Media na całym świecie zachłystują się galą, gazety informują, ile piersi gołębich i ogonów homarzych zjedzono, ile wypito butelek wina i szampana, a reporterzy na bieżąco wpisują od stolików swoje relacje na blogach i Twitterze. Tylko białoruskie media reżimowe milczą udając, że nic się nie wydarzyło. Jakby to nie Białorusinka odebrała dziś z rąk rąk króla Szwecji zaszczytną nagrodę.
Dzisiaj w Sztokholmie odbywa się uroczysta ceremonia wręczenia Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, chemii, nauk ekonomicznych, fizjologii i medycyny, a także literatury. Literackiego Nobla odbiera Swietłana Aleksijewicz.
10 grudnia – jak podkreślają niezależne media na Białorusi, to Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka. Białorusini, ci kontestujący reżim Łukaszenki mają nadzieję, że w swoim przemówieniu pisarka odniesie się do aktualnej sytuacji na Białorusi.
„Poprzez słowa Aleksijewicz oddaje ciszę bólu, – tymi słowami przedstawiono laureatkę literackiego Nobla. – Ona próbuje mieć oczy szeroko otwarte ale nie wypełnione łzami. Wychowała się w kraju, gdzie co czwarty zginął na wojnie, więc kocha małych ludzi, a nie wielkie idee.
Aleksijewicz przenika głęboko w uczucia świadków historii. Nazywa siebie historykiem duszy. Jest również wykrywaczem kłamstw i niewyczerpanym źródłem wiedzy. Przekonuje nas – musimy zacząć kochać ludzi”.
Swietłana Aleksijewicz, to białoruska pisarka pisząca po rosyjsku. Nagrodę otrzymała za „polifoniczną twórczość – pomnik cierpienia i męstwa w naszych czasach”. Aleksijewicz jest autorką wielu książek reporterskich, takich jak „Czarnobylska modlitwa”, gdzie opisuje katastrofę elektrowni atomowej z perspektywy naocznych świadków; „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” (Literacka Nagroda Europy Środkowej Angelus oraz Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego) – brutalnie szczera opowieść o radzieckim szowinizmie ukrytym pod powierzchnią fałszywej emancypacji; „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka” (Nagroda im. R. Kapuścińskiego), będąca historią przemian gospodarczo-społecznych, jakie miały miejsce po upadku Związku Radzieckiego.
Białoruska „Teleradiokampania” czyli państwowy nadawca odmówił transmisji ceremonii, tłumacząc się „pewnymi aspektami organizacyjnymi, technicznymi, finansowymi i prawnymi”. Białorusini oglądają transmisję na portalach internetowych.
Twórczość noblistki jest na Białorusi „na indeksie”. Jej książki nie były dotąd wydawane. Sama pisarka na początku lat 2000 była zmuszona wyjechać za granicę. Mieszkała we Francji, Włoszech i Niemczech.
Kresy24.pl.
1 komentarz
Kocur
11 grudnia 2015 o 07:55Nie prawda, że nie pisali.
Pisali, że ma zapłacić podatek od wyróżnienia.