W 2013 roku będziemy obchodzić 215 rocznicę urodzin Adama Mickiewicza. Z tej okazji, dyrektor Muzeum Mickiewicza w Zaosiu, chciałby zaprosić potomków wieszcza rozproszonych po całej Europie, którzy nigdy nie odwiedzili miejsca narodzin słynnego przodka.
– Mickiewicz zostawił w Paryżu po śmierci sześcioro dzieci, one mają teraz swoje dzieci i wnuki i mieszkają w całej Europie. Nigdy tu nie byli – mówi dyrektor Anatol Jeumiankou.
Jeumiankou skontaktował się w tej sprawie z praprawnukiem Mickiewicza, mieszkającym w Wilnie przedsiębiorcą Romanem Goreckim-Mickiewiczem, i ten przed miesiącem przyjechał do Zaosia. – Porozmawialiśmy o tym, że dobrze byłoby zebrać tu rodzinę Mickiewicza. Pozytywnie odniósł się do tej propozycji. Dwa tygodnie temu zadzwonił, że skontaktował się ze swoimi ciotkami i innymi krewnymi w Europie. Na dzisiaj 13 osób chciałoby tu przyjechać, żeby zobaczyć swoją ziemię rodzinną. A to dopiero początek – mówi dyrektor.
Aby inicjatywa Jeumiankoua doszła do skutku, władze białoruskie powinny wystosować do potomków Mickiewicza oficjalne zaproszenie. Sprawa przeciąga się jednak, bo na Białorusi zmienił się właśnie minister kultury – tłumaczy dyrektor. I apeluje: „Polacy, Białorusini, doprowadźmy do spotkania rodziny Mickiewicza w Zaosiu! Mickiewicz nas łączy. Niech przyjeżdżają wycieczki z Polski i cieszmy się razem, że mamy takiego poetę!”
Jeumiankou podkreśla, że choć rodzice urodzonego w 1798 r. Mickiewicza mieszkali w pobliskim Nowogródku, to po śmierci ojca Adama w 1812 r. matka wysyłała całą czwórkę swoich dzieci na wakacje do Zaosia. – Adam z braćmi przyjeżdżał tu co lato. Ciotka miała sześcioro dzieci, więc po podwórku latała ich dziesiątka. O, tu widać pień starej lipy – pokazuje. – Pod tą lipą się bawili – mówi.
Sam dworek, zarekwirowany w 1837 r. przez władze carskie za udział w powstaniu listopadowym brata ciotecznego Mickiewicza, Lucjana Stypułkowskiego, był wielokrotnie przebudowywany, aż spłonął. – Podczas I wojny światowej pod Baranowiczami biegła linia frontu. W lipcu 1916 r. odbyła się tu duża wojskowa operacja, w której zginęło 80 tys. ludzi. Wszystko wtedy tu spłonęło – wyjaśnia dyrektor. Mówi, że chociaż zaraz po otwarciu muzeum w 1998 r. przyjeżdżało do niego wielu turystów, teraz rzadko kto je odwiedza. Szacuje, że rocznie jest to zaledwie około 6 tys. osób.
Zaosie leży przy bocznej drodze, którą nie kursuje komunikacja publiczna. Poza tym, jak podkreśla dyrektor, w Zaosiu brakuje infrastruktury. Miejsce to nie jest często odwiedzane, choć najpewniej to właśnie tu poeta się urodził. – Przyjeżdżają tu ludzie z dalekich krajów, a nie mamy żadnego hoteliku – mówi.
Przy dworku stoi należący do muzeum 8-pokojowy dom, w którym nie ma wody i ogrzewania i w którym wypaczyły się już okna. – Chciałbym, żeby powstał tu hotelik, gdzie mogliby się zatrzymywać turyści, i żeby była kawiarnia. Ale trzeba by dużo w to zainwestować – podkreśla.
Pomoc materialną zaoferowali Muzeum przedstawiciele polskiego konsulatu, sugerując dyrektorowi napisanie listu do polskiej ambasady w Mińsku. – Nie mamy na przykład komputera w muzeum, dach nam przecieka. Tylko że ja nie mogę tego napisać we własnym imieniu, moi przełożeni muszą taką prośbę zatwierdzić. Na razie sprawa utknęła na wyższych szczeblach – mówi Jeumiankou.
24 grudnia, czyli w urodziny Mickiewicza, muzeum tradycyjnie zapraszało na choinkę dzieci z klubu polskiego z Baranowicz. – W tym roku okolicę tak zasypało śniegiem, że nawet chleba nie dowożą do Zaosia. Ale muzeum jest otwarte. Kobieta, która u nas pracuje, mieszka obok i przychodzi na piechotę. Ale dojechać się nie da – mówi dyrektor.
Kresy24.pl za polskieradio.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!