Białorusin, który strzelał w Gdyni w biurze Thomson Reuters w Gdyni tłumaczy dlaczego sięgnął po broń. 30 – letni Stsiapan Swiderski z Grodna ma postawiony zarzut usiłowania zabójstwa, ale do aresztu nie trafił. Dziś opinia publiczna poznała jego wersję wydarzeń.
Jak napisał w oświadczeniu Białorusin, ktoś zabrał jeden z jego pistoletów, a on próbując go zatrzymać musiał oddać strzały ostrzegawcze.
Dlaczego wyjaśnienia poznajemy tak późno, mimo iż od strzelaniny minęło dwa tygodnie? Już wcześniej chciał publicznie opowiedzieć ze szczegółami, co rzeczywiście wydarzyło się wtedy w gdyńskim biurowcu, ale zabronili mu tego adwokaci, którzy nie chcieli, by jego słowa zostały wykorzystane przez prokuraturę. Teraz jednak prawnicy dali zielone światło i Stsiapan zdecydował się wydać oświadczenie, powiedział portalowi onet.pl jeden z kolegów Stsiapana z klubu sportowego Ardea, w którym trenuje strzelectwo.
A oto całe oświadczenie Białorusina
„Od kilku lat trenuję strzelectwo sportowe. Po tym jak wiosną 2017 roku uzyskałem pozwolenie, zacząłem regularnie przychodzić z bronią do pracy, co miało miejsce, gdy szedłem do niej po zakończonym treningu. Nigdy nie kryłem tego faktu przed innymi pracownikami, unikałem jednak zbędnego afiszowania się z bronią. Muszę podkreślić, że zawsze przenosiłem broń (tak w biurze jak i poza nim) zgodnie z obowiązującym prawem. Jednostki długie były umieszczone w futerałach natomiast jednostki krótkie – w futerałach albo w kaburze przylegającej do ciała.
Chciałbym podkreślić, że nigdy nie wyjmowałem broni z futerałów albo kabury w celu „pokazania” koleżankom lub kolegom. Moje zachowanie i sposób obchodzenia się z bronią w dniu 14-11-2017 roku również nie odbiegał od wyżej opisanego. Posiadany przeze mnie karabinek sportowy Suhl KK 150 cały czas znajdował się w futerale, a druga z należących do mnie jednostek broni – Glock 17 – w kaburze wewnętrznej. Koło godziny 19-ej, dnia 14-11-2017 roku miałem zamiar wyjść z biura do jednego z małych sklepów, znajdujących się obok mojego miejsca pracy. Postępując zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz zasadami zdrowego rozsądku, broń trzymałem cały czas przy sobie.
Całe zdarzenie zostało zapoczątkowane w momencie, gdy broń, którą miałem schowaną w leżącym przede mną futerale, podczas gdy ja zakładałem kurtkę – została wzięta do rąk przez inną osobę. Pragnę podkreślić, że prawo nakłada na mnie obowiązek pilnowania broni a jej ewentualna utrata, zgodnie z art. 263 kodeksu karnego, stanowi przestępstwo. Wszelkie podejmowane przeze mnie w trakcie zdarzenia działania miały na celu niedopuszczenie do wejścia osoby nieuprawnionej w posiadanie broni oraz jak najbezpieczniejsze zakończenie tej kryzysowej sytuacji. Niestety moje wielokrotne apele o pozostawienie broni oraz słowne ostrzeżenia o tym, że osoba nieuprawniona nie może nią dysponować – okazały się nieskuteczne.
W związku z ciągłym oddalaniem się ode mnie osoby będącej w posiadaniu broni oraz bliskością drzwi do klatki schodowej, pojawiło się ryzyko, że zniknie ona z mojego pola widzenia i oddali w nieznanym kierunku. Oznaczałoby to definitywną utratę przeze mnie kontroli nad bronią oraz ryzyko, że trafi ona w niepowołane ręce. Powyższe okoliczności spowodowały, że zmuszony byłem podjąć dalsze działania w celu odzyskania kontroli nad bronią zagrożoną utraceniem. Muszę zaznaczyć, że jako pierwszy apelowałem o wezwanie Policji, sam również podjąłem próbę jej wezwania jednak zostało mi to uniemożliwione. Eskalacja sytuacji, która nastąpiła potem, zmusiła mnie do oddania strzałów ostrzegawczych.
W tym miejscu stanowczo oświadczam, że nie miałem zamiaru kogokolwiek zranić ani skrzywdzić w inny sposób. Strzały zostały celowo oddane w takie miejsce i w taki sposób, aby nikt nie został trafiony, również przypadkowo. Pragnę podkreślić, że zawsze obchodzę się z bronią z należytą ostrożnością i nie podjąłbym decyzji o oddaniu strzałów ostrzegawczych, gdyby nie było to konieczne. Jedną z przyczyn dla których zdecydowałem się na strzał była chęć zwrócenia uwagi innych osób na zaistniałe zdarzenie – co rzeczywiście się wydarzyło i dzięki czemu Policja przybyła na miejsce a sytuacja została opanowana. Oświadczam, że nie jestem winny zarzucanego mi czynu. Cała moja postawa, wszelkie podjęte przeze mnie działania, zostały podjęte w obronie – posiadania broni, do czego jestem zobowiązany przepisami prawa oraz mojej osoby. Nikogo nie zaatakowałem, nikomu nie groziłem, od początku zdarzenia do samego jego końca apelowałem o wezwanie Policji oraz uspokojenie sytuacji”.
Kresy24.pl/AB
4 komentarzy
Djabol
29 listopada 2017 o 07:13Polska prokuratura jest żałosna. Podobnie się kompromitują w sprawie śmierci Ewy Tylman. Niech zmieniają prędko kwalifikację czynów, bo wyjdą na zupełnych durniów.
ktos
29 listopada 2017 o 07:27To czekamy teraz na niezwykle blyskotliwe komentarze tych co „wiedza lepiej”.
beka
29 listopada 2017 o 09:18Tłumaczenie – brakuje logiki :
1)przychodzi z bronią (długą) regularnie do pracy i zna przepisy że broń cały czas musi mieć w zasięgi wzroku – a jednocześnie wychodzi do sklepu, do wc, do kuchni, do innych pokoi – z bronią długą w futerale????
Łazi z nią po biurze?
Powinien ją pozostawić w samochodzie na strzeżonym parkingu ( w bagażniku – niewidoczną z zewnątrz)
2) Czy w broni długiej – zabranej przez kolegę – była amunicja? Jesli nie było to nie było zagrożenia. Jeśli była – to znowu bład Białorusina – bo przewożona broń powinna być bez amunicji. Ponieważ reagował (podobni) tak nerwowo to albo była amunicja albo tłumaczenie jest wyssane z palca.
Bartłomiej
8 października 2020 o 19:24Oj przyjacielu, nie masz pojęcia. Tak, wychodząc do WC/kuchni/sklepu musi mieć broń przy sobie. Co może oznaczać też, że do WC chodzi raz na zmianę, podobnie i do sklepu. Zresztą 90% ludzi uzna karabin w pokrowcu za wędkę. Co do samochodu – nie może zostawić broni w samochodzie na parkingu, choćby parkingu pilnował oddział GROMu. Nie wolno i już, przepisy zabraniają. Względnie musiałby mieć w samochodzie zainstalowaną szafę metalową klasy S1, ale to i tak jest śliski temat. Co do amunicji – mogła być w futerale. Zresztą amunicję dużo łatwiej sobie „na boku” zorganizować niż broń. Nie ma to i tak znaczenia. Przepisy nakazują ochronę broni przed zaborem. Za nieumyślą utratę broni również można mieć zarzuty.