Na uniwersytetach polskich można spotkać coraz więcej obcokrajowców ze wschodu, w tym coraz więcej z Białorusi. Dlaczego nie studiują w swoich krajach rodzinnych? Czy polskie uczelnie są na Białorusinów szczególnie otwarte czy też przyczyna leży gdzie indziej? Rzecz jasna, każda sytuacja jest indywidualna. Ale można wyodrębnić parę głównych przyczyn, dla których białoruski student tak często wybiera polską uczelnię – pisze Katarzyna Lianota, Białorusinka studiująca w Polsce.
Na Białorusi istnieje coś takiego, co się nazywa otrabotka, czyli nakaz pracy. Ten wyraz budzi niepokój u wielu Białoruskich studentów. Na Białorusi, gdy się dostaje podczas nauki stypendium, trzeba te pieniądze odpracować. Prościej mówiąc – skoro państwo wydaje pieniądze na twoje studia, powinieneś je odpracować. Z jednej strony, nie ma czego się bać, bo po prostu od razu po studiach masz pracę. Tylko, że student zwykle nie ma wpływu na to, gdzie będzie pracował. Znane są sytuacje, kiedy młodzież wysyłają do jakiejś zapomnianej przez Boga i ludzi wsi. Przy czym, od specjalności zależy jak długo ta otrabotka będzie trwała (zwykle od 2 do 5 lat).
Wyobraźcie więc sobie sytuację, gdy studiuje się 5 lat, a po tym jeszcze 5 lat trzeba pracować w miejscu, gdzie nie chcesz być. Na dodatek być może nie podoba ci się już twoja specjalność i chcesz ją zmienić lub nie chcesz iść na „otrabotkę” w ogóle. W takiej sytuacji będziesz zmuszony zwrócić wszystko do ostatniego grosza, czyli każde stypendium które było wypłacane w ciągu studiów.
Każdy student wie, że jeżeli nie zda egzaminu za pierwszym razem, zawsze będzie miał szansę na poprawę. Poprawka na Białorusi co prawda też istnieje, tylko już za pieniądze. Ale aby mieć drugą szansę, trzeba będzie zapłacić. Zaliczenie kosztuje 4.50 rubli (7.51 zł), a egzamin 7.50 (12.52 zł).
Warunki studiowania w Polsce są o wiele razy lepsze niż na Białorusi. Polityka kraju jest nastawiona na to, aby zwiększyć liczbę robotników, a nie studentów. Dlatego z roku na rok coraz więcej punktów potrzeba, by dostać się na uczelnię. Każdy punkt się liczy. Rodzice wydają pieniądze na korepetytorów, a dzieci co roku mają mniej czasu wolnego i tracą najlepsze czasy dzieciństwa. Później, gdy dzieci dorastają, czasem już nie chcą studiować przedmiotów, których uczą się tyle lat, bo już mają tego dość. Rodzice natomiast nie mogą pozwolić na to, aby ich pieniądze przepadły.
Do tego wszystkiego sprawa z akademikami na Białorusi wygląda przerażająco. Najgorszy polski akademik będzie podobny do najlepszego białoruskiego. Stare drewniane okna, prysznic z zardzewiała wodą do którego stoi kolejka, 3 albo 4 osoby w jednym małym pokoju, a o toaletach i nie ma co mówić. Te warunki odpowiadają cenie (cennik za taki akademik wynosi 15 rubli, czyli 25 złotych za miesiąc). Ale, czy mają one prawo kosztować więcej?
Sytuacja ze stypendium jest podobna. Standardowe stypendium jaki otrzymuje Białoruski student wynosi 115 rubli (ok. 191,93 zł). Już od pierwszego roku studiów (przypominam że na 1 roku studiów studenci na Białorusi mają 16/17 lat) studenci starają się znaleźć pracę, aby móc jakoś ułatwić życie swoim rodzicom, którzy już tyle pieniędzy wydali na korepetytorów.
Z przytoczonych wyżej faktów może wynikać, że Białorusini przyjeżdżają studiować do Polski bo jest to najlepsza z ich punktu widzenia opcja, że taki jest ich wybór. Chociaż nie zawsze tak jest. Jeżeli porozmawiać ze studentami, to można się dowiedzieć, że niektórzy z nich przyjechali do Polski, bo z uniwersytetu na Białorusi po prostu zostali wyrzuceni. Dlaczego? A dlatego, że w czymś byli niewygodni dla państwa i wyrzucono ich uczelni bez możliwości studiowania na innej. Za tym ciągnie się trudność ze znalezieniem pracy, stają się więc tym bardziej niemile widziani przez państwo i w efekcie wypychani za granicę. Uciekają od prześladowań po to, aby nie psuć życia swojej rodzinie, bo ona też może mieć z ich powodu problemy.
Tymczasem Polska oferuje szeroki wybór dla studentów z Białorusi. Oprócz „zwykłych” programów stypendialnych dla młodzieży ze wschodu (np. dla tych którzy mają polskie pochodzenie i Kartę Polaka) jest też na przykład program stypendialny imienia Konstantego Kalinowskiego. Jest on utworzony właśnie dla takich niechcianych studentów wygnanych z białoruskich uniwersytetów. Jest to szansa dla tych, dla których nie ma miejsca na Białorusi.
Przypuszczam, że zadajecie sobie pytanie: z jakiej konkretnie przyczyny studenci mogą zostać wygnani ze swoich uniwersytetów? Mam dla was szokującą być może odpowiedź. Aby zostać wygnanym z uniwersytetu na Białorusi, wystarczy mieć „inne” poglądy i nie zgadzać się z polityką państwa. Wyobraźcie, dzisiaj młodzież wychodzi na mityng, a jutro zostaje wygnana z uniwersytetu z tego powodu. Za tym ciągnie się cały szereg negatywnych następstw, które były wyżej opisywane.
Dlatego ten program stypendialny jest tak ważny. Wygnana młodzież nie jest głupia, przeciwnie, na ulicę wychodzą ci, którzy nie boją się, którzy walczą o lepszą przyszłość, o swoje poglądy, ludzie aktywni. Takie osoby po przyjeździe do Polski osiągają niemałe sukcesy na studiach i cieszą się, że mają możliwość wygłaszania swoich poglądów bez strachu, że zostaną uwięzieni, pobici, wyrzuceni.
Czy ktoś współczuje białoruskim studentom? Nikt po prostu nie zastanawia się nad jego losem, nikogo na Białorusi takie trudne warunki nie dziwią. Traktuje się je jak przygotowanie do dorosłego życia, które może być jeszcze trudniejsze. Dlatego, jak to się u nas mówi, kto studiował na Białorusi, ten się w cyrku nie śmieje.
fot. Wikimedia Commons, CC
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!