
Anton Żywanow. Fot: facebook.com
Anton Żywanow od dziewięciu lat mieszka w Warszawie. Jest byłym basistą legendarnego zespołu The Toobes. Białorusin niedawno został pobity w Warszawie przez grupę osób, którym nie spodobało się, że mówi po rosyjsku. Mężczyzna ze smutkiem przyznaje, że wsparcie udzielane przez Łukaszenkę Rosji w inwazji na Ukrainę, całkowicie zrujnowały w Polsce opinie na temat Białorusi i jej mieszkańców.
„Byliśmy z przyjaciółmi w parku, rozmawialiśmy o wojnie na Ukrainie, rozmawialiśmy po rosyjsku. Przechodziło dwóch Polaków. Zaczęli na nas patrzeć, pytać co robimy. Usiedli na pobliskiej ławce i zaczęli z nami rozmawiać po rosyjsku, mieli akcent. Pytali, dlaczego pomimo tego, że jesteśmy w wieku poborowym, nie jesteśmy w wojsku i nie bronimy Ukrainy. Powiedzieli też, że ludzie tacy jak my nie są tu mile widziani, musimy wracać na Ukrainę. Uznałem, że oni też nie lubią Ukraińców” – mówi Anton w rozmowie z Naszą Niwą.
Twierdzi, że wyjaśnił krewkim rozmówcom, że pochodzi z Białorusi, ale to jeszcze bardziej ich rozsierdziło i usiłowali wypędzić Antona z parku.
„Ci dwaj Polacy od razu zaczęli mówić, że jesteśmy krajem agresorem i zaczęli nas wyrzucać z parku. Krzyczeli, że tacy ludzie nie są w Polsce potrzebni. Oceniłbym to wszystko za jakiś nacjonalistyczny wybryk z ich strony. Razem ze znajomymi zaczęliśmy się oddalać, oni poszli za nami. Wyjaśniłem też, że od dziewięciu lat mieszkam w Polsce. „Wracaj do domu” – odpowiedzieli napastnicy – wspomina Anton.
Po tym jeden z nich uderzył Antona w głowę. Muzyk upadł, stracił przytomność i zranił się w nogę.
„Moi przyjaciele, oczywiście, byli zszokowani” – mówi.
Poszkodowany przez Polaków Białorusin powiedział, że w parku byli z nim razem koledzy muzycy, którzy przyjechali do Polski na rehabilitację, byli torturowani przez białoruską milicję.
Anton mówi, że zanim dostał w głowę, rozmawiali o tym, że teraz nikt nie lubi Białorusinów: ani Rosjanie, ani Ukraińcy. A teraz, jak się okazuje, nie lubią również Polacy.
Wtedy Anton zobaczył, że krwawi. Został uderzony mosiężnym kastetem.
„Obaj mężczyźni wyglądali na około 40 lat. Nie wiem jak oni, ale my nie byliśmy pijani”.
Anton złożył doniesienie na policję, czy sprawcy tego haniebnego zajścia zostaną ujęci? Miejmy nadzieję, że tak i zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
„Sytuację odbieram jako normalną. Są wśród Polaków ludzie, którzy kochają Łukaszenkę i idą 9 maja pod ambasadę rosyjską. Teraz media w Europie piszą o Białorusi jako o kraju agresorze. Niewiele osób wie tu o protestach, o więźniach politycznych. Okazuje się, że nikt nie wie o 2020 roku, ale wszyscy wiedzą, że Białoruś bierze udział w wojnie”.
ba za nashaniva.com
1 komentarz
Arek
15 lipca 2022 o 22:01A jakieś dowody iż byli to Polacy , a nie Rosyjscy prowokatorzy lub Białoruscy.W artykule 5 razy zostało użyte Polacy .