„To destrukcyjne święto, produkt kultury masowej Zachodu”, napisał w liście do dyrektorów placówek oświatowych na Witebszczyźnie szef wydziału edukacji Komitetu Wykonawczego w Witebsku Dmitrij Choma.
W rozmowie z Euroradiem Dmitrij Choma tłumaczy, że niczego nie zakazuje, a list który rozesłał do podległych mu szkół to tylko rekomendacja.
„Będące produktem współczesnej kultury masowej Zachodu, tak zwane „święta”…. nie są ani świętami religijnymi którejś z konfesji zarejestrowanej na terytorium Republiki Białoruś, ani świeckim świętem w naszym kraju … Są destrukcyjne, podważają fundamenty moralności, rodziny i tradycji narodowych białoruskiego narodu. To święto jest obchodzone tak szeroko, że większość placówek edukacyjnych zostało wciągniętych w potężną machinę o charakterze informacyjno – ideologicznym i ekonomicznym”, – napisał Dmitrij Choma.
Podobne pismo urzędnik wystosował przed Halloween
Czy rzeczywiście zabroniono uczniom „destrukcyjnych” walentynek?
„Zakazu nie ma, ale jest rekomendacja – ignorować dzień zakochanych”, – potwierdza Choma.
„Władze lokalne wystosowały do nas list, w którym zaleca się nie zwracać uwagi i nie obchodzić tego święta. Dawniej mieliśmy tego dnia świąteczną pocztę”, – mówią uczniowie jednego z gimnazjów Witebska.
Nie świętowano dnia zakochanych również w szkołach białoruskiej stolicy. Ale tam żadnej rekomendacji ani zakazu nie wydano.
W komisji ds. edukacji Komitetu Wykonawczego Mińska 14 lutego mówiono o miłości i tradycji:
„W placówkach edukacyjnych kierujemy się tradycją. Mówimy o takiej miłości, która wzmacnia rodzinę. A jeśli mówimy o tożsamości Walentego, to jest zupełnie inna sprawa. Historyczną postać można oczywiście wykorzystać w szkolnych uroczystościach…”, – powiedziała urzędniczka „gorispałkomu”.
A my przypominamy, że 14 lutego w Kościele katolickim przypada wspomnienie Świętego Walentego – patrona zakochanych.
Walenty z Rzymu żył w III wieku w Cesarstwie rzymskim za panowania Klaudiusza II Gockiego. Cesarz ten za namową swoich doradców zabronił młodym mężczyznom wchodzić w związki małżeńskie w wieku od 18 do 37 lat. Uważał on, że najlepszymi żołnierzami są legioniści niemający rodzin. Zakaz ten złamał biskup Walenty i błogosławił śluby młodych legionistów. Został za to wtrącony do więzienia, gdzie zakochał się w niewidomej córce swojego strażnika. Legenda mówi, że jego narzeczona pod wpływem tej miłości odzyskała wzrok. Gdy o tym dowiedział się cesarz, kazał zabić Walentego. W przeddzień egzekucji Walenty napisał list do swojej ukochanej, który podpisał: „Od Twojego Walentego”. Egzekucję wykonano 14 lutego 269 roku.
Wskutek splotu zwyczajów ludowych, folkloru i legend był uważany za obrońcę przed ciężkimi chorobami (zwłaszcza umysłowymi, nerwowymi i epilepsją), a współcześnie został uznany za patrona zakochanych.
Nazwa Walentynki pochodzi właśnie od św. Walentego, którego wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest dzisiaj.
W Polsce też nie brak krytyków walentynek. Uważane są za przejaw amerykanizacji, obcy polskiej kulturze i wypierający rodzime tradycje. Walentynki są też krytykowane za ich komercyjne i konsumpcjonistyczne nastawienie. I trudno się nie zgodzić, że są one wykorzystywane przez biznes i media do przełamania stagnacji handlowej pomiędzy Bożym Narodzeniem a Wielkanocą.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!