András Rats to węgierski ekspert ds. bezpieczeństwa pracujący obecnie w niemieckim think tanku DGAP. Jeszcze w 2022 roku pracował w rządowym Centrum Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa, która kształtowała węgierską politykę bezpieczeństwa. Teraz jest w otwartej opozycji do rządu Viktora Orbána.
Rats umówił się na rozmowę z ukraińskim dziennikarzem portalu Europejska Prawda Serhijem Sydorenko, o sposobach wyjścia z kryzysu w stosunkach węgiersko-ukraińskich. Ale już w trakcie rozmowy okazało się, że posiada dość szczegółową wiedzę na tematy, które do tej pory opierały się wyłącznie na plotkach. Chodzi o zgrupowanie wojsk węgierskich w pobliżu 140 -kilometrowej granicy zachodniej z Ukrainą tuż przed inwazją Rosji w lutym 2022 roku.
Pierwsze pytanie, „dlaczego Wiktor Orbán jest wyraźnie prorosyjski, i czy nie zdaje sobie sprawy, że Rosja przegra”, Rats odpowiada;
„Kiedy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę, do wyborów parlamentarnych na Węgrzech pozostało zaledwie sześć tygodni. W żadnym innym kraju UE czy NATO wojna nie wpłynęła tak bardzo na wewnętrzną sytuację polityczną jak na Węgrzech. Nie mówię, że mi się to podoba. Twierdzę, że należy to wziąć pod uwagę, aby zrozumieć stanowisko Węgier przynajmniej na początku wielkiej wojny”, tłumaczy Rats.
Pytany, czy posiadał wiedzę, że w lutym 2022 r. Węgry zaczęły gromadzić wojska wzdłuż zachodniej granicy Ukrainy, podczas gdy Rosja gromadziła armię wzdłuż swojej wschodniej granicy w ramach przygotowań do inwazji, Rats potwierdza. – Miałem taką wiedzę, bo pracowałem w rządowym instytucie – Centrum Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa.
„Tak, Węgry rzeczywiście zgromadziły wtedy pewne siły zbrojne wzdłuż granicy z Ukrainą. Ale szczegóły mają znaczenie. Skład tych sił nie był taki sam jak po stronie rosyjskiej. Rosja zgromadziła siły ofensywne. Siły węgierskie wysłane do waszej granicy na krótko przed inwazją na Federację Rosyjską nie były ofensywne” – tłumaczy ekspert i odrzuca zarzut, jakoby Budapeszt koordynował z Moskwą działania według scenariusza: Rosja rozpoczyna wojnę, niszczy potencjał państwa ukraińskiego, a Węgry wkraczają na Zakarpacie.
„Proszę mi wierzyć, przez wszystkie lata pracy w tym instytucie nie słyszałem o żadnej wojskowej koordynacji między Węgrami a Rosją. A gdyby chodziło o tak strategiczną kwestię jak hipotetyczna inwazja na Ukrainę z dwóch stron, na pewno bym o tym wiedział. Powszechnie wiadomo, że inwazja Putina była zaskoczeniem dla węgierskiego rządu. Orbán naprawdę nie wierzył, że Rosja popełni tak poważny, krytyczny błąd, jak atak na Ukrainę. Tak jak Niemcy czy Francja w to nie wierzyły”.
Węgierski politolog mówi, że Budapeszt postanowił przygotować się na „plan B”, chociaż uważał go za mało prawdopodobny (scenariusz ataku Rosji). Ten „plan B” przewidywał, że rozpocznie się potężny kryzys humanitarny i nastąpi masowy napływ uchodźców z Ukrainy. Twierdzi, że znał te plany;
„Wówczas było dwóch ekspertów węgierskiego sektora publicznego, którzy przewidywali atak Rosji. Jednym z nich jest Krisztian Jojart, drugim jestem ja. Od końca stycznia upierałem się, że Rosja planuje atak i upierałem się, żeby się do niego przygotować. I choć nie wierzyłem, że atak może się udać (tak jak faktycznie się stało) – byłem pewien, że tak się stanie, a to oznaczałoby, że wiele osób będzie zmuszonych do ucieczki przed wojną. Kryzys humanitarny i fala migrantów to oczywisty skutek nietrudnej do przewidzenia inwazji na dużą skalę. Węgierski rząd ostatecznie zgodził się na to przygotować”.
Pytany, „po co na granicy była armia, skoro to kryzys humanitarny?”, Rats zapewnia, że to nie była armia – tylko poszczególne jednostki wojskowe. Tłumaczy, że o składzie wojsk węgierskich, ściągniętych do granicy Ukrainy przed inwazją Federacji Rosyjskiej, decydowały trzy motywy.
„Po pierwsze, wiedzieliśmy, że straż graniczna nie będzie w stanie poradzić sobie z masowym napływem uchodźców: jeśli dziesiątki i setki tysięcy cywilów przekroczą granicę w ciągu zaledwie kilku dni, spowoduje to powstanie potrzeb humanitarnych na dużą skalę. Potrzebne są namioty, lekarze, łóżka, jedzenie i tak dalej. W systemie węgierskim wojsko ma to wszystko. Jednym z motywów była więc ochrona uchodźców.
Drugi motyw – i tu muszę dodać trochę historii – to stanowisko węgierskich dowódców wojskowych, którzy rok temu dowodzili armią.
Faktem jest, że dla wielu z nich decydującym doświadczeniem życiowym była wojna w Jugosławii w latach 90. A w czasie tej wojny zdarzały się przypadki, że uzbrojone jednostki wojskowe, zarówno serbskie, jak i chorwackie – przypadkowo lub nie – przekraczały granicę Węgier. Dlatego też, opierając się na jugosłowiańskich doświadczeniach, węgierscy dowódcy wojskowi uważali, że w mało prawdopodobnym scenariuszu, że wojna doprowadziłaby do upadku Ukrainy, poszczególne jednostki ukraińskie mogłyby przekroczyć węgierską granicę, prawdopodobnie z bronią w ręku, szukając drogi ucieczki.
Dlatego Węgry przygotowały się, że w tym scenariuszu konieczne będzie odpowiednie rozbrojenie takich grup, jeśli przekroczą granicę.
Tak się nie stało, ale było to częścią przygotowań.
I był jeszcze trzeci motyw , który odbił się szerokim echem na Ukrainie – to fakt, że wzdłuż granicy zbierano również pontony.
Powodem obecności pontonów jest to, że Węgry przygotowywały się do ewentualnego ataku Rosji na mosty, w tym na most Chop-Zachon, gdzie znajduje się jedno z kluczowych przejść granicznych. Były więc plany, że w przypadku zniszczenia mostu przez Rosję, Węgrzy wspólnie ze stroną ukraińską mogą szybko ustanowić przeprawę przez Cisę, aby umożliwić uchodźcom jej przekroczenie”.
Rats wyjaśnił, że zarówno przed wojną, jak i w pierwszych dniach wojny wszystko to było koordynowane ze stroną ukraińską, a attache wojskowy Ukrainy przeprowadził inspekcję sił na granicy, więc wiedział, jakiego rodzaju wojska są tam zgromadzone.
ba za eurointegration.com.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!