
Collage za fot: Elysee.fr / screen z nagrania – media społecznościowe
Po pierwszym „trumpowym szoku” Europa zaczyna przebudowywać swój system bezpieczeństwa i odstraszania.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zaproponował rozmieszczenie francuskiej broni jądrowej na terenie państw sojuszniczych w Europie, by zastąpić amerykańskie pociski i bomby atomowe. Po szczycie europejskich przywódców w Londynie Macron wezwał w wywiadzie dla Le Figaro, by „nie bać się tematu broni jądrowej”.
„Państwa, które zechcą pogłębić swoją współpracę z Paryżem w tym zakresie, mogą też wspólnie ćwiczyć z nami powstrzymywanie jądrowe. To pomoże zbudować prawdziwą strategiczną kulturę europejską” – podkreślił. Zastrzegł jednak, że na razie doktryna jądrowa Francji pozostaje bez zmian.
Macron nie wskazał wprawdzie, w których konkretnie krajach mogłaby stacjonować francuska broń jądrowa. Nie wiadomo więc, czy w grę wchodzi także Polska. Francuski prezydent ocenił też, że państwa Europy powinny podnieść swoje wydatki na obronę do 3-3,5 proc. PKB – oczywiście te, które jeszcze tego nie zrobiły.
Tymczasem MSZ Francji ostrzegło, że ryzyko wojny w Europie nigdy nie było tak wysokie, jak obecnie, gdyż od 15 lat zagrożenie to stale się zbliża do granic Unii Europejskiej. Na wieść, że Europa szykuje się do wspólnej obrony przed rosyjską agresją, szybko rosną akcje europejskich koncernów zbrojeniowych.
Zobacz także: Trump dał sygnał Putinowi: rób z Europą, co chcesz, mnie to nie obchodzi.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!