„Ze strony Ukrainy nie było wzajemności w żadnej ważnej dla nas sprawie. Ten brak symetrii jest dalej nie do utrzymania” – szef gabinetu politycznego MSZ Jan Parys podsumował ostatnie dwa lata polskiej polityki zagranicznej na wschodzie. Dużo miejsca poświęcił uwarunkowaniom wynikającym z działań Rosji. Pod tekstem relacjonującym ukraiński wątek wystąpienia załączamy zapis wideo całego spotkania. Polecamy!
Przypominając doktrynę Giedroycia, Jan Parys, który był gościem klubu Ronina powiedział, że Jerzy Giedroyć był za tym, żeby popierać prawo do niepodległości państw, które leżą na wschód od Polski, natomiast nigdy nie twierdził, że mamy zaprzestać obrony polskich interesów lub traktować je jako drugorzędne wobec państw na wschodzie. – Najwięcej o tzw. „doktrynie Giedroycia” mówią ci, którzy nigdy z Giedroyciem nie rozmawiali i go w ogóle nie znają. Mialem okazję Giedroycia znać i rozmawiać z nim ponad 80 razy. I powiem wprost: ta doktryna nigdy nie oznaczała bezwarunkowego, nieograniczonego w czasie popierania krajów wschodnich – mówił Parys.
Odnosząc się do relacji z Ukrainą gość klubu Ronina podkreślił, że silna i niepodległa Ukraina jest ważna dla Polski, natomiast to nie jest tak, że istnienie Ukrainy jest niezbędnym warunkiem istnienia wolnej Polski. Polska jest piątym krajem w Unii Europejskiej po odejściu Wielkiej Brytanii, jest w NATO, jest głównym krajem flanki wschodniej i będzie istnieć niezależnie od tego, co się dzieje na Ukrainie. (…) Dla nas jest lepiej, jeśli tam jest demokracja, silne sprawne państwo, ale nie mamy wpływu na to, jaka będzie polityka ukraińska, bo o tym decydują ludzie w Kijowie – mówił szef gabinetu politycznego MSZ.
– Zachód Europy obecnie nie myśli o rozszerzeniu Unii Europejskiej. Francja wprowadziła do swojej konstytucji zapis, który mówi, że przyjęcie dużego państwa do UE wymaga referendum, zaś społeczeństwo francuskie nie zaakceptuje obecnie żadnego rozszerzenia. To Francja zamknęła drogę Ukrainie do Unii, warto o tym pamiętać — przypomniał Parys dodając, że Partnerstwo Wschodnie pozostaje głównym i jedynym narzędziem unijnej polityki wschodniej.
– Mam wrażenie, że ukraińscy politycy mają zupełnie fałszywą opinię o Polsce. Czerpią wiedzę z komentarzy „Gazety Wyborczej”. Dopóki tak będzie, będą błądzić. Sądzą, że Warszawa jest słaba, izolowana i potrzebuje Ukrainy. Nieprawda. To Ukraina potrzebuje Polski. Polska bez Ukrainy sobie znakomicie poradzi. (…) Nie będziemy decydować o tym, jakie tradycje wybierają sobie władze na Ukrainie, ale nie pozwolimy rozwijać u nas kultu Bandery, który jest kwestionowany przez Polskę, ale także przez środowiska żydowskie — podkreślał gość klubu Ronina:
Kresy24.pl/Blogpressportal (HHG)
40 komentarzy
Enej bandyta
11 grudnia 2017 o 11:27Zdrowe i trzeźwy ogląd sytuacji, tak trzymać.
ułan kresowy
11 grudnia 2017 o 11:30Wczoraj w Przemyślu był Marsz ku czci Orląt Lwowskich i Przemyskich. Chwała bohaterom.Chwała Polsce
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 11:40Dobrze powiedziane, ale dlaczego wysoki urzędnik mówi tylko o Ukrainie? Dlaczego nie mówi o świństwach ze strony Rosji? Dlaczego zapomina o stalinowskim ludobójstwie na Polakach? Dlaczego milczy o Katyniu i Operacji Polskiej NKWD w trakcie których zamoedowano setki tysięc Polaków? Dlaczego mówi o resecie relacji z Rosją, w której trwa popularyzacja i gloryfikacja morderców odpowiedzialnych za ludobójstwo Polaków mieszkających na terrytorium ZSRR?
HHG
11 grudnia 2017 o 11:58Mówi – tylko trzeba posłuchać całości. We wstępie do tekstu zaznaczono,że jest to jedynie streszczenie wystąpienie w wątku ukraińskim. Odsyłamy do zamieszczonego pod materiałem zapisu wideo całego spotkania w klubie Ronina.
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 12:20Przejrzałem wszystko. Wszystko jest poprawnie powiedziane. Niewdzieczność władz ukraińskich czyli prorosyjskich agentów wpływu na Ukrainie jest irytująca, ale wnioski, że potrzebny jest reset relacji z Rosją są wątpliwe i błędne… To mówię bardzo dyplomatycznie…
MX
12 grudnia 2017 o 08:54@Cichociemny
Jak dla mnie osobiście podstawowa różnica jest taka, że w Polsce giedroyciowcy od lat uprawiają propagandę, która buduje fałszywy obraz Ukraińców jako naszych „przyjaciół” – i to budzi sprzeciw, mobilizuje wielu Polaków to protestowania przeciwko temu.
To samo tyczy się tego, że jako państwo wspieramy Ukrainę – wspieramy państwo, które zasadniczo traktuje nas jako frajerów, dojną krowę którą należy wykorzystywać, ale której nie trzeba szanować. I wielu Polaków oburza zarówno powyższe, jak i to, że polskie środowiska giedroyciowskie nadal chcą podążać tą ścieżką frajerstwa względem Ukrainy, pomimo powyższego.
W przypadku Rosji sytuacja jest o tyle mniej patologiczna, że prawie każdy Polak wie, że to nie są nasi przyjaciele, praktycznie nikt nie przedstawia ich jako takich, etc etc. To znaczy mamy o Rosjanach zasłużenie niskie mniemanie i tyle – to nie oburza ludzi, nie mobilizuje do protestowania, bo nie za bardzo jest przeciwko czemu (mam na myśli zachowanie polskich polityków, a nie to jaka jest Rosja).
Wołyń1943
11 grudnia 2017 o 11:45Jeśli przez 26 lat polscy politycy nie zauważyli, że ze strony Ukrainy, w relacjach wzajemnych, zjawisko wzajemności w zasadzie nie występuje (nielicznymi wyjątkami była częściowa(!) rekonstrukcja Cmentarza Obrońców Lwowa, kilka pomników dla ofiar „nieznanych sprawców” na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, Charków, Bykownia – budowanych oczywiście na koszt Państwa Polskiego), a dziś nagle zaczynają to dostrzegać, to jak nic mamy do czynienia z cudem medycznym albo zbliżają się wybory i znów trzeba się przypodobać kresowemu elektoratowi… I co z tego, że Parys ma rację, to nadal tylko słowa – czynów, niestety, nie widać. A jak sprawdzą się przewidywania, że to Szczerski ma kierować polskim MSZ, to długo na odcinku ukraińskim nic się nie zmieni!
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 12:03Jan Parys wyraźnie mówi o potrzebie naprawy relacji z Rosją. Jestem zszokowany! Wcześniej byłem zagorzałym zwolennikiem PiSu. Teraz zastanawiam się do kąd ta partia zmierza? Do resetu z Rosją, która 10.04.2010 roku zabiła w Snoleńsku Prezydenta RP?
Enej bandyta
11 grudnia 2017 o 13:26To jest nasz obowiązek, musimy mieć dobre partnerskie stosunki ze wszystkimi. Jak na razie mamy więcej strat niż zysku z sankcji. Ukraina handluje z Rosją na potęgę, więc czemu my tak nie możemy ?
MX
12 grudnia 2017 o 08:56@Cichociemny
Jak dla mnie to zależy od tego, o jakiego typu naprawie relacji mówimy.
Moim zdaniem o żadnej przyjaźni ani z Rosją, ani z Ukrainą nie ma mowy, obie wizje to coś poronionego.
Natomiast tam gdzie ma to uzasadnienie ekonomiczne, należy handlować z jednymi i drugimi – w imię naszej korzyści, w imię budowania bogatej Polski.
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 12:07Quo Vadis Polsko? Dokąd zmierzasz?
Reset z Moskwą?
Dla wszystkich popularyzatorów resetu relacji z Rosją warto przypomnieć, że Aleksandr Dugin, najbardziej popularny rosyjski strateg, który według „Foreign Affairs” nazywany mózgiem Putina, przez cały czas twierdzi, że:
„Na eurazjatyckim kontynencie dla Polski miejsca nie ma. […] Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej postaci. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki. […] Rosja musi zniszczyć »kordon sanitarny«, utworzony z małych, gniewnych i historycznie nieodpowiedzialnych narodów i państw, z maniakalnymi roszczeniami i niewolniczym uzależnieniem od talassokratycznego Zachodu. W roli takiego „kordonu sanitarnego” tradycyjnie występuje Polska i kraje Europy Wschodniej… Zadaniem Eurazji jest to, aby ta bariera nie istniała”.
Dzierżyński
12 grudnia 2017 o 10:04Dobry cytat przytoczyłeś, mnie też dziwią wypowiedzi prominentnych polityków o resecie, bez zmiany władz na Kremlu i ich polityki anty-zachodniej (czyżby długie ramię Moskwy). W naszej historii niestety często mieliśmy do czynienia z zdrajcami na samej górze, m.in. dlatego tak łatwo udawało się ruskim nas pacyfikować.
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 12:08Kto finansuje kult Bandery na Ukrainie?
W Polsce istnieje opinia, że ukraińska partia nacjonalistyczna „Swoboda” jest niezależną od rosyjskich wpływów siłą polityczną. Niektóre siły w Polsce opowiadają się za wersją, według której sami Ukraińcy, bez pomocy z zewnątrz, rzekomo zaczęli propagować idee integralnego nacjonalizmu i kultu Stepana Bandery. To nie jest prawda. Wszystkie nacjonalistyczne organizacje, ruchy i partie na Ukrainie powstały przy udziale i ścisłej kontroli KGB.
Na początku lat 90. ubiegłego wieku specjalne służby byłego ZSRR, aby zdyskredytować Ukrainę, promowały w strukturach euroatlantyckich wizerunek kraju rozdartego wewnętrznymi sprzecznościami, na zachodzie którego dominują skrajni nacjonaliści, a na wschodzie panują komunisci. Wszystko to zostało zrobione w celu straszenia Zachodu państwem ukraińskim, zwłaszcza mitycznymi „ukraińskimi nacjonalistami”.
MX
12 grudnia 2017 o 09:42@Cichociemny
Czy masz na to jakiekolwiek DOWODY?
Faktyczne dowody, a nie to, że ktoś Ci tak powiedział czy gdzieś napisał w sieci na jakimś blogu czy profilu FB? Bo w polskim internecie jest masa pro-ukraińskich oszołomów piszących ciągle o „rosyjskich agentach”, a w rzeczywistości nie będących w stanie przedstawić jakichkolwiek dowodów.
Poza tym w oczywisty rozmijasz się z prawdą, nazywając ukraińskich nacjonalistów „mitycznymi”. Bo ukraińscy nacjonaliści, czyli banderowcy, to nie jest coś mitycznego, tylko jak najbardziej realnego. Są tacy ludzie na Ukrainie, są też tacy ludzie wśród mniejszości ukraińskiej w Polsce czy w Kanadzie.
I tutaj nie wiem – Ty celowo kłamiesz, czy też po prostu nie wiesz o czym mówisz?
Generalnie wygląda to tak, że mamy w Polsce dużą ilość propagandy wybielającej, sztucznie polepszającej wizerunek Ukraińców. (co wynika z dominacji myślenie giedroyciowskiego wśród polskich „elit”).
W ramach tej propagandy nasze media starają się na siłę budować pozytywny obraz Ukraińców, jednocześnie „zamiatając pod dywan” to, co stawia ich w negatywnym świetle. I to ma miejsce nie od Majdanu, tylko od początku III RP, bo taka od dekad jest postawa większości polskich „elit”. W efekcie tego bardzo wielu Polaków ma nieprawdziwy, wybielony obraz Ukraińców i stosunków polsko-ukraińskich.
Jednym z aspektów tej propagandy jest zrzucanie winy za wszystko na Rosję – w tym także za podłe zachowania samych Ukraińców, właśnie na zasadzie obwiniania rzekomych „rosyjskich agentów”. W ten sposób tworzy się obłąkany podział na „złych rosyjskich agentów” i „dobrych Ukraińców”, który jest po prostu bzdurą, bo Ukraińcy sami z siebie robią wiele podłych rzeczy i sami mają mentalność podobną do rosyjskiej.
Czyli przede wszystkim:
1. Zdaj sobie sprawę z tego, że mamy w Polsce od dekad propagandę budującą wybielony wizerunek Ukraińców. (co wynika z dominacji ideologii giedroyciowskiej wśród „elit” III RP)
2. Zdaj sobie sprawę z tego, ze wyniku #2 bardzo wielu Polaków, w tym najprawdopodobniej Ty, ma zafałszowany, wybielony obraz Ukraińców.
W razie wątpliwości polecam np. przyjrzeniu się temu, jak wielu Ukraińców neguje lub usprawiedliwia Rzeź Wołyńską, szkodząc stosunkom polsko-ukraiński. Czy oni WSZYSCY są „rosyjskimi agentami”?
Dzierżyński
12 grudnia 2017 o 10:25Chcesz dowody jedź na Ukrainę (ja tam byłem), zobaczysz że wśród większości zwykłych ludzi nie ma nienawiści do Polaków ani kultu Bandery, jest za to negatywny stosunek do Rosjan i ich wpływów. Nie twierdzę, że nie ma organizacji pro banderowskich na Ukrainie ale nie jest to trend powszechny. Należy zatem wspierać tę część społeczeństwa Ukraińskiego, która chce dobrych relacji z naszym krajem a nie uogólniać, że Ukraina to Banderyzm.
MX
12 grudnia 2017 o 11:34@Dzierżyński
Ale ja nie twierdzę, że wśród większości zwykłych Ukraińców jest nienawiść do Polaków.
Natomiast nie zmienia to faktu, że:
1. Wbrew bzdurze napisanej przez „Cichociemnego”, nacjonaliści ukraińscy nie są mityczni, tylko realni. I to nie tylko na Ukrainie, ale także w Polsce, szczególnie wśród „starej” mniejszości ukraińskiej.
2. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy ludzie w Polsce, banderowcy wcale nie są pozbawionym znaczenia marginesem.
Widać to chociażby po tym, jaka jest państwowa polityka historyczna Ukrainy – a jest oczywiście banderowska, gloryfikująca OUN/UPA. I to w sytuacji, w której jest rzeczą jasną, że ta polityka historyczna pogarsza stosunki z Polską, czyli drugim po Rosji najważniejszym sąsiadem Ukrainy.
Fakt, że ukraińskie elity są gotowe ponosić ten koszt w imię gloryfikacji OUN/UPA, w oczywisty sposób dowodzi tego, jak mocno zależy im na na gloryfikacji tych ugrupowań.
3. Zgadzam się, że nie należy uogólniać, że Ukraina to (tylko) banderyzm, ale też nie należy uogólniać, że na Ukrainie banderyzmu nie ma, albo jest to jakiś nic nie znaczący margines.
I sorry, w jakimś (znaczącym) stopniu Ukraina to banderyzm – spojrzenie na Ukrainę które tego nie uwzględnia jest spojrzeniem oderwanym od rzeczywistości.
4. Zgadzam się, że powinniśmy dogadywać się z tą częścią społeczeństwa ukraińskiego, która chce dobrych relacji z naszym krajem.
Tylko tutaj wypadałoby uściślić, co rozumiemy poprzez „dobre relacje”. Bo mamy w Polsce rozpowszechniony model giedroyciowski, który zakłada, że Polska ma być „dobrym wujkiem”, frajerem którego Ukraińcy mogą wykorzystywać i który wybacza im wszystkie wybryki. I ja tego typu relacji, w których Polska odgrywa rolę frajera, nie chcę ani w stosunkach z Ukraińcami, ani w stosunkach z nikim innym.
Natomiast co do części społeczeństwa ukraińskiego, z która moglibyśmy stworzyć dobre (realnie dobre, a nie frajersko-giedroyciowskie) relacje, to polskie elity od lat robią takie coś, że hołubią Ukraińców z Zachodniej Ukrainy, gdzie silne są wpływy banderowskie, zamiast dogadywać się z Ukraińcami z Ukrainy centralnej i południowej/wschodniej, gdzie tego jest w miarę mało (centralna) lub prawie w ogóle (południowa/wschodnia).
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 12:24Niewdzieczność władz ukraińskich czyli prorosyjskich agentów wpływu na Ukrainie jest irytująca, ale wnioski, że potrzebny jest reset relacji z Rosją są wątpliwe i błędne… To mówię bardzo dyplomatycznie…
jw23
11 grudnia 2017 o 12:42Skoro „prorosyjscy” agenci wpływu mają na Ukrainie więcej do powiedzenia, niż sami Ukraińcy, to nasuwa się prosta logika, że więcej można ustalić w Moskwie niż na Ukrainie.
Na pewno z Rosją należy rozmawiać. Wprawdzie, wątpliwe, że te rozmowy coś przyniosą, ale raczej więcej niż rozmowy z Ukraińcami. Raczej nie nazywałbym tego też resetem.
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 13:28W Moskwie można ustalić tylko jak trafić do pułapki. Wielu polityków wciąż naiwnie wierzy w możliwość „stopniowej normalizacji” stosunków z Rosją w przyszłości. Te iluzje są bardzo niebezpieczne, gdyż Moskwa rzuciła wyzwanie samemu istnieniu cywilizacji europejskiej. Dla Moskwy dyplomacja zawsze była i będzie narzędziem manipulacji, oszustwa i uśpienia czujności przeciwnika. Jak to wyraził kiedyś Bismarck „Umowa z Rosją nie jest warta papieru, na którym ją spisano”. Wszelkie „resety”, normalizacje i ocieplenia stosunków z Rosją będą tymczasowe. Moskwa nigdy nie porzuca swoich niezdrowych ambicji i irracjonalnych roszczeń.
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 13:56Na pewno z Rosją należy rozmawiać, zwłaszcza o zwrot wraku Tupolewa Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego. Trzeba też rozmawiać o tym, że gloryfikacja stalinowców odpowiedzialnych za ludobójstwo Polaków jest nie do przyjęcia.
Dzierżyński
12 grudnia 2017 o 10:36Z ruskimi najlepiej się rozmawia, jak trzyma się ich za „jaja”:) Wszelkie cywilizowane metody negocjacji, nie są znane temu narodowi, mają jeden cel – sprowadzić wszystkich do swojego poziomu a potem ich zdominować.
MX
12 grudnia 2017 o 11:36@Dzierżyński
Zdajesz sobie sprawę z tego, że Ukraińcy to też „ruscy”? To znaczy Rusowie/Rusini?
Dzierżyński
12 grudnia 2017 o 12:23Mówiąc „ruscy” mam na myśli „wielkorusów”, czyli osoby oddane idei wielkiej imperialnej Rosji, następczyni Chanatu Mongolskiego. I nie interesuje mnie czy korzenie etniczne tych ludzi są ruskie, mongolskie, żydowskie czy polskie (patrz Rokossowski).
MX
12 grudnia 2017 o 13:45@Dzierżyński
Ok, to może pisz „wielkoruscy”, tak żeby wiadomo było o kogo dokładnie chodzi.
Inna kwestia, że Ukraińcy, jako też Rusowie, są w swojej mentalności bardzo podobni do Rosjan. W dodatku – o czym wielu Polaków nie wie – także na kulturę ukraińską miały wpływ ludy stepowe – tylko nie Mongołowie, a ludy tureckie – Tatarzy, Pieczyngowie, Chazarowie, Połowcy.
Widać to np. w tym, jak Ukraińcy kłamią odnośnie historii, zachowują się bezczelnie względem Polski i uprawiają przy tym swoistą dziwaczną megalomanię typu „co to nie oni” – to wypisz wymaluj rosyjska mentalność. I jasne, można bronić jednych czy drugich mówiąc, że nie wszyscy są tacy, ale koniec końców u jednych i drugich widać podobny typ wschodniego, de facto azjatyckiego myślenia.
Dzierżyński
12 grudnia 2017 o 15:17@MX
Suma, sumarum, dziś Mongołowie nam nie zagrażają (jak za czasów I RP), tak samo jak nie zagrażają nam Ukraińcy z ich bajaniem historycznym, co najwyżej mogą tym wkurzać ludzi wrażliwych na postrzeganie spraw przez pryzmat historyczny. Za to „wielkorusy” jak najbardziej dążą do odbudowy imperium w którym Polska ma zmienić się w kraj Prywiślański i w ich interesie jest jak największy chaos w stosunkach między Polską a Ukrainą. Nie wiem czy słyszałeś o „wypadku” delegacji Ukraińców wracających z konferencji z Polski, na których najechała ciężarówka, wszyscy zginęli a byli to ludzie nam sprzyjający, propagujący wśród Ukraińców nasz punkt widzenia na trudne sprawy.
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 12:33Przytaczam tekst Piotra Lisiewicza.
Rosja to przyjaciel polskich narodowców?
Jest jasne, że w przypadku zajęcia Polski przez Rosję to uczestnicy marszów niepodległości czy kibice pierwsi trafią – w najlepszym wypadku – do więzień, jako mogący stanowić zarzewie oporu. Stanowią oni bowiem najbardziej ideową część młodego pokolenia.
Wśród polskiej radykalnej prawicy widać wyraźne różnice, gdy chodzi o stosunek do Rosji pomiędzy prorosyjskimi liderami a antyrosyjskimi przeciętnymi zwolennikami. Tak jest zarówno w przypadku otwarcie prorosyjskiego Kongresu Nowej Prawicy Korwin-Mikkego, jak i przyjmujących, gdy chodzi o geopolitykę, korzystną z punktu widzenia Rosji linię liderów Ruchu Narodowego.
Tymczasem przeciętny uczestnik Marszu Niepodległości ma poglądy nie mniej antyrosyjskie jak „Gazeta Polska”. W czasie Euro 2012 kibice, których chcą wykorzystać jako swoje zaplecze RN i KNP, atakowali ostro kibiców tylko jednej z przybyłych na mistrzostwa drużyn – właśnie Rosji.
Przed patriotami, którym pokoleniowo i estetycznie blisko do narodowców, stoi wybór – albo antyrosyjski program nawiązujący do tradycji NSZ i Żołnierzy Wyklętych, albo prorosyjska linia nawiązująca do tradycji rodu Giertychów i „narodowców” kolaborujących z komunizmem.
W ostatnich tygodniach Rosja, jak się zdaje, postanowiła, nie pytając o zgodę samych liderów narodowców, przyspieszyć korzystny dla siebie scenariusz.
„Pozdro od Stiełkowa natowska ku…o” (zabrakło „r”) – taki napis, obok którego znalazł się znak Falangi, pojawił się na drzwiach naszego kolegi Samuela Pereiry. Wywołało to u niego niemałe zdziwienie, bo prawie nie pisał o Ukrainie.
Adresatem tej rosyjskiej akcji mieli być młodzi narodowcy. Samuel został wybrany tylko z jednego powodu: ze względu na imię. W rosyjskiej narracji celem akcji było skierowanie buntu młodych patriotów nie przeciwko postkomunie czy Tuskowi, lecz przeciw „Żydkom z NATO”.
Zapewne tę samą kalkę moskiewskie ambasady stosują w tym czasie w innych państwach regionu. Notabene „Żydek” został wyznaczony omyłkowo, bo Samuel akurat ma korzenie portugalskie, a w jego rodzinie tradycyjnie nadaje się dzieciom imiona starochrześcijańskie.
Młodzi narodowcy mieli poczuć jakąś identyfikację z tą akcją (radykalna, ryzykowna). A nasza redakcja miała z kolei zacząć ich oskarżać.
Nic z tego nie wyszło, nasza redakcja nie uwierzyła w winę Ruchu Narodowego czy jego sympatyków. A Tomasz Pałasz, lider Młodzieży Wszechpolskiej, stwierdził: „Zdecydowanie potępiam takie zachowanie. Ci sprawcy sami ujmują swojej godności, nie zasługują nawet na odrobinę uwagi. W żadnym wypadku nie można nazywać ich narodowcami. To akt absurdalnego wandalizmu”.
Agresja Putina pokazała, że rachuby Rosji, iż uda się z narodowców stworzyć siłę walczącą z obozem niepodległościowym, nie mniej od nich krytycznym wobec feministek czy gejowskiej ideologii, ale widzącym miejsce Polski w NATO, a kulturowo po stronie zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej, wyraźnie zawiodły.
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 12:35Nie myślmy też, że totalitaryzmowi można przysłużyć się z korzyścią dla siebie… Przecież prawie wszyscy hetmani-kolaboranci, którzy zdradzili I Rzeczpospolitą, skończyli na Syberii. Komunistyczna partia (bolszewików) Ukrainy nie raz poddawała się totalnemu oczyszczeniu, wskutek czego nawet najbardziej zażarci pachołkowie totalitaryzmu byli rozstrzeliwani, albo wysyłani do łagrów.
Publicysta Borys Bachtiejew sensownie zauważył, że ZSRS różnił się od innych represyjnych państw tym, że nawet „w hitlerowskich Niemczech, jeśli człowiek nie był Żydem czy Cyganem, nie przeciwstawiał się rządowi i nie czynił nic zabronionego, mógł czuć się pewnie, wiedział, że nic mu nie grozi. W stalinowskim ZSRS takie zachowanie nie zapewniało bezpieczeństwa, niemożliwie było ustalenie, co czynić, a czego nie, nie istniała odpowiedź na pytanie „za co”? To była nieprzewidywalna loteria. Ostatecznie, chodziło o zniszczenie ludzi dla samego ich zniszczenia”.
Enej bandyta
11 grudnia 2017 o 13:30Spokojnie, Rosja ma swoje interesy i zawsze je miała, Polska też ma swoje. Jedno nie wyklucza drugiego, zresztą jak np Niemcy, którzy niby są za sankcjami ale Nord Stream 2 budują. My jesteśmy średnim krajem europejskim ze średnią gospodarką. Nie damy rady wszystkim. Musimy się zbroić i działać jak Izrael i mieć dobrych sojuszników. Jednak balansowanie między wschodem a zachodem jest jedynym naszym wyjściem.
1sqq1
11 grudnia 2017 o 14:28Francja nigdy nie dopuści Ukrainy do UE w związku z ochroną swojego rynku rolnego, jest to ich interes narodowy ponad wszystko. No chyba, że Ukraina wszystko sprzeda Francuzom a resztę tortu do podziału wg % krajów członkowskich.
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 14:42Musimy pamiętać o stwierdzeniu Mackindera: „Kto panuje nad Europą Wschodnią, ten panuje nad Eurazją i całym światem”. Społeczność międzynarodowa pod żadnym pozorem nie powinna pozwolić na dominację Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej.
W obliczu dzisiejszych zagrożeń kraje Bałtycko-Czarnomorsko-Adriatyckiego Międzymorza powinny zjednoczyć wysiłki, szukać wspólnego mianownika, tego, co łączy narody regionu. Dlatego warto zastanowić się nad tworzeniem podstaw silnego regionalnego sojuszu geopolitycznego, przekraczającego granice Unii Europejskiej, ponieważ do tego bloku mogłaby dołączyć Ukraina, a w perspektywie długofalowej ewentualnie demokratyczna Białoruś. Co więcej, sojusze regionalne w żaden sposób nie stoją w sprzeczności z członkostwem poszczególnych państw w innych paktach. Członkostwo w NATO i Unii Europejskiej nie wyklucza możliwości stworzenia bloku regionalnego w Europie Środkowo-Wschodniej.
Znaczenie bloków regionalnych w dzisiejszym świecie nabiera coraz większego znaczenia. Widzimy to na przykładzie Francji, która buduje unię śródziemnomorską (porozumienie państw południowej Europy i północnej Afryki) czy unię nordycką − sojusz Danii, Finlandii, Szwecji, Norwegii i Islandii.
Polska, Litwa i Ukraina także mogłyby wystąpić z inicjatywą utworzenia unii regionalnej, wzorowanej na historycznym dziedzictwie I Rzeczypospolitej. Stworzenie takiego sojuszu w obecnym układzie geopolitycznym mogłoby okazać się szczególnie cenną inicjatywą. Mocny sojusz państw Europy Środkowo-Wschodniej byłby stosowną odpowiedzią na ekspansję agresywnego Imperium Zła. Międzymorze może stać się niezawodną tarczą cywilizacji europejskiej i całego wolnego świata.
Mike
11 grudnia 2017 o 15:32co Ty palisz ?
ron
11 grudnia 2017 o 16:03„Polska, Litwa i Ukraina także mogłyby wystąpić z inicjatywą […]”
Jasne, ale zdaje się, że wg planów ukraińskich elit panujących, takim Międzymorzem miałby zarządzać Berlin. To ja dziękuję za takie pomysły, postoję.
Dzierżyński
12 grudnia 2017 o 11:01Masz rację ale lata zniewolenia wykształciły w naszym społeczeństwie „karłowatość” myślenia. Polega to na tym, że większość boi się nawet myśleć o silnym państwie prowadzącym politykę zgodną z jego interesami, na zasadzie lepiej się nie narażać. Problem w tym, że mamy mało elit które potrafiłyby prowadzić ambitne plany długofalowo i skutecznie. Zbyt łatwo w naszych dziejach poświęcaliśmy w walce ludzi mądrych i patriotycznie nastawionych, dodam w walce z góry przegranej (patrz nieudane powstania).
ccc
11 grudnia 2017 o 14:58Tak długo jak będzie panować Giedrojićowski debilizm, zamiast Piłsudczykowsko -Dmowskiego polsko – centryzmu, nic się nie zmieni. Ludzie chyba do tej pory nie rozumieją o co chodziło zarówno w jednej, jak i w drugiej koncepcji. Większość osób ani nie czytało Piłsudskiego ani tym bardziej Dmowskiego. Teza jakoby Dmowski był prorosyjski, a Piłsudski antyrosyjski czy o zgrozo, pro ukraiński jest po prostu tak debilna, że trudno to w ogóle tłumaczyć. Obaj byli propolscy i nic więcej. Z tym niestety Polacy do tej pory mają problem. Z nacjonalizmem. Rządzi u nas jakieś karykaturalne połączenie liberalizmu czy raczej libertarianizmu z patriotyzmem. I to jest problem dla Polski, numer jeden. To połączenie zresztą występuje i na Wschodzie, na Ukrainie. To libertarianizm i dosłownie, sranie na własny naród, doprowadziło Ukrainę do upadku. Tak jak doprowadza Polskę. Można się śmiać z Rosjan, ale oni, kwestie państwa i władzy stawiają wyżej niż własne, prywatne dobro. U nas jest na odwrót. A nacjonalizm polega na stawianiu interesu narodu ponad własne dobro, jako jednostki. Po prostu, jeśli całemu narodowi, żyje się dobrze i mi, jako członkowi tegoż narodu, również żyje się dobrze. Wszystkie państwa, z Polską na czele mają z tym problem, choć Zachód przynajmniej miał to w przeszłości. Tak długo jak Polacy, Ukraińcy czy Rosjanie, będą stawiać interes własny, własnego tyłka niż interes kraju i narodu, wspólnoty, tak długo będzie u nas syf, kiła i mogiła. O tym właśnie pisali zarówno Dmowski jak i Piłsudski, a nie o tym, komu trzeba laskę robić czy Ukraińcom czy Rosjanom, a może Zachodowi czy innej kloace.
Dzierżyński
12 grudnia 2017 o 11:31Mocno upraszczasz, jakoś nie zauważyłem żeby rządzący Rosją dbali o prosty lud (czyli naród) a jednak Rosja nas pokonała i niewoliła przez długi okres. Więc gdzie tkwi problem??? W braku odpowiedzialności rządzących za ich czyny sprzeczne z interesem państwa które reprezentują. Zaczęło się to już w I Rzeczpospolitej a brak odpowiedzialności głównych komuchów, zdemoralizował aktualnie rządzących. To naród musi być świadomy, że nierozliczanie elit z ich negatywnych postępowań źle się kończy dla tego narodu. Zauważ, że w Rosji ludzie ze świecznika, często płacili życiem lub bili zsyłani na Syberię, za przewinienia wobec władzy lub zdradę. A kto u nas od pamiętnych czasów odpowiedział za zdradę??? Przez to do władzy pchają się u nas ludzie bezczelni i sprzedajni. Brak odpowiedzialności w ministerstwach, organach ścigania, sądach, wojsku i mówię tu o wierchuszce – w miejscu w którym jesteśmy przy takim podejściu długo nie pociągniemy.
amtrak1971
11 grudnia 2017 o 15:46ludzie mysla ze Ukraina jest wolna , nie Ukraina jest nadala pod panowanie Moskwy , ukraincy chca do niby zachodu ale ci ukraincy nie maja glosu i pieniedzy zeby cos zmienic , stary uklad nadal rzadzi i te chece z Bandera , cmentarzami to pomysly Moskwy i gangsterow z pieniedzmy na Ukrainie tzn. oligarchow , zeby cos zmienic na Ukrainie nalezy cos zmienic w Moskwie ale bedzie trudno bo Putin zostanie do smierci na Kremlu , nawet referendum o przylaczeniu Kresow IIRP do Polski by nie przeszlo bo by byl drugi Donbas a Polacy by nic nie zrobili w obronie ludzi za Bugiem . 400 lat temu byl blad za ktory teraz cierpia i cierpieli ukraincy ,
Cichociemny
11 grudnia 2017 o 16:59Kilka lat temu Biuro Bezpieczeństwa Narodowego ostrzegało, że siły trzecie będą próbowały skłócić Ukrainę i Polskę. W liście zagrożeń dla Polski w wymiarze międzynarodowym wymieniono między innym inspirowanie konfliktu polsko-ukraińskiego na tle historycznym z ewentualnym zastosowaniem zamachów terrorystycznych.
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) Polski opracowało projekt Doktryny bezpieczeństwa informacyjnego RP. Dokument powstał jako odpowiedź na pojawiające się ostatnio na świecie zagrożenia hybrydowe, również o charakterze informacyjnym, jak propaganda, dezinformacja czy psychologiczne zastraszanie ze strony obcych państw.
„Wśród istotnych zagrożeń, związanych z obecnością RP w wymiarze międzynarodowym, wymienić należy: […] szerzenie treści antypolskich za pośrednictwem mediów o zasięgu międzynarodowym: […] inspirowanie konfliktu polsko-ukraińskiego na tle historycznym przy możliwym zastosowaniu zamachów terrorystycznych rzekomo dokonanych przez Ukraińców przeciw Polakom i odwrotnie” – czytamy w dokumencie.
W tym kontekście jako zagrożenia wymienia się również kształtowanie w międzynarodowej przestrzeni informacyjnej wizerunku Polski jako kraju ksenofobicznego i antysemickiego, inspirowanie konfliktu polsko-litewskiego poprzez tworzenie przez wrogie służby specjalne wrażenia istnienia zbrojnego separatyzmu polskiego na Wileńszczyźnie oraz kształtowanie lobby interesów obcego państwa w ramach struktur wspólnotowych (UE, NATO).
ltp
12 grudnia 2017 o 01:49włóczkowy berecik szydełkowany
ziemianka
28 grudnia 2017 o 16:51pracowac, rozwijać gospodarkę, nie likwidować ferm futrzarskich, ale wspierac kazda gałąź polskiej przedsiębiorczości, handlowac z wszystkimi naokoło, nie wygłupiac sie z sankcjami, ktore tylko nam szkodza,budować armię i własny przemysł zbrojeniowy, pozyskiwac własne zasoby: geotermię, węgiel i wiele innych, wspierać rolnictwo, itd. itd. No i rzetelna edukacja, a nie polityka historyczna, oraz profesjonalny PR Polski na świecie. Moznaby wiele jeszcze wymienić. A Rosja, jak każde inne państwo – gracz ze swoimi metodami, które na szczęście znamy lepiej od innych, a więc możemy próbować prowadzić grę korzystną równiez dla nas. Ale do tego trzeba mieć dobrych graczy na szczycie państwa.
pacyfistka
8 lutego 2018 o 14:10Nie rozumiem związku istnienia firm futrzarskich z umocnieniem gospodarki polskiej,ziemianko.Coś ,co jest niemoralnym anachronizmem powinno być zlikwidowane.Bo inaczej to na pewno nie wpływa na pozytywny wizerunek Polski w świecie.Polska to Europa a nie Chiny.