(Relacja p. Marii Chilickiej ur. 1926 r., w Nalibokach woj. Nowogródek)
W latach XX – lecia międzywojennego w Nalibokach był drewniany kościół pw. św. Barłomieja. Kiedy przyszedł do miasteczka ks. Józef Bajko, zakupił lokomotywę i w tartaku pobudował elektrownię.(1) Pierwszy prąd popłynął na plebanię i do kościoła, zamiast świeczek na żyrandolu zapaliły się elektryczne lampki. Żyrandol był duży, jeszcze radziwiłłowski, ze szklanymi – kryształowymi sopelkami.
Przy kościele znajdowała się drewniana plebania, ksiądz zbudował drugą murowaną, piętrową. Kiedy w 1939 r., przyszli Ruskie, zabrali murowaną plebanię – „ksiądz nie może mieć dwóch plebanii” i zrobili ośrodek zdrowia. Do kościoła za Ruskich można było chodzić.
Na rzece Lebieżodzie ksiądz urządził stawy hodowlane karpia, którego sprzedawał ludziom.
W I i II klasie ks. Bajko uczył mnie religii, kiedy zbliżało się moje bierzmowanie zapytał jakie chcę mieć imię, powiedziałam, że Narcyza. Odpowiedział wtedy, że „gdzie takie imię wygrzebałaś, jesteś Maria – będziesz Magdalena”.
Kiedyś Szarżanowicz spóźniła się na lekcję religii, a ksiądz powiedział: „Co mama dzieciom bliny piekła ?”, i od tego czasu została „mamą”. W szkole ksiądz miał zeszyt, i zawsze pytał dlaczego ktoś nie był w kościele na mszy.
Naliboki się rozrastały i w parafii było coraz więcej ludzi, w czasie nabożeństw nie mieścili się w drewnianym kościele, latem kazania ksiądz głosił z ambony na dworze. Siadałyśmy wtedy na kamieniach przy murze, ale mama krzyczała, bo brudziłam sobie sukienkę. Ksiądz miał donośny i wyraźny głos, widać nie lubił sąsiadów z za wschodniej granicy, bo mówił: – „Przyjdzie na was czarna chmura ze Wschodu”.
Kiedy postanowił budowę nowego, murowanego kościoła, dziadek Konstanty Chilicki chciał dać działkę ziemi k. Jankowicz, aby można było tam kopać glinę, ale przez kogoś dzierżawiona – 20 letnie prawo zasiedzenia, nie została oddana. Dali inni ludzie i ks. Józef Bajko najpierw zbudował tam cegielnię i z miejscowej gliny wypalano cegłę, którą ludzie przywozili furmankami na budowę kościoła. Potrzebne do budowy wapno najprawdopodobniej kopano w odległych o 5 km od Naliboków Prudach. Kopano tam kredę, może i wapno było.
Ksiądz był pochłonięty budową, i nie przychodził do szkoły, pracę duszpasterską prowadzili ks.ks. Dadas i ten co przyszedł z Rosji – Żołnierkiewicz oraz Baradyn?
Wykopy pod fundamenty i dowóz cegły z Jankowicz ludzie robili za darmo.
Ksiądz płacił tylko murarzom – Farbotkom, ojcu z dwoma synami Albertem i Czesławem. Trzeci syn „Lopa” Leon, był później kierowcą, dziewczyna – siostra była mężatką, i był jeszcze najmłodszy Marian. Ludzie zbierali zboże, które ksiądz sprzedawał aby zapłacić murarzom i na zakup cementu.
Kiedy w czasie budowy równano teren, odsłonięto groby pochowanych na przykościelnym terenie czterech nalibockich księży – przy kościele św., Bartłomieja, nowy kościół budowano obok. Kilka cegieł się obsunęło i włożyłam tam głowę, żeby zobaczyć co tam jest. Później źle się czułam, a mama na mnie krzyczała.(2)
Kiedy w Nalibokach Ruskie z naszymi bili się z Niemcami (lato 1942 r.), wtedy spalili drewniany kościółek i dach z wieżą nowego – zostały tylko mury. W odwecie Niemcy zamierzali spalić miasteczko, ale ksiądz Bajko bronił Naliboczan i przekonał Niemców, że z napadem na ich konwój nie mieli nic wspólnego. Wtedy zrobili w miasteczku samoobronę (samoochowę), żeby im się nic nie stało, żeby mogli bezpiecznie przejeżdżać z Nowogródka do Mińska.(3)
Przed wojną naszego kościoła jeszcze nie wyświęcono, nie było organów, które w Ameryce zakupili mieszkający tam Naliboczanie, czekaliśmy aż przyjadą do Naliboków z Ameryki.
Nasz nalibocki kościół był inny niż jest dzisiaj, chociaż jest ten sam, ale inny bo nie ma już z przodu dwóch wież z krzyżami ! (zob. Wacław Nowicki, „Żywe echa”, s. 18)
Ludzie, którzy po wojnie najechali do Naliboków z innych terenów, próbowali zabierać cegłę i zrywać posadzkę na budowę pieców i chodników ale miejscowa administracja zabroniła, i może dzięki temu nadal jest kościół w Nalibokach.
Kiedy w 1970 r., byłam u rodziny w Nalibokach, zdjęcie kościółka zrobił mój kuzyn Franek Grygorcewicz, który później wyjechał do Ameryki gdzie zmarł na serce.
Nasz nalibocki kościółek jest odbudowany, na jego odbudowę Naliboczanie zbierali pieniądze na całym świecie, również w Polsce – w Zielonej Górze.
Relację spisał: Stanisław Karlik
(1) Władysław Abramowicz, „Strony Nowogrodzkie”, Nakładem Wydawnictwa Ziemi Lidzkiej, Lida 1938 – „ Ksiądz prałat Józef Bajko pobudował elektrownię własnej konstrukcji. Na razie służy do oświetlenia kościoła i jego obiektów gdyż zelektryfikowanie całego miasteczka wymaga kosztownej instalacji. Przy pomocy Urzędu Gminy sprawa kosztów zostanie prawdopodobnie rozwiązana i mieszkańcy Nalibok skorzystają z przedsiębiorczości dzielnego księdza. Podczas budowy kościoła uruchomiono własną cegielnię, która wyprodukowała 1.200 tys szt. Cegieł potrzebnych do wzniesienia świątyni. Projekt świątyni własnego pomysłu. Styl kościoła, mieszanka baroku z późnym gotykiem”.
Spis kościołów i duchowieństwa Diecezji Pińskiej 1933/34, Wydruk Drukarni Diecezjalnej, Pińsk 1933 (W:) Biblioteka Kresowa. Ksiądz Józef Bajko ur. 1890, wyświęcony 1913, objął parafię 1933. Liczba parafian 7813.
(2) Na nalibockim cmentarzu na grobach były przeważnie kamienie, z umocowanym w nich metalowm krzyżem, nie było napisów – tylko nieliczne, każdy wiedział gdzie są jego bliscy. Dzisiaj trudno odnaleźć rodzinne groby. Pochowani na placu przykościelnym czterej księża mieli tabliczki z nazwiskami i datami. Najstarszy nalibocki cmentarz był chyba radziwiłłowski – groby były z czarnego marmuru. Relacja Marii Chilickiej z dnia 14.12.2012 r.
(3) Wacław Nowicki, „Żywe echa” Wydawnictwo Antyk – Marcin Dybowski 1993 s. 85 – „ Minęła pamiętna dla Naliboczan noc z 16/17 sierpnia 1942 r…., z kościoła św. Bartłomieja została tylko zwęglona, dymiąca góra i popioły. Kościół św. Józefa wypalony, mury osmalone, popękane ze śladami pocisków. Kobiety płaczą, załamują ręce. Twarze księży – Bajki, Dadasa, Baradyna i Żołnierskiego blade, pełne rozpaczy. Wiekowe drzewa wyciągają ku niebu osmalone ramiona, została tylko samotna dzwonnica, która przez następny rok – do kompletnej zagłady Naliboków będzie służyła za kościół.
8 komentarzy
Jadwiga Witkowska
22 lutego 2015 o 22:39Czy ktoś ma informacje na temat wspomnień Leonardy Farbotko Juncewicz z Naliboków (wspomnienia dotyczą czasów przed wojną i krótko po wojnie).Widziałam zeszyt zapisany ręcznie przez p. Leonardę, czytałam jej wspomnienia. Może są gdzieś publikowane. Proszę o informacje.
Barbara Katarzyna Farbotko
21 stycznia 2016 o 20:25Witam Panią,
Jestem w trakcie tworzenia drzewa genealogicznego i poszukuje jakichkolwiek informacji o rodzinie Farbotko z Naliboków. Czy wie Pani coś jeszcze o Leonardzie i jej rodzinie? Będę wdzięczna za informacje.
Wiesia Rączko
16 grudnia 2017 o 15:13Witam,Drzewo genealogiczne rodziny Farbotko utworzył Franek Farbotko z USA Posiada go p.Tomasz Jakubowski,który poszukuje swoich krewnych z rodziny Farbotko. Jego adres e-meil znajdzie Pani w internecie na stronie Naliboki Farbotko. Mojej babci siostra Konstancja Moskalewicz była matką Franka Farbotko. Otrzymałam od Niego odpis tego dokumentu Pozdrawiam
maria domian
1 września 2015 o 22:43Widziałam taki film jak było otwarcie kościoła . Była uroczysta msza dziewczynki sypały kwiatki.Przyjechali naliboczanie z różnych stron ale chyba najwięcej z Kanady. Jakaś pani się wypowiadała że pozwolenie na odbudowę tego kościoła pomogła załatwić p Gorbaczowa .Datki przysyłali naliboczanie z różnych stron świata .Jakiś p. Adamcewicz poznał tam panią i w szybkim terminie wziął ślub i zabrał tą panią z Nalibok jako żonę do Ameryki . Ale wzruszające było to jak ci panowie siadali przy ruinach swoich i ojcowizny i się przedstawiali kim są gdzie mieszkali i gdzie teraz mieszkają .Zapamiętałam chyba to był p.Farbotko jak siedział na kamieniu,z jego domu został ł tylko kikut komina. Byli to panowie (amerykanie) bardzo przystojni i z tęsknotą z łzami w oczach się wypowiadali .
maria domian
2 września 2015 o 09:19Oglądałam kasetę z nagrania jak było otwarcie kościoła msza. Dziewczynki sypały kwiaty.Zjechali się naliboczanie z całego świata .Wzruszające było jak siadali przy swoich domach przedwojennych na swoich ojcowiznach i się przedstawiali jak się nazywają o domu rodzinnym opowiadając ,który został w pamięci bo w rzeczywistości do place ruiny wystające kominy.
QWiesia Farbotko
25 lipca 2016 o 22:44Ojciec mojego meza pochodził z Nalibok. Mam zdjecia z budowy przedwojennej koscioła ooraz wiele innych fotografii
david chilicky
3 stycznia 2019 o 00:33I am interested in article. I do not read Polish. I will get this translated. My name is David Chilicky( Chilicki). Interested in finding family in Naliboki.
Agnieszka
3 stycznia 2021 o 00:58Hi, My name is Agnieszka Karwalajtys, I’m granddoughter of Janina Chilicka. She passed away in May 2019, but her sister Maria Chilicka still live.