Na razie planowanie tej operacji odbywa się zakulisowo.
Pięć krajów Europy może wysłać na Ukrainę łącznie 100 tys. żołnierzy, by pilnować przestrzegania ewentualnego rozejmu między Kijowem i Moskwą i zapewnić gwarancje bezpieczeństwa Ukrainie – twierdzi Reuters, powołując się na „oficjalnych urzędników”.
Według agencji, te kraje to Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy i Polska. Z kolei jeden z wysokich rangą ukraińskich urzędników twierdzi, że będzie to koalicja nawet 8-miu europejskich państw.
Reuters cytuje niewymienionych z nazwiska analityków, którzy oceniają, że do kontroli przestrzegania rozejmu wystarczyłoby 40 tys. żołnierzy, jednak anonimowy przedstawiciel europejskich służb bezpieczeństwa twierdzi, że może to być nawet 100 tys. żołnierzy z Europy.
Według niego, takie plany już powstają, tym bardziej, że Donald Trump zapowiedział, iż nie wyśle tam Amerykanów. Misja zostałaby zorganizowana niezależnie od tego, czy Ukraina zostanie w końcu zaproszona do NATO, czy nie.
Także austriacki ekspert Franz-Stefan Gady z Instytutu Studiów Strategicznych szacuje, że w ramach systemu rotacyjnego, czyli włącznie z jednostkami szykowanymi do rozmieszczenia i służbami logistycznymi, byłoby to właśnie ok. 100 tys. żołnierzy. „To jednak poważnie nadweręży europejskie wojska lądowe i trzeba by ograniczyć inne misje, w tym na Bałkanach” – ostrzega.
Agencja informuje, że nieoficjalne, zakulisowe rozmowy europejskich polityków i dyplomatów na ten temat trwają z inicjatywy Emmanuela Macrona, ale Unia Europejska nie chce prowadzić tej debaty publicznie, by nie utwierdzać Putina w przekonaniu, że UE pogodziła się już z utratą przez Ukrainę części terytorium i nie zachęcać go do próby rozszerzenia zdobyczy.
Według Reutersa, reakcja części europejskich polityków na te propozycje jest dość ostrożna, a czasem negatywna. Niemiecki minister obrony Boris Pistorius zastrzegł, że Berlin „odegra rolę w zapewnieniu zawieszenia broni, ale jest za wcześnie, aby stwierdzić, jakie siły będą potrzebne”.
Włoski minister obrony Guido Crosetto proponuje z kolei, by wojska te miały mandat ONZ, ale biorąc pod uwagę, że Rosja jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, dawałoby to jej zbyt duży wpływ na kształt tej misji. Trwa też dyskusja, jak zachęcić do niej USA. Z kolei Donald Tusk miał oświadczyć, że Warszawa nie planuje przystąpienia do takich sił.
„Wysłanie tak dużych wojsk zwiększyłyby ryzyko bezpośredniej konfrontacji z Rosją i rozciągnęłoby nadmiernie europejskie siły zbrojne, tym bardziej, że ich zapasy uzbrojenia zostały poważnie uszczuplone pomocą dla Ukrainy i które same przywykły w dużych misjach do silnego wsparcia i podległości wobec USA” – pisze Reuters.
„Kluczową kwestią są zasady, na których opierałaby się ta misja – nadal są one niejasne. Jak na przykład powinna zareagować Europa, gdyby w trakcie tej operacji został zastrzelony europejski żołnierz?” – zastanawia się jeden z francuskich oficerów.
Zobacz także: Zrobili im Kursk 2.0! Totalny pogrom sprzętu pancernego Rosji (WIDEO).
KAS
2 komentarzy
LT
18 grudnia 2024 o 19:13Dlaczego nie ONZ???
LT
18 grudnia 2024 o 19:21…ONZ bedzie utrzymywac sztuczny pokoj w nieskonczonosc,a tutaj chodzi aby wciagnac glupich do wojny z Rosja.