We wtorek strajk rozpoczęłą załoga mińskiego zakładu Amkador – Belwar. Robotnicy sprzeciwiają się masowym zwolnieniom i opóźnieniom wypłaty wynagrodzeń. Pracownicy stołecznego „Horyzontu” dowiedzieli się wczoraj, że ich zakład będzie teraz produkował słynne telewizory, tylko przez cztery dni w tygodniu, a mińscy taksówkarze zapowiedzieli akcję protestacyjną, jeśli ministerstwo finansów nie pozwoli im podniść cen na swoje usługi.
Miński komitet wykonawczy wymógł na taksówkarzach podpisanie dokumentu, który zobowiązuje ich do utrzymania cen na obecnym poziomie do lata 2014 roku. Urzędnicy tłumaczą decyzję troską o kibiców, którzy masowo mają przybyć na mistrzostwa świata w hokeju na lodzie. Taksówkarze przekonują, że już teraz nie są w stanie pokryć kosztów zakupu benzyny i napraw eksploatacyjnych. Wszyscy z niepokojem oczekują początku roku – w styczniu ma się rozpocząć zapowiadana fala podwyżek.
W poniedziałek kierownictwo zakładu Amkador – Belwar wyjaśniało dziennikarzom, że nic szczególnego w zakładzie się nie dzieje, robotnicy otrzymywali dotąd pensje raczej terminowo, no może zdarza się dzień, dwa poślizgu. 26 listopada robotnicy dowiedzieli się, że na wyplaty mogą liczyć najprędzej pod koniec tygodnia, ale mimo to załoga była przekonywana , że powinna stanąć do pracy. – Tylko po co? Zastanawiaja się sami robotnicy – zbytu na produkcję „Belwaru” praktycznie nie ma. Zakład produkuje maszynki do mielenia mięsa, parowarki, elektryczne szatkownice, miksery i żelazka. Tymczasem rynek zalany jest artykułami światowych marek, lepszej jakości i tańszych, dlatego na białoruskie nie ma popytu.
Ta sama przyczyna leży u podstaw skrócenia tygodnia pracy w „Horyzoncie”, który produkuje słabej jakości telewizory, kuchenki mikrofalowe, odkurzacze. Firma jeszcze na wiosnę złożyła wymówienia sporej części załogi.
Alarmujące wiadomości napływaja z innych regionów Białorusi. W mohylewskim przedsiębiorstwie Strommaszyna pensje od dawna nie są wypłacane.
– Taka sytuacja występuje po raz trzeci: przy Andropowie tak było, później gdy Związek Radziecki się rozpadał i teraz – piszą internauci. – Wszystko odbywa się tak samo; nie ma pieniędzy, młodzież odchodzi, w fabryce zostają tylko starzy, Ci, którzy nigdzie nie mają szans na zatrudnienie, co będzie dalej – niewiadomo” – piszą Białorusini.
Bardziej radykalni w definiowaniu swoich żądań są prywatni przedsiębiorcy. Szczególnie głośnym echem odbija się konflikt handlowców z władzą, która wymaga posiadania certyfikatów na towary przemysłu lekkiego, sprzedawane na bazarach i rynkach Białorusi.
W otwartym liście do premiera Miasnikowicza napisali ostatnio, że jeśli władza nie odstąpi od swoich żądań, to nieuniknioną konsekwencją i tak napiętej już sytuacji w społeczeństwie, dojdzie do konfrontacji z władzą.
Jak pisze Niezawisimaja Gazieta, trudno jest stwierdzić jak wysoki jest w rzeczywistości poziom niezadowolenia wśród ludzi. Na Białorusi nie isnieją wszak żadne niezależne instytuty badań socjologicznych. Wprawdzie Łukaszenka twierdzi, że posiada odpowiednie służby monitorujące nastroje opinii publicznej, ale wiadomo, że prawdziwe rezultaty ich pracy pozostają jedynie do „użytku wewnętrznego”.
Według działającego na emigracji (Wilno) Niezależnego Instytutu Badań Społeczno – Ekonomicznych i Politycznych (NISEPI), większość Białorusinów uważa swoje życie za „trudne, ale znośne” – tak uważa 51,3% ankietowanych, tylko 18% ankietowanych nie podoba się to jak żyją, a żeby jakoś przetrwać, muszą bardzo kombinować.
Przysłowiowa już tolerancja Białorusinów przejawia się nie tylko tym, że są oni gotowi do wielu poświęceń, ale tym, że pogorszenia warunków życia wogóle nie kojarzą z osobą Aleksandra Łukaszenki. Wrześniowe badania NISEPI pokazały, że poziom zaufania do prezydenta utrzymuje się nadal na wysokim poziomie 46,7% (48,9% w czerwcu).
Ten fenomen eksperci tłumaczą konsekwentnym budowaniem wizerunku przez samego Łukaszenkę oraz przez sztab oddanych mu propagandzistów z mediów rządowych, którzy zawsze staną na wysokości zadania, by znaleźć odpowiedzialnego za kryzys i problemy gospodarcze w kraju.
Kresy24.pl/ng.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!