Aleksander Łukaszenka może skończyć jak Bakijew – napisała rosyjska gazeta Komiersant. We wtorek w stolicy Kirgistnu odbył się szczyt Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB). Zabrakło na nim białoruskiego prezydenta. Czyżby się czegoś przestraszył?
Aleksander Łukaszenka był tam gościem niezwykle oczekiwanym, choć jak pisze Komiersant powołując się na członka kirgiskiej delegacji, nikt tak naprawdę nie spodziewał się jego przybycia. Powód? Łukaszenka nie miał ochoty wysłuchiwać pretensji kolegów, a takie pojawiłyby się na pewno.
Po tym jak Białoruś wielkodusznie udzieliła schronienia byłemu dyktatorowi Kirgistanu Kurmanbekowi Bakijewowi i członkom jego rodziny, władze w Biszkeku żądają jego ekstradycji, grożąc nie wznowieniem stosunków dyplomatycznych do czasu zmiany decyzji przez Mińsk. Tak więc białoruski przywódca nie mógł sobie pozwolić na upomnienia i zniewagi w ojczyźnie bohatera, którego ze wszystkimi honorami przyjął na Białorusi, nadając mu nawet obywatelstwo i zapewniając ochronę osobistą.
W szczycie, podczas którego dyskutowano o wyprowadzeniu wojsk NATO z Afganistanu, nie wziął również udziału prezydent Armenii Serż Sarkisjan. Swoją nieobecność tłumaczył natłokiem szczególnie ważnych spraw w kraju.
Kommiersant podkreśla, że nieobecność prezydentów na szczycie świadczy o tym, jak ważną rolę organizacja ta odgrywa dla jej członków. Konkludując, gazeta napisała;
„Koniec końców, Kurnambekiem Bakijewem może zostać każdy z nich, ale Aleksandrem Łukaszenką – nie każdy”.
Kresy24.pl/kommersant.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!