Tancerze na obcasach godzą w uczucia macho w papachach, kozacy znad chińskiej granicy usiłują więc nie dopuścić do występu „wyuzdanego” zespołu z Ukrainy.
Kozacy z Błagowieszczeńska nad Amurem pierwsi zrozumieli, jakie zagrożenie tradycyjnym wartościom niesie ze sobą planowany w ich mieście koncert zespołu z Ukrainy. W obronie zagrożonych wartości napisali najpierw oficjalny list:
– Występujemy przeciwko przeprowadzeniu danego koncertu w Błagowieszczeńsku nie dlatego, że są oni Ukraińcami, a dlatego, że „mężczyźni” tańczący w damskich rajstopach i pantoflach na szpilkach nie mogą być przedstawicielami ukraińskiej kultury, która jest bliska i pokrewna naszemu narodowi rosyjskiemu oraz nieść wartości kultury ludowej mieszkańcom obwodu amurskiego – głosi pismo.
Mieszkający nad chińską granicą zwolennicy tradycyjnych, słowiańskich wartości skierowali swój apel do wszystkich możliwych instancji – od biskupa błagowieszczeńskiego i tyndyńskiego Łukiana po lokalne władze wszelkich szczebli. Nie dostali go chyba tylko urzędnicy z położonego na drugim brzegu Amuru chińskiego miasta Heihe…
Jeżeli zaś „zboczeńcy” odważą się przyjechać do Błagowieszczeńska ze swoim „obrzydliwym koncertem”, to mogą tego pożałować, podobnie jak ci, którzy będą mieli czelność oglądać ich popisy.
– Uprzedzamy, że w związku z organizacją i przeprowadzeniem koncertu ukraińskiej grupy „Kazaky” możliwe są spontaniczne wystąpienia mieszkańców Błagowieszczeńska przeciwko uczestnikom zespołu i tym, którzy przyjdą na koncert. Przewidzieć skutków tych wystąpień nie możemy, podobnie jak ich powstrzymać – ostrzegają miłośnicy tradycyjnych strojów i akcesoriów: mundurów, papach, butów z cholewami, medali i nahajek.
Kresy24.pl/vostokmedia.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!