Dramatyczne nagranie: przerażeni mieszkańcy uciekają przed spadającą im na głowy rakietą.
Część rakiety-nosiciela Długi Marsz 2-C wystrzelonej w ramach chińsko-francuskiej misji SVOM spadła na wieś w prowincji Kuejczou w południowych Chinach – informuje SpaceNews i zamieszcza dramatyczne nagranie tego zdarzenia.
Rakietę wystrzelono z kosmodromu Xichang. Po wyniesieniu satelity z teleskopem do badania kosmicznych „czarnych dziur”, jej blok napędowy oddzielił się i spadł. „Misja przebiegła pomyślnie” – oceniają chińskie władze.
Ciekawe, czy tego samego zdania są mieszkańcy tej wsi i czy badanie „czarnych dziur” jest dla nich równie fascynujące jak możliwość, że lecące z nieba żelastwo zrobi kosmiczną dziurę w ich własnej głowie. W mediach nie ma wprawdzie informacji, że ktoś zginął lub został ranny, ale czy dużo brakowało?
Aż strach pomyśleć, że Chiny zapowiedziały przeprowadzenie łącznie aż 100 takich misji (ta była 29-ta). Eksperci przyznają jednak, że rakiety spadające na zabudowanych terenach to w Chinach „normalna praktyka”. Przecież ważny jest „postęp naukowy”, kogo obchodzą jacyś tam ludzie?
🙀 Behind the scenes of SVOM launch https://t.co/Fcc0OAY3ac pic.twitter.com/5fiM4oz2GY
— China 'N Asia Spaceflight 🚀𝕏 🛰️ (@CNSpaceflight) June 22, 2024
KAS
1 komentarz
cudze widzi pod lasem
29 czerwca 2024 o 17:58Och i ach, jak bardzo się wzruszyłem, że w dalekich Chinach ludzie z wioski uciekali przed rakietą, która nikomu krzywdy nie zrobiła.
A czy ktoś się przejmuje tym, że w Polsce w XXI w. , w środku Europy, w l 2021-22, umarło/zginęło z powodu braku dostępu do zwykłej opieki medycznej ok. 200 tys. ludzi – jak to się mówi „nadmiarowe zgony”.
I nikt nie wyraża ubolewania, nikomu nie jest przykro, nic się nie stało, bo to tylko Polacy. O, gdyby tak zginęło w Polsce 200 tys. jakiejś mniejszości, to by było.
Ani były Premier RP, ani były minister zdrowia, ani nawet „totalna opozycja” i osiem pizdek – nikt nie widzi problemu.
Stawiają zarzuty za jakiś wybory kopertowe, ale za zamordowanie 200 tys. ludzi żadnej komisji śledczej nie ma.
Moja sąsiadka miała pecha, jej syn l. 40, poczuł się źle, karetka zabrała go do szpitala po południu. Ok. 22.00 zadzwonił do żony ze szpitala: „czuję się źle, położyli mnie gdzieś w kącie, nikt mnie nie badał, nikt się mną nie zajął”. Ten człowiek rano już nie żył.
I nic się nie stało? Nie chorował na kovida to niech zdycha, tak?
Sąsiadka ryczała przez kilka miesięcy. Jedyny syn, zostawił żonę i dzieci. – Ile było takich cichych tragedii?
200 tysięcy. – Tyle ludzi zginęło też w Powstaniu Warszawskim. Ale tamci mają jakiś pomnik.