-Na liście osób, których dotyczą sankcje, było kilka podmiotów, z którymi dotąd współpracowaliśmy – powiedział Peters Putnins, dyrektor Komisji Rynku Finansowego i Kapitału, cytowany przez agencję gospodarczą Bloomberg. Z tego powodu, jak się wyraził, wiele banków może zdecydować się na „emigrację”.
Bloomberg przypomina, że Łotwa ma problem z praniem brudnych pieniędzy w ich systemie finansowym. Z powodu oskarżeń o udział w procederze prania brudnych pieniędzy w lutym został zatrzymany i musiał zrezygnować szef banku centralnego Łotwy. Więcej na ten temat tutaj. Poza tym trzeci co do wielkości pożyczkodawca w kraju został zamknięty z powodu amerykańskich oskarżeń o nielegalny obrót gotówką.
Jeszcze przed wybuchem afer rząd i parlament zaczęły zwiększać nadzór nad systemem finansowym. w 2016 r podniesiono standardy kapitałowe dla banków i zmuszono kredytodawców do poddania się audytom w celu wykrycia prób prania brudnych pieniędzy. Audyty te odbywają się na koszt instytucji finansowych.
Od połowy lutego wartość depozytów w łotewskich bankach spadła o około 2,5 miliarda euro. A teraz doszły jeszcze sankcje nałożone na Rosję, w tym rosyjskich oligarchów.
Ale władze w Rydze zdają się nie rezygnować z obranego kursu na zbudowanie bardziej przejrzystego systemu finansowego. W tym miesiącu łotewski parlament może przyjąć przepisy wymierzone w spółki fasadowe w krajowym systemie finansowym, przyspieszając spadek wartości depozytów zagranicznych.
Oprac. MaH, forsal.pl
fot. David Holt, CC BY-SA 2.0
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!