Strona internetowa Komitetu Granicznego Republiki Białoruś przekonuje, że Białorusini to też Rosjanie, choć innej narodowości.
„Pytanie, co jest siłą napędową rosyjskiej żołnierza, przedstawiciele krajów zachodnich zadawali sobie na przestrzeni wielu stuleci. Ani inwazja wojsk Napoleona, ani dwie wojny światowe nie mogły złamać Słowianina, przeciwnie – wzmocniły go, sprawiły, że stał się wytrwały i bardziej odporny.
Pod tym nieznanym zjawiskiem, dynamicznym elementem zwycięstwa rozumiana jest siła ducha, kultywowana z roku na rok, ze stulecia na stulecie nie tylko przez tych, kogo z racji poiadanej narodowości nazywamy „ruskim”. To Białorusini i Ukraińcy, którzy na przestrzeni wielu stuleci wspólnie dzielili historyczne radości i smutki” – pisze portal KGRB.
Jak widać, autor tego artykułu nie odróżnia Białorusinów od Rosjan, a historii Białorusi – od historii Rosji. Wspominane przez niego wojny, to dla Białorusi straszna katastrofa, zmieniająca ją w krwawe pole walk, Białoruś stała się przedmiotem okupacji i kartą przetargową dla imperium, trzykrotnie legła w gruzach. Można sobie tylko wyobrazić, jak wyglądałby nasz kraj, gdyby nie te wojny – pisze Nasza Niwa.
Takie przemyślenia jeszcze w 1844 roku trafniej opisał czeski satyryk Karel Havlíček Borovsky ;
„Rosjanie lubią nazywać wszystko co ruskie słowiańskim, żeby później móc nazwać wszystko słowiańskie ruskim”.
Czesi nie dali się zagnać w pułapkę. A my chyba nadal jesteśmy idiotami, którym na Białorusi ciasno, chciałoby się jeszcze szerzej rozwinąć, i znów stać się „dynamicznym elementem zwycięstwa”. Chciałoby się, żeby nasi w zielonych furażerkach i w Dagestanie służyli, i na Czukotce, i w Donbasie wypełniali „międzynarodowy obowiązek”.
Kresy24pl/nn.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!