Twierdzenie, że Benedykt XVI wypowiadał się pozytywnie o prezydencie Rosji jest nieporozumieniem – przekonuje Marcin Herman w swym najnowszym artykule.
„Szok! Papież Benedykt chwali Putina” – krzyczy tytuł na portalu tabloidu „Fakt”. I dalej mamy utrzymany w równie sensacyjnym tonie tekst z fragmentami właśnie wydanych „Ostatnich rozmów” niemieckiego dziennikarza Petera Seewalda z papieżem-seniorem.
Część dotycząca Rosji podana w taki sposób, że komuś, kto nie czytał książki, może rzeczywiście wydawać się, że „ojciec Benedykt” (tak zwraca się do papieża-seniora dziennikarz w książce) jest entuzjastycznie prorosyjski. Tak nawet pisze „Fakt”, że Benedykt XVI „zachwyca się” Putinem. Rozpisując się o znanych wadach patriarchy Cyryla (uległość wobec świeckiej władzy, zamiłowanie do luksusu) autor notki płynnie przechodzi do wypowiedzi Benedykta XVI o Cyrylu. Tworząc wrażenie, jak by Benedykt naprawdę entuzjastycznie popierał Cyryla i to, co się dzieje w rosyjskiej Cerkwi.
Ja wiem, że „Fakt” to tabloid, ale jeszcze nie widziałem, by w tak nierzetelny sposób zaatakował papieża, byłego lub obecnego. A już szczytem jest napisanie, że Benedykt nazwał Putina „aniołem pokoju”, tymczasem nie znalazłem takiego zdania w tekście książki.
O Putinie, patriarsze Cyrylu, relacjach Kościoła z rosyjską Cerkwią, Rosji, Benedykt wypowiada się dosłownie w paru miejscach, pytany przez dziennikarza o kontakty z różnymi innymi wspólnotami religijnymi albo politykami. W każdym przypadku odpowiedź jest dyplomatyczna i, można tak powiedzieć, miłosierna. Równie dobrze można stworzyć tekst z tytułem: „Szok! Papież Benedykt chwali Obamę!” albo „Szok! Papież Benedykt chwali komunistów, braci Castro!”. Lub też: „Szok! Papież Benedykt chwali Michelle Bachetet, była prezydent Chile, ateistkę i marksistkę!”.
Ale dobra, przeanalizujmy wypowiedź Benedykta XVI o Putinie. Nazwał spotkanie z nim „interesującym”, powiedział, że rozmawiali po niemiecku, ale, uwaga!, „nie poruszaliśmy głębszych tematów”. Tak się raczej nie rozmawia z kimś, z kim jest się blisko, prawda? Dalej jest ten fragment, który „Fakt” uznał niejako za koronny dowód entuzjazmu papieża-seniora wobec prezydenta Rosji Władimira Putina.
Powiedział, że wydaje mu się, iż Putin „czuje się dotknięty koniecznością wiary”. Cóż, ale Benedykt to samo mniej więcej mówi o każdym polityku, którego spotkał. Taka kościelna i ewangeliczna kurtuazja. Nazwał też Putina „realistą”. Nawet wielu jawnych wrogów Putina tak go nazywa, choć rzeczywiście są tacy, którzy uważają go za szaleńca. Benedykt zapewnił też, że Putin dostrzega, jak mocno pogrążyła Rosję „degradacja moralności”, i że „zniszczenie chrześcijaństwa przyniosło degradację państwa”.
Cóż, problem w tym, że Putin i jego reżim oficjalnie uważa, że ZSRS był wspaniały, a nie, że przyniósł „degradację moralności” (bo skoro mowa o zniszczeniu chrześcijaństwa, to najpewniej chodzi o ZSRS). Jeżeli papież-senior twierdzi, że po cichu prezydent Rosji uważa coś innego, niż oficjalnie, to raczej podważa oficjalną linę Kremla.
Benedykt XVI nazywa też Putina „patriotą” (odbieram to również jako kurtuazję), i że chce odbudować mocarstwowość Rosji (przecież to oczywistość, że chce odbudować mocarstwowość Rosji, przynajmniej sprawiać wrażenie jej mocarstwowości). I dodał, że Putin na pewno czuje wewnętrznie, że potrzebuje Boga.
Co do patriarchy Moskwy i Wszechrusi, to Benedykt XVI wypowiada się w tej części książki, gdzie Seewald pyta o relacje i dialog ekumeniczny z innymi wspólnotami chrześcijańskimi. Benedykt powiedział, że łączy go z Cyrylem „osobista sympatia”, i że wiele spraw moralnych Cerkiew moskiewska i Kościół rzymski widzą podobnie, ale „obciążenia historyczne i instytucjonalne są tak wielkie, że nie da się, niestety, żywić konkretnych nadziei” w kwestii relacji Kościoła katolickiego z rosyjskim prawosławiem. Też mi entuzjazm i pochwała!
Zwłaszcza, że już w następnym zdaniu Benedykt mówi niezwykle ciepło o relacjach między Rzymem a prawosławnym patriarchatem Konstantynopola, co patriarchatowi moskiewskiemu przecież nie w smak. „Pomiędzy Kościołami Rzymu i Konstantynopola nawiązała się prawdziwie siostrzana więź. Patriarcha Bartłomiej I to nie tylko hierarcha dysponujący dogłębnym wykształceniem i wiedzą, lecz prawdziwie Boży człowiek. Jestem szczęśliwy i wdzięczny, że łączy nas prawdziwa, serdeczna przyjaźń” – podkreślił „ojciec Benedykt”.
I tyle na temat rzekomej prorosyjskości Benedykta XVI.
Marcin Herman
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: https://www.facebook.com/semperkresy/
1 komentarz
tagore
14 września 2016 o 18:27Fakt jest tubą propagandową i trudno liczyć tu na rzetelność.