57-letni generał Ołeksandr Syrski, prawa ręka naczelnego wodza armii ukraińskiej generała Załużnego, udzielił wywiadu The Economist. Cytujemy najciekawsze fragmenty rozmowy.
Ołeksandr Syrski urodził się we Włodzimierzu w Rosji, 200 km na wschód od Moskwy. Od lat 80. mieszka na Ukrainie. W armii ukraińskiej przeszedł wszystkie stopnie, zaczynając od dowodzenia plutonem. Zanim został mianowany dowódcą wojsk lądowych w 2019 roku, dowodził operacją połączonych sił na wschodzie kraju i odegrał ważną rolę w wielu kluczowych bitwach wojny z Rosją.
Ma na swoim koncie dwa wielkie zwycięstwa: powstrzymanie w marcu tego „drugiej armii świata” pod Kijowem, a następnie wyparcie rosyjskich okupantów z obwodu charkowskiego we wrześniu. Teraz ma za zadanie stawić czoła upokorzonej, ale przegrupowanej armii rosyjskiej, która przypuściła ostry atak na miasto Bachmut.
Syrski tłumaczy, że Rosjanie pod dowództwem Siergieja Surawikina zmienili taktykę. Atakują mniejszymi, dobrze skoordynowanymi jednostkami piechoty, co jest kosztowne pod względem życia żołnierzy, ale „to życie nigdy nie było najwyższym priorytetem Rosji”.
Kiedyś generał Syrski ukończył Moskiewską Wyższą Szkołę Dowodzenia Wojskowego, studiował razem z wieloma rosyjskimi generałami. Ale jego własny styl dowodzenia ostro kontrastuje z sowieckim i rosyjskim podejściem hierarchicznym. Syrski wyznaje natowskie zasady zdecentralizowanego dowodzenia i podkreśla znaczenie morale armii.
Uważa, że nowoczesny dowódca musi być w kontakcie z podwładnymi. Syrski otrzymuje codziennie trzysta wiadomości od podwładnych. „Trzeba poczuć, czym oddycha armia” – mówi.
Styl generała Syrskiego charakteryzuje się wykorzystaniem elementów podstępu i zaskoczenia, które rekompensują Ukrainie brak siły ognia. Na przykład w obwodzie charkowskim gen. Syrski używał lekkich grup mobilnych, które tworzył, oddzielając małe jednostki od dostępnych brygad. Jego najbardziej ambitna operacja, zdobycie dwóch strategicznych miast; Kupiańska i Iziumu, została przeprowadzona błyskawicznie, w ciągu pięciu dni.
Generał mówi, że jak każdy był zaskoczony szybkością posuwania się wojsk ukraińskich w obwodzie charkowskim. Zamiast trzymać się planu i przejść do defensywy, rozkazał swoim żołnierzom ścigać wycofujące się wojska rosyjskie tak daleko, jak to możliwe, co zaowocowało 50-kilometrowym zrywem w ciągu trzech dni.
Według Syrskiego doświadczenie z Ługańska pokazało, że apel Putina może zadziałać. Teraz na całym froncie wschodnim masowo pojawiają się dość dobrze wyszkoleni żołnierze, niektórzy przybywają „z głębi Rosji, w tym… ze wschodnich regionów i Uralu”. To niepokoi Syrskiego, ale jeszcze większym zmartwieniem pozostaje utrzymanie dostaw broni na Ukrainę. Amunicja zużywa się w tempie porównywalnym z II wojną światową; a bitwy wygrywa ta strona, która jest dobrze zaopatrzona w amunicję.
Odpowiadając na pytanie, co można uznać za zwycięstwo, gen. Syrski powtórzył słowa Władimira Zełenskiego: „Wygraliśmy oznacza, że wróg zostanie zniszczony, a my pozostajemy w naszych granicach”. Jego trzeźwa ocena obecnej sytuacji sugeruje, że nie jest pewien, czy nastąpi to w najbliższym czasie. Jak mówi, w niedalekiej przyszłości Ukraina oferuje coś, co określa jako „aktywną obronę”.
Ale osiągnięcia Syrskiego sugerują, że może mieć w zanadrzu coś bardziej ambitnego. Pozostaje skromny: „Powiem tylko, że uważnie przyglądamy się przeciwnikowi. A każda trucizna ma antidotum”.
ba/nashaniva.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!