Kraje bałtyckie podpisały w piątek (19 stycznia) porozumienie o utworzeniu wspólnej linii obrony na granicach z Rosją i Białorusią.
Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielus Landsbergis podkreśla, że krok ten nie ma na celu okazania wątpliwości co do zachodnich partnerów. Jego zdaniem jest to przygotowanie do ewentualnej wojny – pisze Delfi.lt.
„To jest także przesłanie polityczne – przesłanie Litwy, Łotwy i Estonii. Że czujemy zbliżającą się wojnę. Rozumiemy, że jeśli Rosja nie zostanie zatrzymana na Ukrainie, zajdzie ona dalej. A dalej będą kraje bałtyckie pójdą ich śladem”,
– powiedział Landsbergis reporterom w Brukseli przed posiedzeniem Rady Spraw Zagranicznych Unii Europejskiej.
„To nie brak zaufania, to przygotowanie na to, co może się wydarzyć. Mamy nadzieję, że będzie to wystarczający sygnał dla naszych przyjaciół i partnerów w Europie, NATO, że należy to potraktować poważnie” – dodał.
Landsbergis podkreślił, że wszystkie państwa regionu są zgodne, że czas na przygotowanie oporu wobec ewentualnej agresji jest bardzo ograniczony.
„Jeśli Rosja nie zostanie zatrzymana, to my będziemy musieli ją powstrzymać” – podkreślił polityk.
Zdaniem Landsbergisa to, czy Rosja będzie w stanie ponownie kogoś zaatakować, zależy głównie od sukcesu Ukrainy w wojnie z Rosją.
„Przede wszystkim sukces Ukrainy i zwycięstwo Ukrainy. Jeśli im się uda, dadzą nam czas. Ukraina zdobywa dla nas czas swoją krwią, swoim życiem, wszystkim, co ma. I nie wiemy, ile jeszcze czasu będą w stanie dla nas wywalczyć” – powiedział minister.
Ministrowie obrony Litwy, Łotwy i Estonii podpisali w piątek protokół o zamiarach wzmocnienia współpracy w zakresie rozwoju środków przeciwdziałania mobilności na wschodniej granicy NATO. Podczas spotkania w Rydze uzgodniono także dalszy wspólny rozwój możliwości wysoce mobilnych systemów artylerii rakietowej HIMARS.
ba za nashaniva.com/delfi/lt.
1 komentarz
znamy te bajki
23 stycznia 2024 o 05:05Dramat wojny na Ukrainie polega też na tym, że szlachetni ludzie walczą, a wszelkiego rodzaju męty społeczne i szumowiny bezczelnie się bogacą.
Ta wojna będzie trwała tak długo, jak długo obie strony tego dziwnego konfliktu bogacą się nie swoim kosztem. Część krajów lekkomyślnie wspiera Ukrainę, część łatwowiernie wspiera Rosję. Jedno jest pewne, dopóki są sponsorzy impreza będzie trwała.
W historii Europy znane są renesansowe wojny między bogatymi miastami we Włoszech, gdy dobrze opłaceni najemnicy obu ze stron w dzień symulowali jakieś działania bojowe, a wieczorem ramię w ramię ucztowali i pili za zdrowie sponsorów.
Tak samo dziś, oligarchowie obu stron, ze swoimi świtami, robią co mogą, aby ta wojna trwała jak najdłużej. Trwaj cudowna chwilo…
Nic się tak nie opłaca jak handel strachem…
Trump ma rację, tę wojnę można zakończyć w 24 godz.