Białoruskie państwo postanowiło zarobić na bezdomnych. Aleksander Szczedrow, człowiek, który w 2011 roku stworzył we wsi Aleksandrówka na Grodzieńszczyźnie schronisko dla bezdomnych, został uznany przez władze rejonowe za „darmozjada”.
Jak informuje Białoruska Chrześcijańska Demokracja za pośrednictwem swojej strony internetowej, Szczedrow otrzymał właśnie „pismo szczęścia” (tak na Białorusi nazywają wezwanie do zapłaty podatku – red.) od miejscowego urzędu skarbowego, z wezwaniem do zapłaty 360 rubli (około 180 dolarów) za 2015 rok tytułem podatku od „pasożytnictwa”.
Dekret o stymulowaniu zatrudnienia obywateli Białorusi, szerzej znany opinii publicznej jako „dekret o pasożytnictwie” przewiduje, że obywatele w wieku produkcyjnym, którzy nie brali udziału w finansowaniu wydatków publicznych w ciągu 6 kolejnych miesięcy roku, zobowiązani są raz w roku wpłacać równowartość 20 jednostek bazowych do budżetu państwa.
Katolik spod Szczuczyna solą w oku miejscowych władz
„Człowiek, który pięć lat temu stworzył unikalne schronisko dla bezdomnych i utrzymuje je dzięki darowiznom, pomocy rolników, księży Kościoła katolickiego, wiernych i ludzi dobrej woli, musi zapłacić za rok 2015, 360 rubli (około 180 USD) bo został uznany za „pasożyta”- pisze portal bchd.info.
„To jest absurdalne – mówi Aleksiej Szczedrow, a gdzie było to państwo, kiedy zabierałem do siebie bezdomnych? Czy ono jakoś pomaga choćby teraz, gdy schronisko działa? „Nie, nie pomaga w żaden sposób, żąda żeby im płacić. Z jakich środków – pytam? Mam odebrać od ust bezdomnym te okruchy, które dostają z darowizn? Za co? „-! pyta Szczedrow.
czytaj także: Służba migracyjna Białorusi wyłudza pieniądze od bezdomnych
Kresy24.pl
1 komentarz
apud
6 stycznia 2017 o 14:32Podatek jest przede wszystkim dla ludzi, ktorzy kombinuja i nie rejestruja swojej dzialalnosci. Zeby go uniknac w przypadku choroby, wyjazdu za granice, prowadzenia dzialalnosci charytatywnej wystarczy pojsc do urzedu i zlozyc odpowiednie dokumenty. Natomiast bezrobotni wystarczy, ze zarejestruja sie w urzedzie pracy (tutaj jest maly haczyk, bo trzeba potem zaakceptowac oferte pracy, a to juz nie kazdemu odpowiada).
O podatku bylo wiadomo od jakis 2 lat, ale jak ktos ma gdzies przepisy to potem sa takie niespodzianki.
Z tego co napisano bohater artykulu prowadzi bardzo pozyteczna dzialalnosc i chwala mu za to, ale jak w kazdym kraju przynajmniej na zachodzie Europy do ktorej przeciwnicy obecnej wladzy tak chetnie sie odwoluja trzeba zawsze dokonac jakis formalnosci.