Były lider kampanii „Mów prawdę” Uladzimir Nieklajeu, który kilka dni temu ogłosił wycofanie się z polityki, opowiedział mediom o finansowaniu swojej kampanii wyborczej w 2010 roku i oświadczył, że będzie orędownikiem dialogu z reżimem Łukaszenki.
Bez dialogu ze społeczeństwem niczego konstruktywnego zrobić na Białorusi się nie uda, nie pomogą nam żadne siły zewnętrzne, – powiedział Nieklajeu w wywiadzie w euroradio.fm.
– Jeśli dla kogoś oznacza to współpracę z władzą – niech to traktuje w ten sposób. Ale to praca (a nie współpraca) z władzą, którą wcześniej czy później władza powinna zaproponować. Uważam, że czas dla takiej próby nastał właśnie dzisiaj, przed wyborami.
– Jeżeli nie ma Łukaszenka życzenia rozmowy ze mną, to niech wypuści Statkiewicza i niech z nim rozmawia. Niech rozmawia z kim mu wygodnie. To nie jest przypadek, że człowiek siedzi w więzieniu, że tymi, którzy gotowi są polec za Białoruś Łukaszenka gardzi. Czy jemu wydaje się, że za Białoruś walczyć będzie NATO? Nie! Za Białoruś walczyć będą tacy ludzie jak Statkiewicz, Lobow czy Daszkiewicz… A więc do więzienia ich, on nazywa tych ludzi „bandytami”, „piątą kolumną”… W ten sposób do niczego dobrego nie dojdziemy, a ja bym chciał, żeby wszystko było po ludzku – mówił Nieklajeu.
Polityka to rzecz brudna i fałszywa, ale wszyscy się nią zajmują. Ale ludzie są w stanie dojść do porozumienia, kiedy czują się odpowiedzialni za ziemię, na której żyją. I nie sądzę, że wyrzucenie mnie z opozycji związane było z tym, że mogłem być pomostem między rządem a opozycją.
Uladzimi Nieklajeu skarżył się korespondentowi Euroradia, że został wyrugowany z opozycji.
– Początkowo byłem w opozycji człowiekiem zbędnym, spoza środowiska, „z innej gliny ulepiony”. I przez całą kampanię wyborczą w 2010 roku próbowali mnie z tego pola wymanewrować, a ja już wtedy chciałem zjednoczyć opozycję, choć chciałem…. żeby stało się to dziełem ich woli. My w „Mów prawdę!” akumulowaliśmy wszystkie środki… nikomu niczego nie daliśmy. Dogadaliśmy się o tym z ludźmi, którzy mieli wpływ na finansowanie kampanii – żeby żadnych pieniędzy więcej… nikomu nie dawali. Cały sens tej kampanii polegał na zjednoczeniu opozycji siłą ich woli….Ale w tym momencie doskonałe posunięcie miała władza, pozwalając zarejestrować się wszystkim kandydatom, którzy następnie oddali swoje „książki telefoniczne”. Mówili, że był to pomysł „ekspertów” z Moskwy, ale teraz to nieważne: krok był mocny, rozwalił wszystkie plany, z którymi szedłem na wybory w 2010 roku.
– Zawsze mnie to interesowało: czy uważał Pan za wrogów tych agentów służb specjalnych, którzy znaleźli się w pańskiej strukturze i o których wiedział Pan, że są agentami?
– 20 lat służby specjalne współpracowały z opozycją i to jasne, że 95 proc. z tych, z którymi zaczynali współpracę, zostali zwerbowani. To nie oznacza, że obecnie 95 proc. opozycjonistów to ludzie zwerbowani, ale że większość tych, których chciano zwerbować, zwerbowano…
Kresy24.pl
Dodaj komentarz