„Myślę, że odwołanie pokazu w Kijowie wynika z ostrożności dyplomacji” – powiedział Wojciech Smarzowski pytany o sprawę przez PAP.
– Wierzę, że prędzej czy później uda się zrobić na początku zamkniętą projekcję, a potem o tym filmie rozmawiać – mówi reżyser.
– Jestem reżyserem, teraz działanie nie zależy ode mnie. Ja wykazuję dobrą wolę, natomiast przekonywanie do zrobienia pokazu nie jest moim zadaniem (…) Jestem do dyspozycji, jestem gotowy do rozmowy, ale to zadanie dyplomacji” – powiedział Smarzowski.
Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca tłumaczył, że władze jego kraju „obawiały się tego, co film „Wołyń” może wywołać na ulicy”.
– Mamy sygnały, że mogą być protesty wokół filmu, trzeba przygotować społeczeństwo, w Polsce Smarzowski jest znany, na Ukrainie nie jest tak dobrze znany. Te sceny, które są pokazywane, takie dość naturalne, na Ukrainie mogą wywołać dość dużą negatywną relację – mówił Deszczyca. – Organizacje, które się nie zgadzają z wizją Smarzowskiego o Wołyniu, mogłyby organizować protesty – przekonywał.
Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ Rafał Sobczak poinformował, że nowy termin projekcji jest obecnie uzgadniany ze stroną ukraińską.
„Wołyń” trafił na ekrany kin w Polsce 7 października. Producent filmu poinformował, że tylko w trakcie pierwszych dwóch weekendów obejrzało go w kinach blisko 600 tys. widzów.
Kresy24.pl/Dzieje.pl (PAP)
5 komentarzy
Jan, P-ń
20 października 2016 o 22:04O kurcze, 600 tys. w dwa tygodnie ! Czy to nie będzie czasem rekord wszechczasów w Polsce ? Ten film powinien powalczyć o Oskara.
Wołyń1943
20 października 2016 o 22:09Przez minione 25 lat „elity” starannie pielęgnowały zasadę, że ofiary zbrodni niemieckich to martyrologia, ofiary zbrodni sowieckich to też martyrologia (odkąd zapanowała Dobra Zmiana, to martyrologia co najmniej do kwadratu!), a ofiary zbrodni ukraińskich to polityka. Niestety, ofiary zbrodni litewskich w zasadzie nie pojawiają się w przestrzeni publicznej. Dzięki Smarzowskiemu już 600 tys. Polaków przekonało się, że ofiary ukraińskiego ludobójstwa niczym nie różnią się od tych, spoczywających w katyńskich dołach czy zakatowanych w gestapowskich ciemnicach. Mało tego, one zasługują na taką samą pamięć i celebrę, jak ofiary powstania warszawskiego czy zesłań syberyjskich! Panie Smarzowski, dziękuję. Już 600 tys. moich Rodaków przejrzało na oczy.
józef III
20 października 2016 o 22:33chwała panu Smarzowskiemu
he he
21 października 2016 o 13:41Nie jestem pewny czy ukraiński przeciętny Hannibal Lecter będzie chciał oglądać jak zjada z cebulką wątrobę swojej ofiary.
Ania
23 października 2016 o 14:47Wystarczy wskoczyc na You Tube i widac, ze propaganda strony ukrainskiej nie spi. Duza liczba programow publicystycznych, tlumaczaca widzom co maja myslec i jak to film jest zaklamany. Watpie zeby „Wolyn” byl kiedykolwiek dopuszczony do dystrybucji w oficjalym obiegu na Ukrainie i watpie ze „stanie sie mostem”.