeciw niej zarówno nacjonalizm litewski jak i białoruski, nie ma więc żadnego powodu myśleć, że fałszowali spis na korzyść Polaków.
Dotyczył on terenu większego niż Litwa Środkowa. Władze samej Litwy Środkowej obliczyły, że Polacy stanowią 70,6 proc. ludności tego kraju, Litwini 12,84 proc., Białorusini 6,02 proc., Żydzi 4,04 proc., inne narodowości 6,5 proc.. Skoro autor artykułu tak chwali władzę Litwy Środkowej jako prawdziwą „tutejszą” władzę, powinien też uznać jej statystyki. Oczywiście nie napisał o nich bo nie pasowały mu do ideologicznego mitu jaki chce budować.
Litwa Środkowa
Dalej autor artykułu pisze: „W Litwie Środkowej był sformowany białorusko-polski rząd, w którym połowę stanowisk zajmowali Białorusini”. Kolejna nieprawda – w Litwie Środkowej nie było rządu tylko Tymczasowa Komisja Rządząca. W jej skład weszli tylko dwaj polityczni, białoruscy aktywiści Vaclaŭ Ivanoŭski i Branislaŭ Taraszkievič. To oczywiście zbyt mało, żeby mówić o „połowie stanowisk”. W rzeczywistości w sprawach wojskowych o wszystkim decydował Żeligowski, w sprawach politycznych Delegat Rządu Rzeczpospolitej Polskiej, pierwszym od grudnia 1920 r. był Władysław Raczkiewicz – kierownik Wydziału Wojskowego warszawskiego Komitetu Obrony Kresów Wschodnich.
Litwa Środkowa była ściśle związana z Polską. W marcu 1921 r. oficjalną walutą Litwy Środkowej stała się waluta Rzeczpospolitej – polska marka. Polska utrzymywała także budżet Litwy Środkowej – w 1921 r. przesłała do niego 1,5 miliardów polskich marek. W składzie armii Litwy Środkowej był tylko jeden białoruski batalion zapasowy pod dowodzeniem podpułkownika Hapanowiča.
Autor portalu 1863x.com pisze o białoruskich szkołach. Otóż w 1921 r. w Litwie Środkowej wśród szkół podstawowych było 638 szkół polskich, 80 szkół żydowskich, 54 szkół litewskich, 28 szkół białoruskich, 2 szkoły rosyjskie. Zaznaczyć trzeba, że liczby te pasują do wyniku niemieckiego spisu ludności z 1916 r, który wykazał, że Białorusini stanowili dopiero czwartą grupę etniczną na Wileńszczyźnie. Co dotyczy szkół średnich na Litwie Środkowej – były 22 szkoły polskie, 6 szkół żydowskich, 3 szkoły litewskie, 2 szkoły rosyjskie, 1 szkoła białoruska.
Przechodząc do dziedziny niezależnej od władz tymczasowego państwa, a zależnej od samych obywateli – w Litwie Środkowej wydawano 43 gazety i magazyny – z czego 25 ukazywało się w języku polskim, 7 w języku białoruskim, 6 w języku żydowskim, 3 w języku litewskim, 2 w języku rosyjskim. Istniały w Litwie Środkowej białoruskie organizacje polityczne popierającej jej państwowość – Związek Krajowy Pawła Aleksiuka zorganizowany w kwietniu 1921 r. oraz Białoruska Krajowa Grupa Polityczna podpułkownika Hapanowiča, która powstała w marcu 1921 r.
Aleksiuk proponował program autonomii Białorusinów w ramach państwa polskiego. Jaka była świadomość mieszkańców Litwy Środkowej pokazują wybory do jej parlamentu z 30 listopada 1921 r. Zagłosowało w nich ponad połowa całej ludności kraju, przy czym głosująca większość ludności poparła polityków proponujących jak najszybsze włączenie Litwy Środkowej do Polski. Zwolennicy przyłączenia do Polski zdobyli 90 miejsc w Sejmie Litwy Środkowej. Zwolennicy jej autonomii w ramach Polski tylko 16 miejsc. W wyborach startował w powiecie oszmiańskim także Paweł Aleksiuk ale przegrał. Zakończył on wówczas swoją działalność na Wileńszczyźnie i przeniósł się do ziemi nowogródzkiej.
Już 20 lutego 1922 r. Sejm ten przegłosował włączenie Litwy Środkowej do Polski – poparło ją 96 posłów, 6 wstrzymało się. Autor artykułu pisze o naciskach Polski na Żeligowskiego. Prawda jest taka, że była to wola parlamentu wybranego z woli narodu. 1863x.com pisze o „bojkocie Białorusinów”. Jak wykazały statystyki władz Litwy Środkowej w wyborach do jej Sejmu głosowała prawie połowa miejscowych Białorusinów. Do bojkotu nawoływały faktycznie białoruskiej partie. Ale nie one decydowały o losach Litwy Środkowej, bo Białorusini stanowili w niej wtedy mniejszość mieszkańców.
Jak było naprawdę
Na koniec, ciekawy i śmieszny paradoks. Współczesny nacjonalista białoruski przekłamuje historię Litwy Środkowej, robi z niej „państwo białoruskie”, które „Białorusini wywalczyli w wojnie z Republiką Litewską”. Tymczasem białoruscy działacze polityczni w czasach jej istnienia byli wrogami Polski i Litwy Środkowej i szybko sprzymierzyli się właśnie z Republiką Litewską. Zwolennik współpracy z Polską Anton Luckiewič został z tego powodu zrzucony ze stanowiska premiera rządu Białoruskiej Republiki Ludowej 13 grudnia 1919 r.
Zastąpił go wrogi Polsce Vacłaŭ Lastoŭski. Rząd ten przeniósł się z Mińska do Kowna. 13 listopada 1920 r. zawarł z rządem Republiki Litewskiej umowę, że będzie popierał przyłączenie do niej Litwy Środkowej. Rząd ten wziął od Litwinów 40 milionów marek niemieckich na organizowanie oddziałów dywersyjnych także przeciw władzom Litwy Środkowej i Polski. Program ten poparła Białoruska Konferencja Narodowo-Polityczna jak odbyła się w Pradze we wrześniu 1921 r. Oddziały wojskowe Białoruskiej Republiki Ludowej został podporządkowane sztabowi armii litewskiej.
I miały razem z nią zaatakować Litwę Środkową. Fakty historyczne są więc dokładnie odwrotne niż w artykule opublikowanym przez 1863x.com – politycy Białoruskiej Republiki Ludowej walczyli przeciw Litwie Środkowej o jej włączenie do Republiki Litewskiej. Inaczej niż autor artykułu, politycy ci dobrze wiedzieli, że Litwa Środkowa będzie dążyć do zjednoczenia z Polską. I tak się stało.
Można jeszcze uwierzyć, że białoruscy nacjonaliści nie znają historii ziemi grodzieńskiej, historii polskości na tej ziemi, bo cała ich nauka to czytanie ideologicznych żurnali. Trudno jednak wierzyć, że nie znają historii białoruskiego ruchu narodowego, Białoruskiej Republiki Ludowej ich wrogiego stosunku do Żeligowskiego i Litwy Środkowej. Wszystko to każe myśleć, że absurdalny artykuł opublikowany przez 1863x.com nie wynika z niewiedzy. Jest świadomym kłamstwem, świadomą manipulacją.
Taka manipulacja, takie kłamstwo historyczne to atak przeciw całej społeczności Polaków na Grodzieńszczyźnie i na Białorusi. Bo przecież jeśli nawet Żeligowski i jego żołnierze to „Białorusini-katolicy” tym bardziej dziś na Grodzieńszczyźnie żadnych Polaków być nie może. Nic nowego – 25 lat słyszymy takie stwierdzenia z białoruskich narodowych kręgów
Chcą wykreślić Polaków z historii
Już w poprzednim artykule na naszym blogu zauważyliśmy jeden znaczący fakt. Władze państwowe wychodzą z tradycji bolszewizmu i ZSRR, dlatego też pokazują historyczną Polskę i Polaków na tych ziemiach jako wrogów. Ich agresja wobec polskiego dziedzictwa jest otwarta. Jednak nie polega ona na zaprzeczaniu istnieniu Polski i Polaków na Grodzieńszczyźnie. Oczywiście jest bolesna bo jest realizowana przez cały aparat państwowy.
Jednak intelektualnie, duchowo nie jest tak groźna. Urzędnicy ustawiają się w roli neosowieckiej alternatywy dla Polskości. W tej walce Polskość nie przegra, bo Grodzieńszczyzna to nie Szkłów, ani Mohylew. Tu sowietyzm nie jest u siebie.
Agresja nacjonalizmu białoruskiego staje się znacznie bardziej chytra i okazuje się bardziej zakłamana niż propaganda władzy. Ich manipulacja jest znacznie większa bo w mitologii nacjonalistów Tadeusz Kościuszko, Lucjan Żeligowski czy Armia Krajowa nie są już „wrogami Białorusinów”. W tej mitologii przestają oni być tym czym byli w rzeczywistości, przestają być Polakami, przestają być związani w ogóle z Polskością. Stają się „Białorusinami-katolikami”, bojownikami o „białoruskie państwo”.
Jak u Orwella, słowa, osoby z ich artykułów „historycznych” oznaczają coś całkowicie odmiennego niż realne, historyczne fakty i osoby. Kościuszko i Żeligowski – osoby znane każdemu świadomemu Polakowi stają się tylko hasłami, pod które białoruscy nacjonaliści dopasowują treść do ideologii. Manipulacja ta może być groźna dla umysłów wielu tutejszych młodych Polaków.
Propaganda, symbolika władzy budzi u nich naturalny sprzeciw. Tym bardziej manipulacja ze strony nacjonalistów, która powołuje się na fakty i osoby z historii Polski, może być dla nich pułapką. Dlatego propaganda ta może być dla świadomości młodych Polaków nawet większym zagrożeniem. Już czas aby zauważyli to polscy działacze społeczni, szczególnie oświatowi, bo niektórzy z nich mają bardzo naiwny stosunek do białoruskiej opozycji i tego co pisze.
Nie wiadomo jacy ludzie tworzą stronę 1863x.com. Fakt taki, że jest ona zrobiona profesjonalnie, artykuły publikuje często, w ich treści widać, że autorzy to doświadczeni publicyści. Bez względu na to – o czym wielokrotnie już pisaliśmy, że podobne nastawienie prezentowali Franak Viaczorka, Siarhiej Navumczyk, Anatol Sidarewicz, Zmicer Daszkiewicz, Aleś Kirkiewicz strony Chartija97 czy Nasza Niwa. Wszyscy oni to elita „opozycji demokratycznej”.
Nastawienie takie niestety pojawia się i wśród zwykłych aktywistów, patriotów Białorusi czy niektórych księży. Jeśli będą tak działać, nie będzie prawdziwego dialogu między Polakami i Białorusinami. Można mieć różne poglądy na historię, można dyskutować, nawet spierać się. Nie może być jednak dialogu z kimś kto chce po prostu Polaków z historii tej ziemi wykreślić.
MP/polacygrodzienszczyzny.blogspot.com
13 komentarzy
PolakAntyTroll
29 lipca 2015 o 12:20Zarówno Białorusinów, Ukraińców, Litwinów i Mordorczyków porypało.
Niedługo zaczną twierdzić, że czegoś takiego jak państwo polskie nigdy nie było, a Polacy ,tak naprawdę to albo Litwini, albo Białorusini, Ukraińcy lub Mordorczycy.
Nasi wschodni sąsiedzi za dużo używają bimbru i narkotyków, a to wypala im dziury w mózgu. Co widać, słychać i czuć. 🙂
jedna_brew
29 lipca 2015 o 14:06link do tego badziewia jest tutaj, zapraszam do moderowania:
http://1863x.com/middle-litva/
Ruch Narodowy
29 lipca 2015 o 23:02Co za glupoty i przekrecanie czlowieka ktory nie moze sie bronic !! ta swołocz bialoruska taka sama zakłamana jak ruska !!!
Ruch Narodowy
29 lipca 2015 o 23:04Wileńszczyzna zawsze była Polsko tak jak Grodzieńszczyzna !!! pajeła (usun. – obraźliwe) ruska i białoruska ?!!!
Białorusin katolik
30 lipca 2015 o 03:31Zgadzam się z 1863. Moi dziadkowie uważają się za Polaków, mimo że ani po polsku nie mówią, ani nie mają przodków pochodzących z Polski. Utożsamiają przynależność do kościoła katolickiego z przynależnością do narodu. A co dopiero w latach 20-ch… W dywizji WP mówiono po polsku – to dla mnie żaden argument. Kolej rzeczy jest taka, że osoby, które chodziły do szkoły w II RP w ciągu najbliższych 10 lat odejdą, a wtedy zobaczymy, ile osób zadeklaruje narodowość polską w pełni świadomie, a nie pod wpływem podziału na wyznanie polskie/ruskie. Według białoruskich spisów powszechnych w 1999 Polaków na Białorusi było 396 tys., według spisu 2009 już tylko 295 tys. Dzisiaj Karta Polaka jest wydawana osobom, które udokumentują posiadanie dziadka lub babci narodowości polskiej. Czy taka osoba uważa się za Polaka i zadeklaruje to podczas spisu ludności? Wątpię, szczególnie jeżeli reszta jej przodków to Białorusini.
Marek
23 sierpnia 2020 o 09:34Żydzi to nie narodowość tylko wyznanie. Większość Żydów wileńskich uważała się za Polaków. W rzeczywistości byli to Chazarowie przymusowo wysiedleni przez władze carskie.
Wiktoria
30 lipca 2015 o 08:55Jestem urodzona na Kresach Wschodnich, w Wolkowysku.Z dziadow-pradziadow cala nasza rodzina byli prawdziwymi P{olakami i katolikami.
Teraz mieszkam w Kaliningradzie w Rosji,ale nigdy nie przestawalam czuc sie Polko, mam Karte Polaka, jezdze do kraju.Bialorusini (prawie wszyscy) nie lubio polakow, wymyslajo jakos swojo historie Bialorusi,. zupelnie niezgodno z historio prawdziwo.Serce mnie boli, jak sie w kosciele Msza swieta odprawia po bialorusku, albo po rosyjsku Tak nie powinno byc.
marek
31 października 2015 o 00:02Mam podobnie,rozumiem i popieram, mimo że mieszkam w Polsce w Szczecinie.
Białorusin katolik
30 lipca 2015 o 13:07Wileńszczyzna i Grodzieńszczyzna były polskie, tak! W latach 1918-1939 i nigdy poza tym. O Litwie (Wielkim Księstwie) słyszeliście? Do książek tam!
Białorusin katolik
30 lipca 2015 o 14:17Polskie teksty na temat Wileńszczyzny często powołują się na spis ludności z 1916 przeprowadzony przez niemieckich okupantów(!) podczas wojny (!) i uwaga: na CZĘŚCI (!) okupowanej gubernii wileńskiej. Cała Ludność – 478 753 os. W roku 1909 gubernię zamieszkiwało 1 550 057 os. Panowie, powołujecie się na spis przeprowadzony na 31% przedwojennej populacji – prawdopodobnie przeważnie mieszkańcach Wilna (Polacy, Żydzi, Litwini). O czym mowa?! Można sceptycznie się odnosić do spisu 1897 r. w gubernatorswie wileńskim, ale spisanych zostało ponad 1,5 mln osób i było to rzetelnie zorganizowane przedsięwzięcie przeprowadzone w czasie pokoju, a wyniki spisu dla cełego imperium to 119 wolumenów(!). Wg niego w gubernatorswie wileńskim (praktycznie pokrywa się z województwem wileńskim II RP) m.in. Białorusini to 56%, Litwini 18%, Żydzi 13%, Polacy 8%. Wyjątek to Wilno: Żydzi 40%, Polacy 31%, Rosjanie 20%, Białorusini 4%. Jeśli chodzi o skład wyznaniowy ludności wg spisu 1897 to wyglądał on następująco: katolicy 59%, prawosławni 26%, judzizm 13%. I tu widzimy znane nam liczby z rocznika statystycznego 1938: Polacy 60%, Białorusini 23%. Taka kreatywna księgowość rodem z lat 30-ch: katolik = Polak (chyba, że Żmudzin). W wyniku cała masa niezdecydowanych obywateli II RP została okrzyknięta Polakami, a polska szkoła dokończyła dzieła.
Kamil
14 lipca 2016 o 19:59Kłamiesz bezczelnie, według ciebie Rosja rzetelnie przeprowadziła spis ludności, tak w Rosji zawsze wszystko było „rzetelnie” i dokonywali tej „rzetelności” tacy, jak pan.
domini
31 lipca 2015 o 01:33Proszę redakcję portalu o usuwanie antypolskich wpisów. Doceniam inne poglądy, ale pod warunkiem oparcia na faktach historycznych, a nie zasłyszanych informacjach od osób kierujących się pseudowiedzą.
kontras
31 lipca 2016 o 16:53Te wszystkie spory o to kto jest Polakiem a kto nie są astronomicznie jałowe.