Zosia Babakowa ponad rok nie była we wsi Rudnia-Staubunskaja, gdzie kiedyś mieszkała jej babcia i gdzie był jej dom. Jak przyjechała, to zobaczyła, że i tego domu i wielu innych nie ma. Wieś znika z powierzchni ziemi, rozwalają ją buldożery…
Domy nieużywane na stałe, ale wykorzystywane jeszcze jako dacze przez mieszkających już w mieście właścicieli muszą zniknąć. Co więcej – jak ktoś ma w swoim siedlisku dwa domy – nowy, w którym mieszka i stary, używany jako letnia kuchnia, to ten stary też wedle prawa należałoby rozebrać. Bo tak zarządził prezydent Białorusi. A tak nawiasem mówiąc, to możliwość decydowania o tym co zostawić, a co zburzyć to pewnie raj dla miejscowych władz…
Ci, którzy chcieliby, żeby im domów nie rozwalono, spotykają się i razem się modlą. Czy mają zresztą jakieś inne wyjście? Tę historię, o tym jak umiera założona w XVIII wieku, w sporej części katolicka wieś Rudnia-Staubunskaja na Homelszczyźnie, opowiada film „Zakopana cywilizacja” Maryi Buławińskiej. Obraz otrzymał specjalną nagrodę prezesa Instytutu Pamięci Narodowej na tegorocznym festiwalu MAGNIFICAT.
Sądząc z festiwalowych pokazów, Homelszczyzna musi przodować we wcielaniu w życie dekretu Aleksandra Łukaszenki o starych domach. Podobną historię mieszkańca innej wsi z tego samego obwodu przedstawił nagrodzony za debiut reżyser filmu „Sny” Siarhiej Harajewski.
Na Białorusi są dwie duże międzynarodowe imprezy filmowe – państwowy LISTOPAD i katolicki MAGNIFICAT. Międzynarodowy Katolicki Festiwal Chrześcijańskich Filmów i Programów TV MAGNIFICAT odbywa się na Białorusi od 2005 roku.
Byłem jurorem XI edycji festiwalu zorganizowanej w Mińsku i na Głębocczyźnie na przełomie sierpnia i września tego roku. Patronem przedsięwzięcia jest Episkopat Białorusi, a sponsorami niemieckie katolickie fundacje Kirche in Not i Renovabis oraz Instytut Polski w Mińsku.
Festiwalowi szefuje Jury Gorulou, białoruski reżyser i dokumentalista, twórca m.in. filmów o zmarłym w 2011 r. kardynale Kazimierzu Świątku i fotografce Polesia Zofii Chomętowskiej. Gorulou to laureat wielu nagród i wielokrotny juror katolickiego festiwalu w Niepokalanowie. I to ten festiwal we franciszkańskim Niepokalanowie był głównym wzorem dla MAGNIFICATU.
To ciekawe ekumeniczne przedsięwzięcie. Przyjeżdżają prawosławni filmowcy z Rosji, choć w tym roku było ich mniej niż kiedyś, pewnie z powodu zeszłorocznych kłótni o Donbas.
Rosjanie nieraz pokazują wyidealizowany obraz carskiego imperium, ale nie tylko to i nie przede wszystkim. Przywożą filmy o rosyjskim życiu duchowym, religijnym, o trudnym odrodzeniu Cerkwi w Rosji dzisiejszej, a także o tym, co prawosławni duchowni robią na niwie społecznej – hospicja, ośrodki dla chorych dzieci, czy warsztaty terapeutyczne dla dziewczyn poharatanych psychicznie po jakichś toksycznych związkach.
W tym roku, tak jak prawie zawsze, można było obejrzeć kilka dokumentów historycznych. Chyba najciekawszy z nich to białoruski obraz „I ciemność go nie ogarnęła” (realizacja Alaksandr Ziankou, Paweł Magilin). To opowieść o cerkwi w białoruskim Ziembinie.
Przed wojną Sowieci odebrali ją wiernym, w czasie okupacji Niemcy trzymali tam więźniów przed ich rozstrzelaniem, ale budynek pozostał w stanie mniej więcej nienaruszonym. Dopiero w 1965 roku cerkiew została widowiskowo rozwalona przez czołg na potrzeby sowieckiego filmu wojennego.
W tym filmie debiutował Nikita Michałkow, o czym chyba postanowił zapomnieć. Bo teraz, gdy trwa odbudowa świątyni i parafianie raz po raz proszą go o materialne wsparcie, to nie raczy odpowiadać na ich listy…
Z polskich prac jury nagrodziło m. in. film-requiem „To był człowiek. Wspomnienia o o. Józefie Jońcu SP” Patrycji Michońskiej-Dynek i Sławomira Dynka – opowieść o twórcy Parafiady i autorze pomysłu sadzenia dębów katyńskich, który zginął w Katastrofie Smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r.
Grand Prix festiwalu zdobył czeski film „Cyryl i Metody” Otakara Schmidta. Nagrodę odbierała zastępczyni ambasadora Czech, która wcześniej obdarowała miejscowe biblioteki wydanymi po białorusku książkami czeskich pisarzy. Miło było popatrzeć jak ta sympatyczna, elegancka kobieta zadawała szyku. Miejscowi też byli wniebowzięci, bo przecież nie co dzień do Głębokiego przyjeżdżają zastępcy ambasadorów…
A Instytut Polski w Mińsku (bądź co bądź – sponsor przedsięwzięcia!) wydelegował na finał festiwalu i wręczenie swojej nagrody tylko dwóch skromnych pracowników.
Tymczasem dla Instytutu Polskiego Białoruś powinna być przecież wdzięcznym polem do popisu. W Głębokiem szczycą się, że Tadeusz Dołęga-Mostowicz – oczywiście patron jednej z festiwalowych nagród – to był ich krajan, „Znachora” oglądali chyba wszyscy i to wiele razy.
Ludzie lubią nie tylko polskie filmy, ale i polską muzykę. Niejeden ze starszego i średniego pokolenia pamięta, że Agnieszka Osiecka była niegdyś muzą Bułata Okudżawy, który stworzył dla niej „Pożegnanie z Polską”, a ten i ów potrafi to zagrać i zaśpiewać. Nawet po polsku!
Michał Kurkiewicz (autor pracuje w IPN)
Więcej o festiwalu MAGNIFICAT przeczytasz tu. Zobacz także artykuł Michała Kurkiewicza o festiwalu Magnificat w 2012 roku „IPN w objęciach dziesiątej muzy”.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!