Z góry przepraszamy Czytelników za niecenzuralne „g…o”, które pojawiło się bez wykropkowania w analitycznym tekście „Eksport nienawiści” Arkadija Babczenki, podsumowującym rosyjską „politykę informacyjną” na wschodzie Ukrainy.
Gdyby Rosja nie wyeksportowała na Ukrainę całych potoków łgarstw i nienawiści, wojna w ogóle by się nie zaczęła. Wywołała ją rosyjska „goebbelsowszczyzna” – pisze Babczenko. Tam gdzie ta „goebbelsowszczyzna” nie dotarła, do wojny nie doszło – przekonuje komentator cytowany przez „Echo Moskwy” i daje kilka dobitnych przykładów:
„Dniepropietrowsk to najbardziej rosyjskojęzyczne miasto na Ukrainie. Po ukraińsku tam praktycznie nie mówi nikt. To rosyjski region. Jak tam krzyczeli o banderowcach. Jak tam napadali na aktywistów i rozganiali majdany. A co teraz?A teraz nie znajdziecie na Ukrainie bardziej patriotycznego regionu. Flagę Ukrainy widać na co drugim samochodzie. Dlaczego? Bo tam nie dopuszczono zalewu rosyjskiej propagandy i grup dywersyjnych.
Do Izumu w końcu kwietnia strach było jechać. Wszyscy byli za Rosją i za komendantem Striełkowem. Byłem tam dwie godziny i zrozumiałem, że trzeba uciekać. A pod koniec maja, raptem po miesiącu, zupełnie inne miasto. Zupełnie! Można spokojnie spacerować w nocy, a przecież to raptem 40 km. od Słowiańska. Barwienkowo – to samo, a to 20 km od Słowiańska. Krestiszcze – to samo, a to już na granicy ze Słowiańskiem. I tak wszędzie.
Gdzie Rosja nie dotarła – wszystko jest w porządku. A gówno zaczęło się i trwa, SZTUCZNIE PODDTRZYMYWANE, tylko tam, gdzie doszła Rosja. Ot i wszystko” – puentuje mocno (bez wykropkowania) Babczenko.
Cały artykuł w oryginale przeczytasz tu
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!