Czołowy kandydat na prezydenta Czech Andrej Babiš zapowiedział, że w przypadku ataku Federacji Rosyjskiej na kraje bałtyckie lub Polskę, Czechy nie wyślą swoich żołnierzy na pomoc.
Andrej Babiš, który będzie walczył w drugiej turze o urząd prezydenta Czech, powiedział, że nie wyśle czeskiego wojska do obrony krajów bałtyckich i Polski w przypadku ataku Rosji. Jego konkurent emerytowany generał Petr Pavel przypomniał o zobowiązaniu do kolektywnej obrony państw NATO, wynikającego z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Jak informuje iROZHLAS, w telewizyjnej debacie zapytano go, czy Czechy powinny wywiązywać się ze zobowiązań sojuszniczych i wysyłać wojska do obrony sojuszników, gdyby Rosja zaatakowała np. kraje bałtyckie lub Polskę.
„Nie, oczywiście, że nie. Myślę, że musimy porozmawiać o pokoju. Sposób, w jaki o tym mówię, jest czysto teoretyczny. Chcę pokoju, nie chcę wojny. Nie ma mowy, żebym mógł wysłać nasze dzieci i dzieci naszych kobiet na wojnę. Musimy zapobiec wojnie” – powiedział Babiš.
Na reakcję kontrkandydata nie trzeba było długo czekać. „Pan Babiš żyje chyba w innym świecie. Przystąpiliśmy do NATO, aby zapewnić pokój, ponieważ jest to najsilniejsza organizacja obronna. Zawsze, gdy ktoś jest atakowany, inni przychodzą mu z pomocą” – odpowiedział były szef Komitetu Wojskowego NATO Pavel, rywal Babiša w II turze wyścigu o fotel prezydenta Czech.
Uważany za prorosyjskiego Andrej Babiša wyjaśnił później swoją odpowiedź na Twitterze. „Jestem przekonany, że do tego nie dojdzie, nie chcę do tego dopuścić… Ale gdyby atak rzeczywiście miał miejsce, to oczywiście wypełniłbym obowiązki wynikające z artykułu 5. Nie ma co do tego wątpliwości ”- napisał Andriej Babiš.
ba za eurointegration.com.ua
1 komentarz
krogulec
23 stycznia 2023 o 15:19Nie musiał się odzywać i tak wygląda na idiotę.