Jak nowy Prezydent RP ocenia ostatnie siedem lat polskiej polityki wobec Litwy? Czy minister Sikorski miał rację stawiając sprawy mniejszości polskiej „na ostrzu noża? Jaką politykę wobec Litwy zamierza prowadzić? Na pytania portalu „Znad Wilii” – odpowiada prezydent elekt.
Patrząc z perspektywy tych kilku lat należy stwierdzić, że polityka rządów Platformy Obywatelskiej i prezydenta B. Komorowskiego wobec Litwy zabrnęła donikąd. Poważne, strategiczne rozmowy na linii Warszawa-Wilno w zasadzie nie są prowadzone. Dzieli nas przepaść w porównaniu z latami prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego, kiedy udawało się, krok po kroku w wielkim trudzie, ale jednak skutecznie, upominać o prawa Polaków na Wileńszczyźnie przy jednoczesnych przyjaznych relacjach z rządem litewskim. Wina za obecny stan rzeczy nie jest tylko po jednej stronie, to oczywiste, ale z pewnością do tej sytuacji przyczyniła się błędna polityka polskich władz w ostatnich latach.
Po pierwsze, była to polityka rzucania się „od ściany do ściany”, czyli bardzo niekonsekwentna, a to duży błąd w relacjach międzypaństwowych. Raz wykonywaliśmy wobec Litwy gesty wrogie, jak np. pozostawienie jej samej sobie na forum europejskim w jej sporach z Rosją, to znów minister Sikorski i prezydent Komorowski opowiadali o swoich nadziejach na nowe otwarcie i mieli postawę naiwną. I tak na zmianę. Po drugie, i to jest rzecz najważniejsza, polityka obecnych polskich władz wobec Litwy jest pochodną generalnego wyboru, jakiego dokonano w polityce wschodniej. Sikorski, Komorowski i Tusk zdecydowali o odejściu od budowania sojuszu państw naszego regionu na rzecz polityki „płynięcia w głównym nurcie europejskim” i tzw. „polityki piastowskiej” w kontrze do tzw. „polityki jagiellońskiej”, które to kalki są zresztą historycznym nadużyciem. W praktyce sprowadzało się do podporządkowania naszej polityki zagranicznej interesom tych państw, które mają największe wpływy w UE.
Obecne władze nie doceniają potencjału państw naszego regionu, za to żyją w koszmarnie błędnych mrzonkach o „trójkątach” – weimarskim czy królewieckim, zwłaszcza ten dugi (Niemcy-Rosja-Polska) jest szkodliwą fantasmagorią, która wyrywa nas z zakorzenienia w naszym regionie. Konsekwencją takiego podejścia było ochłodzenie stosunków z Litwą i innymi krajami bałtyckmi i pozbawienie się instrumentów do poprawy sytuacji Polaków na Litwie.
Chcę być dobrze zrozumiany, kwestia mniejszości polskiej na Litwie przede wszystkim obciąża konto władz w Wilnie, bo to one są odpowiedzialne za nieprzestrzeganie europejskich standardów na terytorium własnego państwa, ale świętym obowiązkiem władz polskich jest takie prowadzenie polityki w regionie i polityki dwustronnej, żeby posiadać narzędzia oddziaływania na decyzje władz litewskich. Tu potrzebne jest wyczucie i konsekwencja. Nie trudno się pokłócić i odciąć od siebie. Trudniej jest prowadzić skuteczny dialog. Ale mamy przykłady, że to jest możliwe, tylko trzeba być bardziej zdecydowanym w swoich działaniach. I pamiętać o przysłowiu: „gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta”. To bardzo adekwatne do polityki w naszej części Europy. I wszyscy wiemy, kto jest tym „trzecim”.
Tymczasem w ostatnich latach relacje polsko-litewskie w zasadzie zamarły, a sytuacja Polaków na Wileńszczyźnie wcale się nie poprawiła. Takiej polityki nie da się nazywać skuteczną. Z całym wywiadem można zapoznać się tu: POLECAMY! (Z Andrzejem Dudą rozmawiał Tomasz Otocki, podkreślenia nasze – red. Kresy24)
Kresy24.pl/zw.lt
30 komentarzy
tagore
26 maja 2015 o 15:11W polityce potrzebna jest konsekwencja ,Lech Kaczyński w czasie swojego ostatniego pobytu na Litwie przekonał się jaki jest finał
jego działań wobec Litwy. Gdy stracił argumenty przetargowe, pokazano mu figę. Polityka Sikorskiego nie była skuteczna ponieważ
była niekonsekwentna ,sprawa Orlenu , wystąpienie do arbitrażu i
realne zagrożenie przeniesieniem rafinerii na wybrzeże Łotwy wiele by zmieniło . Pogląd ,że z fanatykami można się porozumieć w inny sposób jest po prostu naiwny. Trzeba pamiętać ,że litewscy politycy
starają się zdobyć poparcie Ukrainy dla swojej polityki. Zachowanie Pani Grzybowskiej to doskonały przykład.
Jan53
27 maja 2015 o 16:54@tagore: Calkowita racja.
Woland98
26 maja 2015 o 15:24Litwą rządom szowinsći.
ZygZag
28 maja 2015 o 15:48A tobą czekiści.
Paweł
26 maja 2015 o 16:42Zobaczymy, co będzie. Głosowałem na Komorowskiego, ale zwycięstwa Dudy, przynajmniej na razie, nie uważam za tragedię. W najważniejszych kwestiach wschodnich stanowiska obu kandydatów były podobne. Stanowisko kandydata PiS było nawet bardziej konsekwentne.
Zastanawiające jest natomiast „huraganowe” poparcie „Ormian” dla Pawła Kukiza. Sam kandydat wykonał zdumiewającą woltę. Wspólne wystąpienia z Andrzejem Gabrowem, wspominanie o polskich przewinach , mówienie, że Piłsudski zdradził Ukraińców [jaki pro-ukraiński radykalizm !! – ja tak o Piłsudskim nie myślę, raczej obwiniałbym ND-ecję], a następnie nagły zwrot o 180 stopni. Czyżby nie udało się umieszczenie Kukiza w strukturach związanych z SOM i stąd ta nagła zmiana? Czyżby ktoś zorientował się, że Kukiz TAM nic nie ugra i trzeba spróbować od drugiej strony?
Marcin
26 maja 2015 o 18:07Oczywiście jako bezkrytyczny wyznawca doktryny Giedroycia w luźnej interpretacji polskich elit politycznych nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości, że wnikliwie obserwując rozwój sytuacji (w jakiejkolwiek dziedzinie życia) można po prostu zmienić zdanie. Najlepszym tego przykładem w przypadku Ukrainy był w ostatnim czasie generał Skrzypczak – do niedawna jeden z największych lobbystów na rzecz Ukrainy, który obecnie przejrzał na oczy i potrafił przyznać się do błędu. Pamiętam jedno z ostatnich expose marszałka Sikorskiego jako ministra spraw zagranicznych. Ze strony opozycji padło wtedy pod jego adresem wiele krytycznych uwag, z wyjątkiem jednej kwestii, a mianowicie polskiej polityki wschodniej. Każdy z posłów by zadowolony, że pan minister postępuje zgodną z przyjętą w 1989 roku doktryną polskiej polityki wschodniej. Słowo doktryna zarezerwowane jest raczej dla spraw niezwykle ważnych i podstawowych np. zasad moralnych, czy religijnych – to zbiór poglądów nie podlegających dyskusji. Jeżeli dziś polscy politycy od prawa do lewa są szczęśliwi, bo od ponad 25 lat stosują w polityce zagranicznej doktrynę i zespół dogmatów, których bez względu na sytuację zewnętrzną, uwarunkowania wewnętrzne i relacje międzypaństwowe nie podlegają zmianie, to jest zakładanie pętli na szyję własnego państwa. W XVIII wieku polska elita polityczna również mówiła o doktrynie „złotej wolności” i niezbywalnych zasad funkcjonowania państwa usankcjonowanych wieloletnią tradycją. Myślenie w kategorii doktryny zakończyło egzystencję naszego państwa na grubo ponad 100 lat. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy elitą z XVIII wieku a tą z obecnych czasów. Elita XVIII wieku doskonale znała założenia wyznawanej przez siebie doktryny, obecna elita nie wie nic o Ukrainie poza tym, że leży na wschód od Polski, przez lata była częścią rosyjskiej państwowości i że stolicą Ukrainy jest Kijów. I to właśnie ta elita, która poza Kijowem i Lwowem nie była w stanie wymienić innych ukraińskich miast odpowiedzialna jest za sporządzanie „mapy drogowej” dla Ukrainy. O kwalifikacjach owych „adwokatów” sprawy ukraińskiej najlepiej świadczy to, że robili złudne nadzieje Ukraińcom na wstąpienie do struktur UE nie mając najmniejszego pojęcia jako jest satnowisko poszczególnych krajów Wspólnoty w sprawie rozszerzenia struktur europejskich. Zadanie to nie wymagało bynajmniej tytanicznej pracy wywiadu a wejścia w Internet i zapoznania się z ważniejszymi tytułami prasowymi w Niemczech, Francji, Anglii, czy Włoszech. Jest niesamowitym paradoksem, że najwięksi lobbyści Ukrainy w Polsce, którzy zdają się kochać Ukrainę bardziej, niż własną ojczyznę, którzy interes państwa ukraińskiego przedkładają nad interes własnego państwa, którzy naprawdę chcieliby dla Ukrainy jak najlepiej pomogli doprowadzić do państwa nad skraj przepaści i katastrofy. Popatrz co dzieje się na Ukrainie od Majdanu aż po dzień dzisiejszy i zobacz do czego doprowadzili polscy ukrainofile? Nie mając pojęcia jak delikatną konstrukcją jest Ukraina, ignorując nie tylko słabość ekonomiczną, system oligarchiczny i gigantyczne nierówności społeczne panujące w tym państwie, potraktowali Ukrainę jak unitarne państwo, homogenicznie kulturowo i narodowo, jako taką Polskę z 1989 roku, która wychodzi z dawnej strefy wpływów. Poza wyobraźnią ukrainofilów było to, że podgrzewanie atmosfery konfliktu doprowadzi do uruchomienia demona państw wielonarodowych, czyli konfliktów narodowościowych, etnicznych i wyznaniowych, które doprowadziły do rozpadu Ukrainy. Mówili i pisali o tym wszyscy, którzy poza ślepą miłością do Ukrainy dostrzegali jej zróżnicowanie i kiedy Rosja anektowała Krym nikt się nie dziwił prócz ukrainofilów, którzy do dziś nie rozumieją, że Ukraińcy to nie jedyna grupa narodowa w swoim państwie w dodatku dość mocno zróżnicowana. Do głowy ukrainofilom nie przychodzi, że konflikt między Rosją a Ukrainą i konflikt między Rosjanami a Ukraińcami jako obywatelami jednego państwa przechodzi często przez domy licznych rodzin mieszanych. Dziś ukrainofile dziwią sie secesji Donbasu i dziwią sie bombom wybuchającym w Charkowie i Odessie. Jeśli chcesz kogoś oskarżać to oskarżaj właśnie ukrainofilów. Ja mam kontakt z Ukraińcami, nawet tymi, którzy walczą w Donbasie. Jeśli uważasz, że panuje powszechna wdzięczność dla Polski to się grubo mylisz – oni Polskę obwiniają o to, że ich oszukała – bo miała być Unia a jest izolacja, miał być dobrobyt a jest wojna, miał być koniec oligarchów a jest coraz większa oligarchizacja, miały być duma i patriotyzm, a jest wojna i rozpad państwa. Polityka zagraniczna musi być odpowiedzialna i opierać się na naszych narodowych interesach. Ja nie dziwię się, że Ukraina uchwala ustawę o UPA podczas wizyty polskiego prezydenta, bo dobrze tam wszyscy wiedzą, że cokolwiek by nie zrobili Polska zawsze postąpi tak samo. Wystarczyłoby, że do MSZ zaposzono by ambasadora Rosji i wydano komunikat, że rozmawiano o stosunkach wzajemnych, a Kijów trzy razy zastanowiłby się nad swoim postępowaniem wobec Polski. Nawet jak nie ma się pola manewru to trzeba je wskazać, bo to Ukraina jest w stytuacji, w której powinna się czołgać do Polski i lizać jej stopy, bo innych sojuszników nie ma. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie i nie dziwię się, że Paweł Kukizm, gen. Skrzypczak i wielu innych Polaków zaczyna w kwestii Ukrainy zmieniać stanowisko. Ja osobiście uważam, że można pomagać Ukrainie, ale nie za darmo, tylko wyznaczać swoją cenę. Putin przesłał wczoraj gratulację nowemu prezydentowi. Gdyby chciał z Polską rozmawiać to obowiązkiem prezydenta jest się na to zgodzić i podczas spotkania powiedzieć: „panie Putin, proszę podać mi trzy powody, dla których mielibyśmy być neutralni w sprawie Ukrainy?” i zobaczyć co Rosja jest w stanie zaoferować , a potem podobne pytanie zadać Poroszence: „proszę mi wymienić trzy powody dla których nadal mamy was wspierać?” Po to są właśnie elity polityczne, bo od bezinteresownej pomocy jest Czerwony Krzyż, Caritas, PAH i inne organizacje. Nie dziwię się, że Polacy nie chcą by ich państwo było instytucją charytatywną, której w dodatku zamiast wdzięczności okazuje się lekceważenie i wrogość. A jak chce się działać na rzecz Ukrainy to ci wszyscy politycy na czele z panem prezydentem Komorowskim mogą wystąpić o ukraińskie obywatelstwo i robić tam kariery ministerialne, ale już nie kosztem polskiego podatnika i polskiego bezpieczeństwa.
Paweł
26 maja 2015 o 19:14O! Jaki długi tekst! Czuję się doceniony 😀 Nie zadawałbyś sobie tyle trudu, gdybym nie trafił w WYJĄTKOWO czuły punkt.
Marcin
26 maja 2015 o 22:12Pawle, to nie jest kwestia czułego punktu – to apel, by o Polsce i polskich interesach myśleć racjonalnie, a przede wszystkim, by w ogóle myśleć. Na emocjach nie buduje się realnej pozycji na arenie międzynarodowej.
miki
27 maja 2015 o 00:06Mysleć racjonalnie? Ależ Marcinie nasze elity tak naprawdę nie są sprawcze. Świat to chaos a jeśli ktoś twierdzi inaczej może być już następnego dnia czymś bardzo zaskoczony:) Pewne rzeczy sa po prostu „zapisane w kartach” Jest np.kilka rzeczy pewnych na najbliższe lata-rozpad UE(i to nawet nie za sprawą czynników zewnetrznych choć Rosja pewno łoży na to duże środki ale czynników wewnątrz współnoty), wzrost potęgi Chin (po prostu powróca na należne im miejsce z racji pracowitości, zasobów, obszaru i potencjału ludzkiego), upadek Rosji na co niewątpliwie wpływ będzie miała rosnąca potęga Chin(akurat tutaj jestem pewien że skończy się to konfliktem pomiędzy tymi państwami i obecne uściski niczego nie zmienią-przed 2 wojną też Rosjanie z Niemcami się ściskali) no i na koniec rosnące znaczenie Turcji i Polski. Polska ma historię, piękną historię i w momecie kiedy wzrasta jej znaczenie gospodarcze sąsiedzi szczególnie ci mający kłopoty będą chcieli powrotu tej historii oczywiście na nowych cywilizowanych warunkach coś na styl UE tylko rejonu Europy Wsch. Polska jest do tego predysponowana i tak to się musi skończyć w momencie nasilenia zagrożenia ze wschodu i upadku UE. Świat nie znosi pustki. Myslę że już teraz część Ukrańców zdaje sobie sprawę że marzenia o silnej i wolnej Ukrainie rządzonej przez nich w cywilizowany sposób to były mrzonki ale jeszcze potrzebują więcej czasu ,aby zrozumiała to wiekszość społeczeństwa.
Przemek
27 maja 2015 o 08:37No, nareszcie! Dziękuję Marcin. Napisz proszę również jak powinna wyglądać polska polityka wobec Litwy Twoim zdaniem. Podoba mi się Twoje przedstawienie całej sprawy. A tak z ciekawości mieszkasz na Ukrainie czy w Polsce? Od jakiegoś czasu mam również kontakt z Ukraińcami i również zgadzam się z tym, że sprawa integracji europejskiej czy w ogóle integracji jako takiej w przypadku Ukrainy jest procesem złożonym i wieloetapowym. Nie wystarczy pójść na Majdam, podpalić opony i wywiesić żółto-niebieskie flagi.
Marcin
27 maja 2015 o 11:43Blacki flag – oczywiście, że zaproponują, tylko mnie nie interesuje przewodniczącym której ukraińskiej spółki będzie pan Kwaśniewski, Kowal, czy Kamiński, tylko jaki interes będzie miała z tego polska gospodarka. Jeśli są jakieś tajne klauzule do umowy o udzieleniu kredytu to dotyczą one zapewne nie zabezpieczenia na poszczególnych sektorach ukraińskiej gospodarki, ale włączenia lobbystów Ukrainy w ukraiński system oligarchiczny. To nie jest nic nowego – tego typu deal obserwowaliśmy (dowiadując się oczywiście po fakcie) w czasach Juszczenki i Janukowycza.
Vandal
10 czerwca 2015 o 04:21Polskie Wladze sa ani emicjonalne ani racjonalne, sa po prostu wykonawcze, wkonujac cudze zalozenia polityczne w ktorych Ukraina jest narzedziem do osiagniecia wiekszego celu, dlatego dobro Polski jest POmijane.
Polski Rzad od dawna nie prowadzi niezaleznej polityki miedzynarodowej.
Dlatego uwazam, rozpatrywanie zagadnienia Ukrainy w kontekscie Giedrojcia I innych nie ma sensu, chyba , ze ktos pisze prace magisterska.
liczę na zmiany
26 maja 2015 o 17:38Skoro polskie władze zachowywały się w taki sposób, to czego chcielibyśmy w zamian?
Ramzes
28 maja 2015 o 15:45Ja też liczę na zmiany. Polityka, POpaprańców, postkomunistycznej, zinfiltrowanej przez mafię i obce wywiady władzy, poczyniła straszne spustoszenie i straty w różnych dziedzinach. Między innymi w stosunkach międzynarodowych. mam nadzieję, że niedługo będzie rządził PIS wraz ruchem Kukiza. Oby udało się Polskę wysprzątać z tej swołoczy, zdrajców złodziei i sprzedawczyków.
jan karol śmigło petarda
26 maja 2015 o 20:01Dobra, dobra, kiedy rusza korpus ekspedycyjny na lietvusów, ja już z się przygotowuję, Wilno musi być znów -jak zawsze-nasze i basta, dość bełkotu.
tommi59
27 maja 2015 o 14:38Oczywiscie ze tak Wilenszczyzna jest etnicznie Polska ostatnio zyrinowski nawet powiedzial ze Wilno trzeba odebrac Litwie
Goliat
28 maja 2015 o 15:41Tak tak, Trollu. Już lecimy z szabelką na Litwinów, bo tak sobie wymyślił Kacap.
Józef
26 maja 2015 o 23:24słaby
black flag
27 maja 2015 o 03:11,,,,oni cos wiedza ,a zwykli ludzie nie ,,, ,Ukraincy zaproponuja Polsce cos ze Polski rzad przystanie na to ,,,,,oni Ukraincy sa bez wyjscia , EU ,NATO ,,,to tylko marzenia ,,,sami tam nigdy nie wejda ,,,nigdy ,,,moga tam wejsc dzieki Polsce ,jest sposob ,,,ludzie nad tym juz pracuja ,,,,,potrwa to troche , ,,,,,
Jan53
27 maja 2015 o 16:59Sojusze z Litwa? Od 1918r.nie było.Nie ma.I raczej ich nie będzie.No chyba ze Putin zdecyduje się jednak namieszać w Pribaltyce wtedy litvusi zapewne będą na sile dazyc do polskiej pomocy.Pytanie tylko po co Polacy maja litvusom pomagać?
PutlerMongoł
28 maja 2015 o 15:40Jesteś głupcem ? Trollem ? Czy jak mawiał o takich „Polakach” jak ty, Lenin : „pożytecznym idiotą” ?
Tekumsech
28 maja 2015 o 15:38Duda to bardzo mądry gość. Na łopatki kładzie wszystkie sikorskie, czy schetynowskie (usun. – obraźliwe). Mam nadzieję, jestem pewien, że za tej prezydentury (o ile POpaprańcy nie będą mieszać i przeszkadzać, stosunki z Litwą i Ukrainą będą o wiele lepsze niż obecnie. Czy się to (wypowiadającym tu ) trollom podoba, czy nie, oba te państwa są naturalnymi sprzymierzeńcami Polski tak jak i Polska dla nich. Tylko zgoda naszych państw jest w stanie ostudzić zapędu Putlera i jego czekistowskich psów.
Thomx
30 maja 2015 o 18:38Polska powinna działać z pozycji siły ( mam na myśli stanowczość i wyciąganie konsekwencji ), ze Żmudzinami inaczej się nie da.
jan karol smiglo petarda
30 maja 2015 o 22:59trutu tutu pęczek drutu, szprychy i dwie dychy, kawa marago i kobieta nago…..moge tak długo, ale ta wyPOwiedź budzi takie skojarzenia niestety.Z lietvusami niestety nie można rozmawiac inaczej jak z sowietami, tj. brutalnie z pozycji siły i wiarygodnego szantażu , inne gadki to brednie i mrzonki, tak jak „POlityka jagiellońska” to idiotyzm stuklecia albo WSIowa prowokacja….
Vandal
10 czerwca 2015 o 03:37@miki,
Chiny sa rownie niebezpieczne jak Rosja, z ta roznica, ze Chiny globalnie, a Rosja regionalnie.
Chiny to szeroki temat, ktory wymaga glebszej analizy,dlatego zastanawia mnie skad doszedles do takiego niprawdziwego wnosku?
miki
18 czerwca 2015 o 17:01Ależ ja wiem że Chiny sa bardziej niebezpieczne niż Rosja, Vandal. Ale wiem również że obecnie bardziej nam zagraża Rosja ,a nie Chiny. Rosja to jest taki kleszcz który wysysa ci krew zarażając przy tym różnym świństwem.Obecnie główną ofiarą kleszcza, centralnym żywicielem jest Ukraina ale to nie powinno nikogo uśpić bo ów insekt żywiciela może niebawem zmienić, ba może się przy sprzyjających warunkach rozmnożyć na wszystkie państwa regionu.Czy to jest więc moment aby martwić się o pestycydy(Chiny), ich oddziaływanie na organizm, skutni uboczne za ileś tam lat ? Oczywiście że nie! Jedynie Chiny będa miały potencjał aby zrobić z naszym kilkusetletnim wrogiem porządek.Tak szczerze to ja Rosjanom tego nie rzyczę, ale oni się sami o to proszą. Kochają wojować,mordować, panować, terroryzować, kraść, gwałcić, równać z ziemią, niszczyć wszystko, demolować. I skoro tak nadal tego pragną to pewno to dostaną ,tylko że teraz oni będą ofiarą.
miki
18 czerwca 2015 o 17:03życzę miało być:) przepraszam
Vandal
18 czerwca 2015 o 20:15Sam bym lepiej tego nie napisal :), Pozarawiam!
jch
15 czerwca 2015 o 23:59panowie ,czas najwyższy iść po swoje ,bo następne pokolenia nam nie wybaczą
Wilno Lwów Grodno Stanisławów Tarnopol Stryj Drohobycz Sambor Równe …..
Batory
26 listopada 2015 o 19:43Pan Marcin ma zasadniczo rację, tylko :
1. Jak polski rząd wspiera Ukrainę? Jaki budżet przeznacza na tą pomoc?.
Czy mamy tam swoich uzbrojonych” turystów” na wschodzie?
Czy udostępniamy z magazynów nasze rakiety SPYKE niszczące rosyjskie kolumny pancerne?
Czy polskie radary kierujące ogniem artylerii pomagają niszczyć stanowiska Gradów?
Czy angażujemy się w przekształcenia własnościowe ukraińskiej gospodarki?
Albo w jakieś większe projekty infrastrukturalne ?
Nie.
W związku z tym nasza polityka na wschodzie sprowadza się do wystąpień w mediach.
Pozycja przetargowa w rozmowach z Putinem słaba….
2. Rząd ukraiński nie prowadzi działań wymierzonych w interesy polskiego państwa, przeciwnie, wysuwane są propozycje współpracy w wielu strategicznych obszarach.
Czy te propozycje mogą zaszkodzić pozycji rosyjskich koncernów energetycznych w Polsce ?
Tak mogą…
Czy to jednak źle dla polskich odbiorców energii na przykład?
Nie, bo poprawa konkurencyjności naszego rynku wpłynie na obniżenie poziomu cen gazu, ropy i energii elektrycznej.
O nasz rynek trzeba będzie zabiegać.
Po 1 stycznia wzajemne kontakty gospodarcze będą miały dodatkowy impuls….
3. Zgoda na rewizjonizm Putina w zamian za „obietnice” Kremla byłaby poważnym błędem politycznym.
Przywrócenie ruskiego miru na Ukrainie byłoby nieodwracalne, natomiast odstąpienie od obietnic składanych Polsce nic by Kremla nie kosztowało…
Nie mamy narzędzi by ich przymusić do wypełnienia jakichkolwiek zobowiązań wobec nas…
Chyba, że pan ma jakieś „mocne” narzędzia wpływu na Rosję ?