
Polska mogła paść ofiarą rosyjskiej agresji dwa lata temu. Fotokolaż/„Telegraph”
Rosja planowała zamachy terrorystyczne na terytorium Polski jeszcze przed ćwiczeniami „Zapad”. Mieli ich dokonać najemnicy z Grupy Wagnera — pod obcą flagą. Masowy nalot rosyjskich dronów 10 września 2025 r.na terytorium naszego kraju mógł być tylko kolejnym aktem tej ukrytej wojny.
„To nie był przypadek” — mówi wprost Ołeksandr Musijenko, szef Centrum Badań Wojskowo-Prawnych. W wywiadzie dla kanału YouTube Telegraf UA.
Ekspert ujawnił szokujące kulisy przygotowań Rosji do hybrydowego ataku na Polskę. Plan miał zostać zrealizowany już w 2023 roku, tuż po przerzuceniu resztek rozbitego pod Bachmutem kontyngentu Grupy Wagnera na Białoruś.
— Potem, przed ćwiczeniami „Zapad”, mieli za zadanie przedostać się do Polski pod przykrywką nielegalnych imigrantów i tam dokonać szeregu aktów terrorystycznych — powiedział Musijenko.
Jego zdaniem, część tych ludzi miała uderzyć w infrastrukturę krytyczną, zakłady wojskowe i przemysłowe, inni zbierać dane wywiadowcze.
„To miała być seria skoordynowanych zamachów – część działań wojny hybrydowej. Udało się je jednak zawczasu udaremnić” — zaznacza ekspert.
Masowy nalot dronów na Polskę 10 września 2025 roku był — według Musijenki — kolejnym ogniwem tej układanki.
Ekspert przypomniał, że od wiosny i przez całe lato 2025 roku w Niemczech miało miejsce kilka incydentów.
— Drony, ale nie są to „Gerbery” ani „Szahedy”, ale drony typu FPV, „Maviki” i tak dalej, przylatują znad Morza Bałtyckiego, gdzie są wystrzeliwane z rosyjskich statków. I latają po niebie Niemiec, filmują drogi, filmują logistykę, która zmierza do Ukrainy, filmują obiekty wojskowe i tak dalej. To też nie dzieje się bez powodu — podkreślił analityk.
„To jest działanie celowe, mające charakter zwiadowczo-sabotażowy” — ostrzega analityk.
Musijenko przypomina również o tajemniczych aktach sabotażu na Bałtyku — przeciętych kablach, incydentach przy infrastrukturze podmorskiej i innych „dziwnych przypadkach”. W jego ocenie, były to próby wysondowania zachodnich reakcji.
— To miało przerodzić się w coś większego. Putin postanowił sprawdzić, jak NATO zareaguje na atak. Rosja postanowiła pokazać, że świat może być na skraju wielkiego, pełnego konfliktu, i że wojna z Ukrainą rozszerzy się na Zachód, na inne kraje UE i NATO — podsumował Aleksander Musijenko.
Przypomnijmy, że rosyjsko – białoruskie ćwiczenia „Zapad” odbywają się co dwa lata. Po edycji 2021, część rosyjskiego kontyngentu pozostała na Białorusi, skąd w lutym 2022 wyruszyła na Kijów. W roku 2023 Rosja odwołała ćwiczenia, argumentując: „W tym roku mamy ćwiczenia w Ukrainie”.
ba/news.telegraf.com.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!