Po porwaniu samolotu Ryanair, świat zaczął zupełnie inaczej postrzegać Łukaszenkę. O ile wcześniej nazywano go „ostatnim dyktatorem Europy”, to teraz nazywa się go terrorystą. Białoruski uzurpator stał się realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa międzynarodowego i czynnikiem niestabilności regionalnej.
O tym jak rozwiązać ten problem, portal charter97.org rozmawiał z litewskim politologiem Mariusem Laurinavičiusem i ukraińskim dziennikarzem Jurijem Butusowem, redaktorem naczelnym Censor.net.
Przemytem ludzi zajmuje się tylko mafia, a nie rząd
Łukaszenka próbuje wywołać katastrofę humanitarną na granicach Unii Europejskiej. Litwa twierdzi, że napływ nielegalnych imigrantów z Białorusi osiągnął historyczne maksimum.
Marius Laurinavičius, analityk w Wileńskim Instytucie Analiz Politycznych zauważył w swoim komentarzu dla Charter97.org, że działania białoruskich władz coraz bardziej przypominają zachowanie grupy przestępczej:
– Kolejnym dowodem jest to, że dla władz białoruskich nie istnieją żadne międzynarodowe normy prawne (nie można ich nawet nazwać władzami, bo są bezprawne). Zachowują się jak reżim przestępczy. Chodzi o kontrabandę ludzi, mówiąc w bardziej zrozumiały sposób. Przemytem ludzi zajmuje się tylko mafia, a nie władze.
Dialog z Mińskiem był błędem
Analityk Instytutu Wileńskiego skomentował wypowiedź deputowanego litewskiego Sejmu Laurynasa Kasciunasa, który zaproponował budowę muru na granicy z Białorusią. Marius Laurinavicius twierdzi, że takie środki bezpieczeństwa powinny być wprowadzone już dawno temu:
– Litwa może użyć sił zbrojnych, czyli naszej armii, jeśli sytuacja się pogorszy, a o tym już mówiono. Myślę, że przy takim reżimie oczywiście nie tylko teraz trzeba budować mur, on już powinien być zbudowany.
Litewski politolog krytykuje również politykę dialogu z reżimem Łukaszenki, która od dawna dominuje w stosunkach między Brukselą a Mińskiem:
– Nawet na Litwie, niestety, jeszcze półtora roku temu ten reżim był oceniany oczywiście jako niedemokratyczny, ale wydawało się, że jest taka koncepcja, że można też jakoś z tymi władzami współpracować, znaleźć jakiś wspólny język. Okazało się, że był to duży błąd. Zawsze mówiłem, że nie ma sensu negocjować z takimi reżimami.
UE już zrozumiała, że reżim Łukaszenki jest reżimem terrorystycznym
Marius Laurinavičius zauważa, że dziś Europa jest zjednoczona w podejściu do białoruskich władz:
– UE rozumie, że reżim Łukaszenki jest reżimem terrorystycznym. Mówili o tym chyba szczerze wszyscy przedstawiciele krajów UE, nie znam nawet takich, którzy nie stwierdzili tego po lądowaniu Ryanaira. Jeszcze raz powtórzę, że jest mi bardzo przykro, że dopiero takie działania sprawiły, że wielu ludziom w Europie, a nawet na Litwie, otworzyły się oczy. Od dawna było jasne, że jest to reżim przestępczy. Nawet jeśli mówimy o pewnych normach międzynarodowych, to przypomnę, że w 1995 roku Łukaszenka zestrzelił balon i zginęło dwóch Amerykanów. Już wtedy było wiadomo, co to za władza. Potem zabijał opozycję, i to było jasne dla wszystkich. Nawet Rada Europy przeprowadziła własne dochodzenie i ustalono w nim, że było to zbrodnia władz, ale zbrodnie te były ignorowane przez wiele lat i to, co mamy teraz, jest częściowo winą wspólnoty europejskiej.
„Przestępcy powinni być traktowani jak przestępcy”
Czy kraje zachodnie są gotowe do podjęcia ostrzejszych środków w celu rozwiązania problemu zagrożenia dla bezpieczeństwa europejskiego, w jakie zamienił się reżim Łukaszenki? Analityk Instytutu Wileńskiego uważa, że dziś należy poruszyć kwestię odcięcia dyktatora od finansowania:
– Dzisiaj nie mówimy o naciskach politycznych, bo takie działania nie są skuteczne wobec przestępców. Przestępcy powinni być traktowani jak przestępcy. Jeżeli mówimy o międzynarodowym terroryzmie, a o tym właśnie mówimy, musimy działać jak w przypadku międzynarodowego terroryzmu. Po pierwsze i najważniejsze, należy odciąć finansowanie. Zrobić wszystko, co możliwe, aby uniemożliwić reżimowi samofinansowanie się. Nie doprowadzi to jutro do upadku Łukaszenki, ponieważ ten reżim jest również wspierany przez Putina, ale do tego, aby był on jak najdroższy dla Kremla. Czyli koszt utrzymania Mińska, ma doprowadzić Putina do refleksji, że może już wystarczy.
Masowe protesty zmieniły postrzeganie Białorusi na Ukrainie
Reżim Łukaszenki zagraża nie tylko bezpieczeństwu Unii Europejskiej, ale także Ukrainy. Dyktator sugeruje, że jego reżim uzna Krym za część Rosji. Kwestia bezpieczeństwa militarnego stała się niezwykle istotna, ponieważ białoruski uzurpator jest lojalnym wasalem szefa Kremla. Jednak dość długo władze ukraińskie prowadziły dialog z Mińskiem. Jurij Butusow, redaktor naczelny portalu „Censor.net” uważa, że po protestach w 2020 roku zmieniło się postrzeganie Białorusi.
– Można powiedzieć, że po tym, jak na Ukrainie doszło do protestów Białorusinów i uzurpacji władzy, zmienił się stosunek do Białorusi na całym świecie, w Europie, a także na Ukrainie. Gdyby nie doszło do tych masowych protestów, gdyby ludzie nie wyszli na ulice i nie okazali obywatelskiego oporu, podejście nie uległoby zmianie, ale wydarzenia z 2020 roku w zasadzie wszystko zmieniły.
Jak dziś władze ukraińskie postrzegają Łukaszenkę? Jurij Butusow uważa, że Kijów postrzega białoruskiego dyktatora jako bliskiego sojusznika Kremla:
– To właśnie doprowadziło do całkowitego załamania mińskiej platformy negocjacyjnej. Co więcej, doprowadziło to do nieuznawania Łukaszenki jako „prezydenta Białorusi”, czyli nie jest on oficjalnie uznawany za głowę państwa. Każde jego działanie będzie tylko pogłębiało ten rozłam i będzie miało konsekwencje dla Białorusi.
Z pewnością utrzymanie tego poziomu obrotów handlowych nie będzie możliwe. Uznanie Krymu przez reżim Łukaszenki przyczyni się do tego, że za przepaścią polityczną pójdzie przepaść gospodarcza.
„Kontakty stopniowo się kurczą”
Redaktor naczelny portalu Censor.net uważa, że Kijów dość szybko zareagował na porwanie samolotu Ryanair przez reżim Łukaszenki. Ukraina jako jedna z pierwszych zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla białoruskich samolotów:
– Myślę, że szybkie sankcje w sprawie samolotu są związane właśnie z zuchwałym charakterem piractwa lotniczego w wykonaniu Łukaszenki. Oczywiście, Ukraina działała w tym przypadku szybko.
Jurij Butusow zauważa, że Łukaszenka od dawna jest czynnikiem niestabilności dla Ukrainy. Dziś kontakty z białoruskim reżimem są redukowane:
– Przez wszystkie lata wojny w pobliżu granic rosło napięcie, ponieważ Białoruś brała udział we wspólnych manewrach z wojskami rosyjskimi. Musieliśmy brać pod uwagę obecność Białorusi jako kolejnego przyczółka agresji przeciwko Ukrainie, więc oczywiście nie było postrzegania Łukaszenki jako tak bliskiego sojusznika. To była tylko platforma, akceptowalna furtka, przez którą przechodziła znaczna część kontaktów z Federacją Rosyjską. Obecnie znaczenie tej bramy jest praktycznie zerowe, kontakty, które wcześniej przechodziły przez ten kanał, stopniowo się kończą.
oprac ba za charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!