Grodzieńska prokuratura obwodowa oficjalnie ostrzegła niezależnego grodzieńskiego dziennikarza Alesia Dzianisaua. Powód – praca bez akredytacji. Młodsi mieszkańcy Grodna znają Dzianisowa jako muzyka rockowego, lidera popularnego również w Polsce zespołu „Dziaciuki”.
Aleś Dzianisau został wezwany do prokuratury na rozmowę z zastępcą naczelnika grodzieńskiej prokuratury Walerym Pawiadajką. Powodem wezwania dziennikarza był jego udział w charakterze reportera podczas obchodów Dni Pamięci Powstańców 1863 roku w Swisłoczy, które odbyły się pod koniec października br.
– Tak jak poprzednio otrzymałem ostrzeżenie za pracę bez akredytacji. Tak naprawdę to nie ma czego tu komentować. Prokurator – tak jak poprzednio okazał się człowiekiem odpowiedzialnym i rozsądnym, rozmowa prowadzona była na poziomie. Na koniec wydał mi ostrzeżenie, a je jeprzyjąłem – powiedział Dzianisau.
Aleś Dzianisau za swoją pracę dziennikarską był już karany podobnymi ostrzeżeniami, po raz pierwszy po aresztowaniu w 2009 roku, za robienie zdjęć w fabryce szkła „Niemen”. Ukarany został też grzywną za zdjęcia robione w szkole średniej Nr 28 w Grodnie. Kolejne ostrzeżenie, będzie oznaczało grzywnę w wysokości od 20 do 50 jednostek bazowych.
Stworzony w Grodnie zespół „Dzieciuki”, którego liderem jest Dzianisau tworzą muzycy związani wcześniej z białoruską sceną punkową. Już ich pierwszy koncert w rodzinnym mieście został odwołany z „przyczyn technicznych”. Można się tylko domyślać, że władze Grodna obawiają się popularności zespołu. Grupa zaangażowana jest w kultywowanie historii i wartości za pośrednictwem punk rocka. Utwory Dzieciuków dotyczą gównie białoruskich bohaterów historycznych. Tych, którzy walczyli o wolność u boku Kastusia Kalinowskiego w XIX wieku czy żołnierzy Bułak Bałachowicza w 1920 roku. Nawet nazwa zespołu jest historyczna. „Dzieciuki” – tak zwracał się do białoruskich chłopów przywódca powstania styczniowego na terytorium dzisiejszej Białorusi Kastuś Kalinouski. Muzycy mówią o sobie, że grają dla ludzi, którzy nie utonęli w błocie zgotowanym przez dzisiejsze władze. Sami doskonale wiedzą, że wolność artystyczna ma swoją cenę. Żartują nawet, że łatwo być niezależnym muzykiem na Białorusi, ale tylko do pewnego momentu – dopóki nie wzbudzi się zainteresowania „specsłużb” Ostatnio grają częściej w Polsce niż na Białorusi.
Kresy24.pl/rebeliacom/racyja.com
1 komentarz
Greeeen
17 stycznia 2015 o 17:12Вось куды цябе, Rider, склочная дарожка завяла: не хацеў быць беларусам, дык цяпер будзеш крэсам всходнім.