Kampania wyborcza przed zaplanowanymi na 9 sierpnia wyborami prezydenckimi na Białorusi trwa w najlepsze. 16 czerwca pretendenci do fotela prezydenckiego składają do Centralnej Komisji Wyborczej listy poparcia dla swoich kandydatur (wymagane jest min. 100 tys. podpisów).
We wtorek potencjalna kandydatka na prezydenta Swietłana Tichanowska przysłała do Radia Svaboda nagranie wideo, na którym opowiedziała o groźbach, jakie otrzymuje w związku z udziałem w wyborach. Kobieta zastanawia się, czy kontynuować udział w tej bardzo niebezpiecznej – jak się okazuje – grze.
„Obecnie przebywam w Homlu, przyjechałam tutaj, aby zacząć przekazywać podpisy zebrane w celu mojego poparcia, i na progu jednej z administracji odebrałam telefon z groźbami pod moim adresem i moich dzieci, i postawiony warunek, że nie powinnam kontynuować tej podróży” – mówi kobieta.
– Powiedziano mi, że mam wybór: dzieci albo dalsze zmagania, myślę, że mój wybór będzie oczywisty. Proszę was, byście ze zrozumieniem przyjęli moją decyzję, bez względu na to jaka ona będzie. Chcę Wam powiedzieć, że gdyby Siergiej (mąż) był na wolności, powiedziałby, żebyście się nie poddawali”.
Swietłana Tichanowska mówi, że waha się przed podjęciem decyzji, ponieważ „dzieci są najcenniejsze”. Nie przekazała jeszcze podpisów poparcia do CKW. Numer, z którego dzwoniono do niej, był z kodem ukraińskim.
15 czerwca pretendentka na prezydenta powiedziała Svabodzie, że zebrała ponad 100 tysięcy podpisów z poparciem dla swojej kandydatury, wymaganych do rejestracji.
Przypomnijmy, że Swietłana Tichanowska jest żoną popularnego na Białorusi blogera Siergieja Tichanowskiego, który tuż przed terminem złożenia dokumentów rejestracyjnych na prezydenta do Centralnej Komisji Wyborczej RB został aresztowany. Władze za wszelką cenę chciały uniemożliwić mu kandydowanie na urząd.
W ostatniej chwili wniosek o rejestrację jako kandydatki na prezydenta złożyła jego żona Swietłana, nauczycielka, obecnie na urlopie wychowawczym.
Tichanowski został zatrzymany po raz kolejny 29 maja podczas pikiety w Grodnie. 9 czerwca usłyszał akt oskarżenia – zorganizowanie „działań rażąco naruszających porządek publiczny”, a także „stosowanie przemocy wobec funkcjonariuszy milicji”. Białoruski kodeks karny przewiduje za to 3 lata więzienia.
To samo oskarżenie skierowano przeciwko siedmiu innym osobom w „sprawie Tichanowskiego”.
oprac.ba/svaboda.org
2 komentarzy
bkb2
16 czerwca 2020 o 15:23Od czego są służby ukraińskie? Te kraje na wschodzie to tragedia. Ile jeszcze będzie trwało kiedy te Państwa się ucywilizują ???
Kocur
17 czerwca 2020 o 13:23Wiadomo kto za tym stoi, kraj z kodem kierunkowym 7.