
S-400 radar. Fot. Mil.ru (Wikipedia), CC BY 4.0
Siły Operacji Specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy dokonały dziś rano precyzyjnego uderzenia na rosyjski system obrony przeciwlotniczej S-400 Triumf na okupowanym Krymie. Operacja została przeprowadzona przy użyciu dronów bojowych, które zniszczyły stację radarową – kluczowy element całego kompleksu.
Stacja radiolokacyjna pełni funkcję „oczu” systemu S-400, odpowiadając za wykrywanie i naprowadzanie pocisków na cele. Bez tego elementu cały system przeciwlotniczy traci zdolność bojową. Ironią jest, że zaawansowany rosyjski system, zaprojektowany między innymi do zwalczania dronów, został zniszczony właśnie przez ukraińskie bezzałogowce.
Według lokalnych źródeł, około godziny 3 w nocy odnotowano dwie lub trzy eksplozje w rejonie miasta Teodozja. Ukraińskie dowództwo nie przekazało jednak oficjalnie, gdzie doszło do uderzenia dronów Sił Specjalnych.
System S-400, oznaczany przez NATO jako SA-21 „Growler” stanowi jeden z najnowocześniejszych systemów obrony przeciwlotniczej w rosyjskim arsenale. Pojedyncza wyrzutnia może pomieścić cztery pociski o deklarowanym zasięgu do 400 kilometrów. Szacuje się, że jeden system kosztuje od 200 milionów do nawet 1,2 miliarda dolarów za komplet.
swi/kyivpost.com
3 komentarzy
Cyryl III Onuca
30 września 2025 o 16:19Odstąpię kolejkę do stacji benzynowej w Sewastopolu, przede mną jeszcze tylko sto aut. Odstępne: wiadro rubli & kilo kartofli; wiadro zwrócę.
TL
30 września 2025 o 16:54może jakis kacap che kupic 2 litry benzynki
cena za litr 9500 kacapskich rubli
qumaty
30 września 2025 o 17:44Ukraińcy wymyślili ciekawy patent, niewielki nawodny dron podpływa sobie do brzegu Krymu, ale nie by coś wysadzić w misji kamikadze, a służy tam jako dron-matka dla małych bojowych dronów. Latają one sterowane z drona-matki via starlink na światłowodzie. Do 20km nawet. Rosjanie są wobec tego trochę bezradni, bo ani tego drona na morzu łatwo wykryć (trochę większy od kajka), latać nad nim strach, bo bywa że i pociski ziemia-powietrze ma i może helikopter zestrzelić, okrętem strach te wody patrolować, bo albo Neptun po nim przyleci, albo to dron-kamikadze i zrobi bum. Bo jak to poznać? To podplywają sobie śmiało, a po wypuszczeniu dronów też bieda. Zagłuszanie nic nie da (światłowód), zestrzelić trudno, bo w pełni operacyjnego sprzętu plot dedykowanego w pełni do walki przeciw małym dronom w zasadzie nie ma jeszcze nikt na świecie. I tak sobie co noc coś rozwalają. A to sprzęt za miliony $. Tym sposobem, Krym przekształca się w taką jedną wielką Czarnobajiwkę – sławne onegdaj lotnisko-czarną dziurę, gdzie co podstawisz to i rozwalą, ale bez obrony zostawić też się nie da. Ta wojna, przyspieszyła w sposób niezwykły rozwój technologii militarnych i Bóg jeden wie gdzie to doprowadzi. Minus tego szalonego rozwoju jest dla nas taki, że nasza “nowoczesna armia” jaką z trudem dopiero budujemy już dziś staje się zacofana. Jeszcze nim powstała. Po prostu szykujemy się do wojny jaka już była i obawiam się że boleśnie to jeszcze odczujemy