Od listopada 2018 lwowscy łacinnicy z parafii Matki Bożej Gromnicznej modlą się w holu Kurii Metropolitalnej, ponieważ wierni Ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego nie wpuszczają ich do kościoła Matki Bożej Gromnicznej. Lwowski arcybiskup greckokatolicki Igor Woźniak nadal nie przekazuje tej świątyni Kościołowi rzymskokatolickiemu na Ukrainie.
Kościół Matki Bożej Gromnicznej, przylegający do dawnej rezydencji metropolitów lwowskich, został zbudowany dla sióstr karmelitanek bosych w latach 1642–1692 dzięki pomocy Jakuba Sobieskiego, ojca króla Jana III. Jest perłą barokowej architektury Lwowa. Do 1945 r. pełnił funkcję kościoła seminaryjnego. Za czasów komunistycznych świątynię wykorzystywano jako salę wystaw Instytutu Meteorologii i Standaryzacji, który ulokował się w pałacu arcybiskupim.
Po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości katolicy rzymscy od samego początku domagali się zwrotu tej świątyni, jednak ukraińskie władze miejscowe przekazały ją greckokatolickiemu Towarzystwu Maryjnemu. Następnie utworzono tam parafię UKGK (Ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego) pomimo, że wokół, w odległości kilkuset metrów są czynne trzy cerkwie greckokatolickie, które znajdują się w dawnych kościołach: oo. dominikanów (obecnie cerkiew Najświętszej Eucharystii), karmelitów bosych (obecnie cerkiew św. Michała) i kościele św. Kazimierza (obecnie cerkiew bł. Klemensa Szeptyckiego). Warto również nadmienić, że swego czasu ówczesny arcybiskup lwowski kardynał Marian Jaworski i zwierzchnik UKGK kardynał Lubomyr Huzar doszli do porozumienia o wspólnym użytkowaniu budynku kościoła Matki Bożej Gromnicznej, po przekazaniu zaś przez władze ukraińskie kościoła św. Kazimierza Ukraińskiemu Kościołowi greckokatolickiemu miała tam się przenieść wspólnota greckokatolicka. Wkrótce UKGK otrzymał kościół św. Kazimierza, jednak grekokatolicy nie opuścili kościoła seminaryjnego pw. Matki Bożej Gromnicznej.
Pod koniec listopada 2018, w tym samym dniu, gdy po zakończeniu wspólnych rekolekcji biskupów katolickich obu obrządków na Ukrainie w podlwowskich Brzuchowicach trwało doroczne spotkanie braterskie hierarchów, wierni UKGK z parafii Matki Bożej Gromnicznej zamknęli drzwi w kościele przed wiernymi Kościoła rzymskiego i dominikanami, sprawującymi tam duszpasterstwo akademickie. W tej sytuacji arcybiskup Mieczysław Mokrzycki pozwolił na odprawianie nabożeństw dla wiernych w kaplicy i holu Kurii Metropolitalnej. Metropolita lwowski zwrócił się również do nuncjusza apostolskiego na Ukrainie arcybiskupa Claudio Gudgerottiego oraz do greckokatolickiego arcybiskupa lwowskiego Igora Woźniaka z żądaniem przekazania ostatecznie rzymskim katolikom kościoła Matki Bożej Gromnicznej, do którego mają prawo i do którego pretendują.
Przez cały Adwent i okres świąt Bożego Narodzenia grekokatolicy ani razu nie wpuścili katolików rzymskich do kościoła Matki Bożej Gromnicznej. Nawet na Pasterkę i odpust parafialny.
Dominikanin o. Mikołaj Łuczok w rozmowie z dziennikarzem Kuriera Galicyjskiego wyjaśnił, że kaplica Kurii Metropolitalnej może pomieścić zaledwie 30–40 osób. W niedzielę na trzy msze św. przychodzi ponad 150 wiernych. Wszyscy razem nie mogliby się tam zmieścić. Pasterkę sprawowano w holu na parterze Kurii. O północy zgromadzili się tam ludzie różnego wieku, dużo młodzieży oraz rodziny z małymi dziećmi. Zostały też zapełnione boczne schody.
– Przypuszczam, że liturgia, i to bożonarodzeniowa, jest sprawowana w takim miejscu po raz pierwszy – zauważył przed rozpoczęciem pasterki o. Mikołaj Łuczok OP, który pochodzi z Zakarpacia.
Pasterkę sprawowano w języku ukraińskim, pieśni kościelne śpiewano też po łacinie. Po zakończeniu pasterki dominikanin wezwał wiernych do modlitwy w intencji otwarcia drzwi kościoła Matki Bożej Gromnicznej.
Mszę św. koncelebrował z nim o. Piotr Bałog OP, znany na Ukrainie dominikanin. Ukończył Kolegium Filozoficzno-Teologiczne w Krakowie, Papieski Uniwersytet św. Tomasza z Akwinu, jest wicedyrektorem Instytutu Nauk Religijnych św. Tomasza z Akwinu w Kijowie. Na wzgórzu w Klaczanowie koło Mukaczewa na Zakarpaciu, skąd pochodzi o. Piotr Bałog OP, wznoszą się kościół i cerkiew grekokatolicka, między którymi nie ma ogrodzenia. Gdy proboszczowie zastępują jeden drugiego, wierni dwóch parafii gromadzą się na mszy św. niedzielnej razem, w cerkwi lub w kościele, na liturgii wschodniej czy łacińskiej. Po zakończeniu liturgii odmawiają różaniec w różnych językach. Na Zakarpaciu, gdzie katolicy obrządku wschodniego należą do mukaczewskiej eparchii (diecezji) greckokatolickiej sui iuris (swego prawa), żadnych konfliktów z łacinnikami w ogóle nie odnotowano. W niektórych miejscowościach katolicy dwóch obrządków nawet wspólnie budują świątynie, a podczas remontów łacinnicy modlą się w cerkwiach, grekokatolicy zaś w kościołach. W małej zakarpackiej wiosce Klenowa Góra koło Beregowa świątynia została wybudowana wspólnie przez rzymskich katolików, grekokatolików i reformatów.
– Tak się dzieje, gdy świątynie są wznoszone w miłości wzajemnej. W kościele Matki Bożej Gromnicznej tej miłości wzajemnej nie doświadczyliśmy – powiedział w rozmowie z nami o. Mikołaj Łuczok OP. – Raczej znosiliśmy jedni drugich.
W 2010 roku, po wielu latach od zakończenia II wojny światowej, na zaproszenie arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego dominikanie wrócili do Lwowa, by prowadzić duszpasterstwo w kościele Matki Bożej Gromnicznej, w którym już od ponad dziesięciu lat modlili się katolicy dwóch obrządków.
– Byliśmy bardzo zdziwieni, że ze strony grekokatolików potraktowano nas jako zagrożenie i tak jest nadal – mówił dalej o. Łuczok. – Od samego początku kierowaliśmy się Ewangelią, służąc ludziom, głosząc Słowo Boże, udzielając sakramentów. Służymy z miłością, dlatego tak licznie przychodzą do nas ludzie z całego miasta.
Dominikanin nie ukrywa, że wielu tych ludzi nie należy do Kościoła rzymskokatolickiego. Bardzo popularne są nabożeństwa fatimskie i procesje z figurą Matki Bożej Fatimskiej ulicami miasta, w których uczestniczą też wierni oraz niektórzy zakonnicy greckokatoliccy.
– To jest współczesny Lwów – stwierdza o. Mikołaj Łuczok. – Wśród wielu lwowian nie ma takiego podziału, że jedni nie chodzą do drugich. Ludzie mają możliwość wybrać dla siebie tę czy inną świątynię. Idą tam, gdzie wyczuwają, że ich prowadzi Duch Święty. W jednym kościele idą do dobrej spowiedzi, w drugim aby wysłuchać dobrej homilii, a do trzeciego na ciekawe dla nich spotkanie duchowe. To jest dar Lwowa, i my, dominikanie, jesteśmy takim darem dla Lwowa. I dlatego lwowianie przychodzą do nas. Nie dlatego, że tam przychodzą Polacy czy dominikanie, a dlatego, że Lwów jest obdarowany dominikanami.
– Jestem grekokatoliczka i chodzę do cerkwi, gdzie sprawują nabożeństwa ojcowie bazylianie, przychodzę również tutaj, do dominikanów – powiedziała po pasterce Ukrainka pani Maria, kobieta w starszym wieku. – Szczerze powiem, że tu doświadczyłam prawdziwej miłości Pana Boga. Jest tu też wielu grekokatolików, którzy w okresie prześladowań Kościoła greckokatolickiego modlili się w lwowskiej katedrze łacińskiej. Ówczesny proboszcz katedry ojciec Rafał (został później biskupem), opiekował się nami, wiernymi świeckimi i duchownymi, którzy za czasów komuny byli poza prawem. Ojciec Rafał, Polak, potajemnie święcił nam paschy w zakrystii, jeździł do chorych Ukraińców. Chyba można o tym zapomnieć? Dlatego bardzo boleśnie odbieram i przeżywam to, że ci grekokatolicy, którzy używają teraz kościół Matki Bożej Gromnicznej, już od dawna w tak nieprzyjacielski sposób zachowują się wobec rzymokatolików. Przecież jesteśmy w jednym Kościele katolickim.
Młode małżeństwo Ołena i Saszko, którzy przyszli z małym synkiem, powiedzieli, że też są grekokatolikami. – Jestem zachwycona homilią dominikanina o miłości Boga do każdego z ludzi – zaznaczyła Ołena. – Mamy przyjaciół rzymokatolików i raz do roku przychodzimy z nimi na pasterkę do kościoła Matki Bożej Gromnicznej, aby razem cieszyć się z Bożego Narodzenia. Zawsze pasterka była w kościele, a teraz… Boli nas to, że nie znalazło się tam miejsca dla Dzieciątka Jezus, jednak wierzymy, że drzwi tej świątyni zostaną otwarte dla wszystkich.
W uroczystość Ofiarowania Pańskiego mszy św. odpustowej przewodniczył lwowski biskup pomocniczy Edward Kawa. Po zakończeniu uroczystości w rozmowie z dziennikarzami powiedział:
– Ta uroczystość jest związana bardzo mocno z kościołem przy Kurii. Dzisiaj, niestety, przeżywaliśmy ją nie w kościele, lecz na korytarzach naszej Kurii, ponieważ od dwóch miesięcy nie możemy modlić się w kościele Matki Bożej Gromnicznej. Jest to sytuacja dla nas bardzo trudna i bolesna, ale cały czas się modlimy i ufamy Panu Bogu, że będzie pozytywne rozwiązanie całej tej sytuacji czy tego konfliktu, który trwa, że wierni nasi będą mogli w tym kościele modlić się, uwielbiać Boga i dziękować mu za łaski. Szczególnie dzisiaj, w tę uroczystość odpustową, było sporo wiernych, którzy przybyli w godzinach wieczornych do Kurii, aby się modlić. I widać, że nawet jeśli nie mamy budynku kościoła, mamy jednak Kościół żywy. Ludzie, którzy pragną Jezusa, szukają go i żyją dla Niego. Modlitwa jest potrzebna, proszę więc wszystkich wiernych tak Kościoła łacińskiego, jak i obrządku greckokatolickiego, żeby się w tej intencji modlili. Abyśmy mogli rzeczywiście w tej świątyni modlić się, uwielbiać Boga, żeby każdy wierny mógł wyznawać tu swoją wiarę.
Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 3 Kuriera Galicyjskiego 15-27 lutego 2019
2 komentarzy
Seker
24 lutego 2019 o 14:10Szkoda, że nie zaprezentowano stanowiska drugiej strony.
Chciałbym poznać ich sposób myślenia
franciszekk
25 lutego 2019 o 20:18Sposób myślenia??…… ………..Podam Tobie PRZYKŁAD tzw. chorego ukraińskiego „patriotyzmu” i wynikającego z niego w wielu sytuacjach typowe ukraińskie zachowanie !
Jest to fakt umieszczenia na elewacji szkoły polskiej we Lwowie przez Radę Miasta popiersia jednego z największych krwawych rzeźników Polaków!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_%C5%9Arednia_nr_10_we_Lwowie
W Polsce nikomu i nigdzie nawet w tzw. pipidówce nie przyszło by do głowy urzędowo wieszać popiersie jakiegoś Polaka np. poetę Słowackiego a co dopiero jakiegoś krwawego rzeźnika Ukraińców!
Nasuwa się pod rozwagę jedno z polskich przysłów sprawdzonych wiele, wiele… razy – cytat „lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć” !!!!!!!